Protest AGROunii. Kilkadziesiąt ciągników zablokowało skup zbóż
Chwilę po godz. 8.00 w Grajewie (woj. podlaskie, przy granicy z woj. warmińsko-mazurskim) rozpoczął się protest rolników z AGROunii. Kilkadziesiąt ciągników zablokowało dojazd do Agrocentrum, największego w regionie podmiotu skupującego zboża i rzepak. Rolnicy zarzucają firmie, że skupuje tańsze i gorszej jakości zboże z Ukrainy, przez co oni nie mają gdzie sprzedać swojego ziarna, a jego ceny mocno spadły. W tej chwili na wschodniej ścianie Polski kukurydza jest skupowana po 650 zł, pszenica po 1250 zł/t. To ceny o 30-40 proc. niższe niż jeszcze dwa miesiące temu.
- Rozpoczynamy strajk, ponieważ nie zgadzamy się z niekontrolowanym przywozem zbóż z Ukrainy. Wjeżdżają do nas ogromne ilości rzepaku, kukurydzy, jęczmienia i pszenicy. Nikt nad tym nie panuje – powiedział rolnik Piotr Hładyszewski, działacz AGROunii z Warmii i Mazur.
AGROunia: firma paszowa robi interes na wojnie
Rolnik zaznaczył, że Agrocentrum nie chce skupować kukurydzy od polskich rolników, bo kupuje dużo tańszą z Ukrainy.
- Agrocentrum robi interes na wojnie. Tamtejsi rolnicy też nie mają wyjścia, bo muszą gdzieś sprzedać swoje zboże. W tej chwili sytuacja w terenie wygląda tak, że stoją setki tysięcy hektarów kukurydzy na polach i nikt nie chce jej kupić. Rolnicy są w kropce - mówi działacz AGROunii.
Karol Pieczyński, rolnik, który koło Ełku od 7 lat uprawia kukurydzę, też nie zgadza się z zaniżaniem cen przez duże podmioty skupujące.
– Borykamy się z ogromnym problemem. Minister Kowalczyk zapewniał latem, że wzrośnie cena skupu, a teraz nie dość, że stawki są duże niższe niż w żniwa, to jeszcze nikt nie chce od nas odbierać zboża – mówił podczas protestu rolnik.
Lokalne skupy zbóż liczą milionowe starty
Pieczyński zaznacza, że przez duże firmy paszowe nie tylko rolnicy zostali postawieni pod ścianą. Cierpią także lokalne punkty skupu.
- Na przestrzeni ostatnich lat powstały lokalne skupy, często prowadzone przez rolników mających swoje gospodarstwa. Kupili oni kukurydzę po 900-950 zł, a w tej chwili cena spadała do 650 zł/t. Przecież oni też muszą to gdzieś sprzedać! Ale boją się, że jeśli cena nie wzrośnie, poniosą wielomilionowe straty – mówił Pieczyński.
Rolnik o zbożu technicznym: wjeżdża do nas pięcioletnie zmielone ziarno
Rolnik dodaje, że bardzo dużym zagrożeniem jest też wjeżdżające do Polski bez kontroli zboże techniczne.
- Oprócz ziarna pszenicy, rzepaku, kukurydzy przyjeżdża też cornmix, czyli zmielona kukurydza, którą można nazwać zbożem technicznym. Jest to pięcioletnie ziarno, które się mieli, by nie było widać, co tam jest. Jeśli dalej tak to będzie wyglądać, będzie tragedia. Będziemy wychodzić na ulicę – zaznaczył Pieczyński.
Kołodziejczak: bogaci się kilka firm, a polscy rolnicy tracą gospodarstwa
Obecny na proteście Michał Kołodziejczak, lider AGROunii zaznaczył, że za niskie ceny skupu odpowiada UE, bo zezwoliła na wwóz ukraińskich zbóż bez cła.
- Rolnicy nie mają gdzie sprzedawać swoich produktów, bo w połowie maja zostało zniesione cło na ukraińską żywność. Miało być tak, że zboże będzie jechać przez nasz kraj i trafiać do Afryki i na Bliski Wschód, by ograniczyć głód. Sytuacja jest jednak dramatyczna, bo niestety zboże to zamiast trafiać za granicę zostaje w Polsce, zasypując nasze magazyny i zapychając nasze silosy. Przez złą politykę w naszym kraju bogaci się kilka firm, a my tracimy swoje gospodarstwa – powiedział Kołodziejczak.
AGROunia żąda przywrócenia cła i kontroli importowanego zboża
Lider AGROunii zażądał natychmiastowych działań UE ograniczających nadmierny przywóz zbóż do Polski oraz przywrócenia cła na wwóz ziarna.
- Domagamy się też pilnej kontroli ziarna, które wjeżdża do kraju i kontroli firm, które je kupuj. Chcemy wiedzieć, dlaczego tego nie sprzedają dalej. Dlaczego z tego zboża i rzepaku powstają produkty, które są potem wprowadzane na nasz rynek? Dlaczego to nie jest sprzedawane dalej? Dlaczego nasi politycy pozwalają, by kilka firm zniszczyło gospodarstwa w Polsce? – mówił Kołodziejczak.
Lider AGROunii: w zimę cena zbóż i rzepaku powinna być wyższa, a jest niższa o 20-40 proc.
Przypomniał też, że minister Kowalczyk powiedział latem, by rolnicy nie sprzedawali swojej pszenicy, kukurydzy i rzepaku, bo zimą cena wzrośnie.
- W zimę cena powinna być wyższa, a jest niższa o 20-40 proc. Rolnicy ponoszą potężne straty. Nie może być tak, że kilku ludzie w kraju zaczyna bogacić się kosztem naszego społeczeństwa. To jest dramat. Podobna sytuacja jest także w innych branżach rolnictwa, np. w warzywach, które są bardzo tanie u producenta, a drogie w markecie - podkreślił Kołodziejczak.
Nie ma zwierząt, więc zboże trzeba sprzedać
Lider AGROunii zwrócił uwagę, że jeszcze kilka lat temu rolnicy na Podlasiu skarmiali zbożem swoje zwierzęta. Teraz, po ogromnym spadku pogłowia w województwie, muszą sprzedawać swoje ziarno.
- Woj. podlaskie słynęło kiedyś z hodowli zwierzęcej. Gdyby były te zwierzęta, rolnicy mieliby co zrobić z ziarnem. Ale niestety, w ciągu 7 lat zniszczyliśmy w hodowle zwierząt, wiec zboże trzeba sprzedawać do firm paszowych. Z tym że one wybrały zboże z Ukrainy – zaznaczył Kołodziejczak.
AGROunia zapowiada protesty w całej Polsce. "Będziemy wysyłać statki po żywność"
Rolnicy zapowiadają, że jeżeli w ciągu najbliższych dni nic się nie zmieni, to 11 stycznia odbędą się protesty AGROunii w całym kraju.
- Wszyscy muszą zobaczyć, że nasze gospodarstwa mają duży problem. To sytuacja analogiczna, jak z węglem. Uzależniliśmy się od przywozu węgla z zagranicy, porzuciliśmy naszą produkcję. Tak samo będzie z żywnością. Już dziś możemy pytać, gdzie za rok wysyłać statki po żywność, żebyśmy w Polsce nie przymierali z głodu – ocenił lider AGROunii.
Kamila Szałaj, fot. AGROunia, Michał Kępka