Marsz żałobny polskiej wsi w stolicy
W środę, 6 lutego 2019 roku kilka tysięcy osób przyjechało do Warszawy, aby wziąć udział w proteście rolników i zamanifestować pod Pałacem Prezydenckim swój sprzeciw wobec dramatycznej sytuacji rolnictwa.
Jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji grupa ok. 200 – 300 rolników z okolic Środy Wielkopolskiej, Wrześni i Śremu zorganizowała symboliczny kondukt żałobny z Placu Defilad pod Pałac Prezydencki.
Na czele pochodu szło kilku rolników niosących trumnę przepasaną polską flagą i tablicą „Ś.P. Polskie Rolnictwo A.D. 2019”. Już wcześniej – 28 stycznia 2019 roku – rolnicy z tych okolic w podobnym kondukcie żałobnym przeszli z Kórnika do Środy Wlkp.
Rolnicy demonstrowali pod Pałacem Prezydenckim
Kondukt żałobny spotkał się z pozostałymi demonstrantami pod Pałacem Prezydenckim ok. godz. 10.30.
– Rolnicy zapraszają prezydenta Andrzeja Dudę na świeże powietrze. Fajna okazja dla miastowego by zobaczyć na raz tylu rolników. Zapraszamy poza mury pałacu. Kontakt z ludem bywa ożywczy – przekonywał na Twitterze Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii.
Demonstracja została zorganizowana tutaj, ponieważ rolnicy zrzeszeni w Agro Unii uważają, że rząd nie traktuje poważnie problemów rolniczych i rozmowy z ministrem rolnictwa nic nie wnoszą. Dlatego uznali, że jedynie głowa państwa może obronić polskie rolnictwo przed katastrofą.
Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie stawiło się kilka tysięcy rolników. Przybyli na protest z kilkudziesięciu różnych powiatów z całej Polski. Można tu było spotkać zarówno rolników hodujących świnie, jak i bydło opasowe, produkujących mleko, uprawiających zboża i warzywa, jak również sadowników czy hodowców ryb.
Wielu z nich przywiozło ze sobą transparenty, na których można było przeczytać m.in.
- „Niska cena tucznika niszczy rolnika”,
- „Więcej godności nad dzikiem niż rolnikiem”
- „Jedno gospodarstwo daj 8 miejsc pracy w przemyśle, handlu i usługach”
- „Zatrzymać import starego mięsa z Danii i Niemiec
- „Troszczymy się o los wilka i dzika, czas na rolnika",
- „Od myszy do cesarza każdy żyje z gospodarza",
- „Panie prezydencie, rolnictwo to nie talia kart. Tu się nie gra, nie blefuje, tylko ciężko pracuje",
- „Filet z kurczaka z kością z Ukrainy prowadzi do zguby polskie rodziny".
Michał Kołodziejczak: za obecną fatalną sytuację rolnictwa odpowiadają wszystkie partie rządzące Polską od 30 lat oraz związki i organizacje rolnicze
Podczas demonstracji rolnicy domagali się przede wszystkim ochrony polskiego rynku przed niekontrolowanym napływem żywności z innych państw. Zwłaszcza, że często ta żywność okazuje się być gorszej jakości niż polska.
– Do czego to doszło, żebyśmy my, rolnicy, musieli przyjechać po Pałac Prezydencki, żeby głowa państwa zobaczyła nas. Żeby zobaczyła, że jesteśmy oszukiwani, okłamywani , że staliśmy się jedynie maszynką do wyborów, a dla korporacji jesteśmy maszynkami do zarabiania pieniędzy – mówił Michał Kołodziejczak przed Pałacem Prezydenckim.
– Panie prezydencie zapraszamy tu do nas na chodnik przed pałac. Tu są prawdziwi ludzie i ich problemy – dodał.
Lider Agro Unii pokreślił, że za obecną dramatyczną sytuację polskiego rolnictwa odpowiedzialność ponoszą politycy wszystkich opcji politycznych, którzy rządzili w Polsce po 1989 roku. O przyczynienie się do złej kondycji gospodarstw rodzinnych Michał Kołodziejczak oskarżył także związki zawodowe rolników i organizacje rolnicze.
–Dlatego domagamy się uczciwego i szczegółowego audytu tych organizacji rolniczych przeprowadzonego przez firmy zewnętrzne. Dzisiaj hodowcy świń i bydła ponoszą konsekwencję, tego że nikt nie rozlicza związków i służb, które mają działać dla nas – mówił szef Agro Unii.
Prezydent powinien mieć świadomość sytuacji w polskim rolnictwie
Michał Kołodziejczak przekonywał, że obecne jedynie głowa państwa, czyli osoba sprawująca najważniejsza urząd w Polsce może się upomnieć o los polskiego rolnika.
– Pytają nas, gdzie jest nasza petycja do prezydenta. To my odpowiadamy, że naszą petycją jest ta trumna i ludzie, którzy przyjechali dzisiaj z tymi problemami. A jeśli prezydent rzeczywiście nie wie jaka jest sytuacja w polskim rolnictwie, to chyba faktycznie zamknął się i o sytuacji polskiego rolnictwa dowiaduje się od ministra Ardanowskiego i Wiktora Szmulewicza, który niedawno jeszcze twierdził, że na polskiej wsi nie ma problemów. Albo od przedstawicieli związkowych. Takich jak ten co powiedział dzisiaj, że jego miejsce nie jest dzisiaj na ulicy – mówił lider Agro Unii.
Szef organizacji rolniczej zarzucił także ministrowi Ardanowskiemu, że w rozmowach z rolnikami jest chamski i arogancki i „to jemu wystaje słoma z butów, a nie polskim rolnikom”.
Zarzucił również Wiktorowi Szmulewiczowi, prezesowi Krajowej Rady Izb Rolniczych, że ten blokuje działania zwykłych działaczy samorządu rolniczego.
– Pan Szmulewicz to człowiek, który zrezygnował w organizacji strajku, żeby się nie narażać. Bo dzisiaj izby rolnicze działają pod dyktando rządu – twierdził Kołodziejczak. 8
Młoda rolniczka z Wielkopolski przestrzegała, że zniszczenie polskiego rolnictwa doprowadzi do uzależnienia wszystkich Polaków od żywności z zagranicy
Pod Pałacem Prezydenckim głos zabrała również Patrycja, 20-letnia rolniczka z Wielkopolski, która prowadzi gospodarstwo nastawione na hodowlę świń i bydła.
– W zeszłym roku skończyłam szkołę. Wielu moich kolegów i koleżanek miało plan, że zostaną w domach z rodzicami i będą wspólnie prowadzić gospodarstwo. Po roku, 90% z nich musiało rzucić swoje gospodarstwa i udać się do pracy na etacie, żeby wyżywić swoje rodziny. I za chwile może się okazać, że to czeka nas wszystkich – mówiła Patrycja.
– Często słyszę, że jak się rolnikowi nie opłaca, to niech zmieni profesję. Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, co będzie jak wszyscy rolnicy zmienią zawód? Będziemy wówczas w pełni zależni od państw ze wschodu i zachodu. To oni będą wówczas dyktować ceny za żywność – przestrzegała młoda rolniczka.
Zwróciła ona również uwagę na problem wyliczeń GUS-u dot. dochodu z 1 ha przeliczeniowego. – One są nieadekwatne do rzeczywistości. Jakim cudem dochód z 1 hektara mógł rolnikowi wzrosnąć o 1,5 tysiąca złotych? – pytała się retorycznie.
Ks. Chodźko: nie ma dobrej zmiany w rolnictwie
Podczas protestu rolników w Warszawie głos zabrał również ks. kanonik Stanisław Chodźko ze Zbuczyna, kapelan rolników z diecezji siedleckiej. Mówił on, że doskonale zna ciężką pracę w polu, ponieważ sam pochodzi z rodziny z korzeniami rolniczymi.
– Nie wiedziałem, że praca kapelana rolników będzie taka ciężka. Widok płaczących rolników był wstrząsający, a płakali, ponieważ na ich oczach zabijali zdrowe świnie. To było bezduszne. A gdzie wówczas byli ekolodzy. To nie ma nic wspólnego o ekologię – mówił wzruszony duchowny.
– Trzeba przyznać, że w Polsce nastąpiła dobra zmiana. Ale nie ma dobrej zmiany w rolnictwie – dodał ksiądz.
Ucieszyło go, że w tym proteście wzięło udział wielu ludzi młodych. – U nas, na ścianie wschodniej, większość młodych już pouciekała zagranicę albo do miast. A świnie hodowali emeryci, po 5 i 10 świń, a swój użytek. A teraz nawet tego nie ma. Jest wielka pustynia – dodał.
Jego zdaniem należy dalej rozmawiać z rządem, ponieważ blokowanie szos wzbudza nienawiść wśród kierowców.
– Taka manifestacja jak ta, jak najbardziej, żeby pokazać siłę. Ale trzeba też dać szansę i rozmawiać. Warto się też modlić i wierze w Boga. Przetrzymaliśmy zabory, okupację, komunę , dzięki wierze – dodał.
Na zakończenie ks. Chodźko wspólnie z demonstrującymi rolnikami zmówił modlitwę w intencji ratunku dla Polski i rolnictwa do Matki Bożej.
Czas na ostrzejsze działania wobec władz?
– Jeżeli minister nie zacznie nas poważnie traktować i nie przeprosi za oszustwa, to my go zwolnimy. Gdyby na Zachodzie jacyś rolnicy tak traktowali swoich obywateli, to już dawno nie byłoby ich w polityce. My dzisiaj bronimy nie tylko naszych gospodarstw. My dzisiaj bronimy także naszych żon i dzieci – mówił na zakończenie protestu rolników w Warszawie Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii.
Na spotkanie z prezydentem rolnicy się nie doczekali, a ich przedstawiciel spotkał się z ministrem z Kancelarii Prezydenta.
– Prezydent nie chce się z nami spotkać. Gdyby to był miesiąc przed wyborami, to jestem pewien, że prezydent spotkałby się z nami – zauważył Michał Kołodziejczak.
Przypomniał on, że Agro Unia ma wciąż dla prezydenta koszulkę z napisem „Duda obrońca polskiej wsi”. – Jak zapracuje to ją damy, bo nam nikt za darmo też nie daje – powiedział lider protestu rolniczego.
Szef Agro unii dał do zrozumienia również, że była to prawdopodobnie ostatnia pokojowa demonstracja rolników w Warszawie. W najbliższych dniach Agro Unia zdecyduje czy podejmą o wiele bardziej radyklane działania, które mają zmusić rząd do spełnienia postulatów rolników.
Blokada DK nr 5 między Gnieznem a Szubinem
W czasie protestu rolników w Warszawie niektórzy rolnicy zorganizowali również strajk na drodze krajowej numer 5 pomiędzy Bożejewicami i Jaroszewem w okolicach Szubina w woj. kujawsko-pomorskim. Na 8 kilometrowym odcinku drogo ponad 20 ciągników rolniczych poruszało się w zwartej kolumnie znacznie utrudniając ruch na tej trasie. Była to ich forma solidarności z rolnikami protestującymi w stolicy.
Paweł Mikos
Fot. Michał Kołodziejczak/Twitter, Agro Unia Śrem/Facebook