Organizacje rolnicze od miesięcy domagają się przywrócenia ceł na ukraińskie towary. I nie chodzi tylko o zboże, ale także o drób, jaja czy mleko. O to dziś apelowała AGROunia podczas protestu w Hrubieszowie.
Minister rolnictwa Robert Telus uspokaja rolników i zapewnia, że wraz z innymi państwami przygranicznymi wystąpi o objęcie importowanej żywności stawką celną. Taką możliwość daje klauzula ochronna, która zezwala Komisji Europejskiej na ponowne nałożenie ceł dla towarów z Ukrainy, jeśli przywożony towar powoduje poważne trudności dla unijnych produktów podobnych lub konkurencyjnych. W skrócie – KE może przywrócić cła na ukraińskie towary do poziomu sprzed wojny.
Przed wojną cło na kukurydzę i rzepak wynosiło 0
Ale w praktyce przywrócenie ceł będzie bardzo trudne, bo Polska musiałaby udowodnić, że wwóz ukraińskich produktów rolnych powoduje zakłócenia na całym unijnym rynku, a nie tylko lokalnie. Poza tym cła przywozowe na większość towarów rolnych przywożonych z Ukrainy do UE zmniejszono do zera na mocy porozumienia UE-Ukraina w 2016 roku, więc ich przywrócenie nic nie da.
O przywrócenie jakich ceł stara się Polska?
Zapytaliśmy przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, o jakie cła dokładnie wnioskuje Polska? Na jakie zboża miałyby być przywrócone stawki celne?
W odpowiedzi przekazano nam, że polski rząd zabiega o przywrócenie w imporcie pszenicy i kukurydzy z Ukrainy taryfowych warunków wynikających z Układu o stowarzyszeniu między UE a Ukrainą z 2016 roku.
To oznacza, że w grę wchodzi tak naprawdę tylko pszenica, bo przed wojną po przekroczeniu kontyngentu 1 mln ton pszenicy stosowano stawkę celną 95 EUR/tonę. Natomiast import kukurydzy ze wszystkich krajów trzecich (nie tylko z Ukrainy) był i jest objęty zerową stawką celną. Ewentualne przywrócenie kontyngentu taryfowego na kukurydzę w imporcie z Ukrainy wymagałoby w pierwszej kolejności podniesienia stawki w imporcie spoza UE. Polska się o to stara, ale z marnym skutkiem. Również rzepak na mocy układu stowarzyszeniowego z Ukrainą nie był objęty cłem. Więc klauzule ochronne nie będą mieć zastosowania ani do kukurydzy, ani do rzepaku, których akurat przyjechało i nadal przyjeżdża do Polski najwięcej.
Żeby chronić unijny rynek przed tanią kukurydzą i rzepakiem, trzeba podnieść stawki celne
– Kukurydza jest przykładem produktu objętego zerową stawką celną. Pomimo odnotowanego znaczącego wzrostu przywozu do Polski z Ukrainy (w 2022 r. było to 1,85 mln ton wobec 6,3 tys. ton w 2021 r.), który powoduje poważne zakłócenia rynkowe i trudną sytuację producentów rolnych, zwłaszcza w regionach graniczących z Ukrainą, należy stwierdzić, że samo zastosowanie klauzuli ochronnej nie przyniosłoby wzrostu ochrony celnej, gdyż cło wynosi 0. Aby więc zastosowanie klauzuli ochronnej odniosło skutek, należałoby w pierwszej kolejności podnieść aktualnie zerową stawkę celną – wyjaśniał Henryk Kowalczyk, były już minister rolnictwa w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich.
Przywrócenie cła na pszenicę może zająć nawet pół roku. Dla rolników to za długo
Warto też dodać, że postępowanie KE w sprawie przywrócenia ceł na pszenicę może zająć ok. pół roku. Dla polskich rolników będzie to stanowczo za późno.
– Opinię ws. ceł KE wydaje w terminie 4 miesięcy od złożenia wniosku, a samo postępowanie wyjaśniające KE ws. ponownego nałożenie ceł zawieszonych rozporządzeniem potrwa do 6 miesięcy. Zatem decyzja nie nastąpi szybko – zauważa dr Daniel Alain Korona, były prezes Elewarru, współpracujący ze Związkiem Zawodowym Rolników "Korona".
Trudno więc zrozumieć, czemu minister rolnictwa obiecuje, że będzie walczył o przywrócenie ceł na ukraińskie towary, skoro przed wojną kukurydza i rzepak miały zerowe stawki? A głównie te gatunki zalały polski rynek.
W 2022 roku z Ukrainy do Polski przywieziono pół miliona ton pszenicy i prawie 2 mln ton kukurydzy. W tym czasie wwieziono także 670 tys. ton rzepaku.
Kamila Szałaj, fot. envato.com