Jak rolniczy OPZZ ocenia sytuację w rolnictwie?
– Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że obecna sytuacja w rolnictwie jest tragiczna. Już dwa lata temu mówiliśmy, że jeśli nadal będzie prowadzona taka polityka w kwestii zwalczania ASF-u, to rolnicy wyjdą na ulicę. Mieliśmy już przykłady protestów, które nie były już organizowane przez szefa rolniczego OPZZ-u, tylko rolnicy w kraju sami zaczęli się organizować. Problemy są w każdej dziedzinie gospodarki rolnej.
Jakie działania rolniczy OPZZ podjął w tej sprawie?
– Zawsze uważałem, że związek zawodowy nie jest od tego, żeby uczyć rząd jak ma rządzić. Złamałem jednak tę zasadę i jako rolniczy OPZZ przygotowaliśmy gotowe projekty: projekt oddłużenia rolników, oraz o zakazie egzekucji komorniczych rolników. Przygotowaliśmy gotowy pakiet rozwiązań w kwestii zwalczania ASF-u przy użyciu najnowszych technologii, jakimi są drony, noktowizory, termowizory i statki powietrzne. Działania na wzór naszych propozycji przeprowadzili Czesi. Dziś w Czechach jest niewiele przypadków ASF u dzików i ani jednego w trzodzie. My mamy kolejne ogniska ASF-u w stadach świń. Sprawdza się to co kiedyś powiedziałem, że jeśli zimą nie zrobi się porządku z dzikami, to ASF zaatakuje całą Polskę, co dzieje się w tej chwili. Wirus dociera do kolejnych gospodarstw, i to nie tylko małych, ale także dużych, które w pełni spełniają zasady bioasekuracji. Świadczy to o nieskuteczności bioasekuracji. Największą głupotą jest budowa dwóch płotów w gospodarstwie, bo to nie przynosi żadnych efektów. Pomnikiem głupoty była planowana budowa zapory wzdłuż granicy wschodniej.
Czy rolnicze związki zawodowe mogą rozwiązać te problemy?
– W Polsce mamy kuriozalną sytuację – w Radzie Dialogu Społecznego jest podobno 101 organizacji. Nie mam tutaj na myśli związków branżowych, ale pseudorolnicze związki zawodowe. Polska jest chyba jedynym krajem w Europie, którego minister i rząd posiadają własne związki zawodowe. Rada Dialogu nie jest niczym innym jak zespołami roboczymi Marka Sawickiego. Cokolwiek działoby się w Polsce rolnikom, one zawsze stają po stronie rządu. Ubolewam nad tym, że tylko my jako rolniczy OPZZ walczymy, żeby w ministerstwie rolnictwa i całym jego otoczeniu nastąpiły radykalne zmiany. Nie może być tak, że większość skompromitowanych działaczy, nawet z PSL-u, dzisiaj zarządza resortem rolnictwa. W zasadzie żaden z wiceministrów nie nadaje się do pełnienia swojej roli. Doprowadzili oni do całkowitej zapaści w rolnictwie. Nie mam tutaj na myśli tylko zdymisjonowanego Krzysztofa Jurgiela, ale całe jego otoczenie.
Za co jeszcze rolniczy OPZZ chciał odwołać ministra rolnictwa?
– Mamy dzisiaj kolejny problem jakim jest nowe rozporządzenie ministra Jurgiela. Nakazuje ono gospodarstwom rolnym, które ponoć nie spełniają zasad bioasekuracji, likwidację produkcji trzody chlewnej. Jeżeli tego nie zrobią, to zwierzęta będą usypiane i to na koszt rolnika. Nie wiem, jaki jest powód, żeby wybijać zdrowe świnie. Nie tylko Krzysztof Jurgiel, ale także całe jego otoczenie musi odejść, jeśli nie chcemy doprowadzić do katastrofy w polskim rolnictwie. Premier Mateusz Morawiecki, którego cenię i szanuję za to co robi dla Polski, musi podjąć męską decyzję i muszą nastąpić zmiany w resorcie rolnictwa. W przeciwnym razie PiS przejdzie do historii jako największy likwidator rodzinnych gospodarstw w Polsce.
Jakie problemy oprócz ASF-u są dotkliwe dla gospodarstw rolnych?
– Kolejnym problemem jest sprawa zadłużonych rolników. Mamy dzisiaj około 500 mln zł zadłużenia rolników. Proszę zauważyć, że projekt ustawy, o który walczymy od początku kadencji, rzeczywiście został opracowany w ministerstwie rolnictwa, jednak nie dotyczy rolników, którzy mają już na głowie komornika lub syndyka. Komu on w takim razie ma pomagać? Przecież chodzi właśnie o to, żeby pomóc tym rolnikom, którzy mają „nóż na gardle”. Jak takiemu rolnikowi się pomoże, to on wznowi produkcję i wznowi wpływy do budżetu państwa, bo będzie płacił podatki. Media o tym nie mówią, ale często rolnik, któremu odbiera się gospodarstwo, odbiera się dorobek życia, popełnia samobójstwo lub wybiera powolną śmierć pod budką z piwem. Niedawno rolnik z Lubelszczyzny w związku ze skutkami ASF-u nie był w stanie poradzić sobie ze spłatą kredytów i odebrał sobie życie. Mamy również problem z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, szczególnie w województwie mazowieckim, gdzie są poważne opóźnienia. Mamy wiele interwencji gdzie na dokument, który można było wystawić w ciągu dwóch dni, rolnik czeka pół roku.
Jeśli jest tak źle w branży rolnej, to dlaczego rolnicy wzorem zachodnich farmerów masowo nie protestują przeciwko złej sytuacji?
– To nie jest kwestia zaufania tylko kwestia czasu. Jest czas wiosenno-letni, kiedy rolnicy wyszli w pole. Jeszcze nigdy nie udało się nam w tym czasie zorganizować protestu z prawdziwego zdarzenia dlatego, że rolnicy są teraz zajęci pracami polowymi. Koszą łąki, mają problemy ze szkodami łowieckimi, a wkrótce rozpoczną się żniwa. Dlatego trudno jest podburzać rolników do tego, żeby wychodzili na ulice, kiedy mają prace polowe. Może to się skończyć tym, że nie zmienią sytuacji, a dodatkowo stracą, bo nie dopilnują gospodarstw.
Dlaczego związki zawodowe rolników w Polsce są słabe i nie są w stanie skutecznie wstawić się za rolnikami jak np. we Francji?
– Tutaj przyczyna często leży po obu stronach. Bardzo często rolnicy mają pretensje do związków zawodowych, że nie reprezentują ich, tylko własne interesy. Tak rzeczywiście jest. Tylko rolnicy także muszą się uderzyć ręką w pierś, bo te związki zawodowe, ich liderzy tak się zachowują, gdyż nie ma tam rolników. Nie ma rolników, żeby pojechać i ich rozliczyć, nie ma komu zwołać walnego zgromadzenia, zmienić zarząd i wyrzucić przewodniczącego. Utworzone zostały tylko takie pseudozwiązki zawodowe jako maszynki do robienia pieniędzy. Teraz każdy minister zbiera sobie te pseudozwiązki zawodowe, obsadza ich w różnego rodzaju radach, dostają 4 mln zł na COPA/COGECA, dostają fundusze promocji, czyli pieniądze rolników, które wykorzystują bardzo często na bezsensowne cele, wyjazdy zagraniczne. Tacy związkowcy zamiast bronić rolników, bronią ministra. Natomiast we Francji 91% rolników należy do związków zawodowych.
My realizujemy cele, działania i projekty, które służą rolnikom. Przykładem jest tworzenie platformy zakupowo-sprzedażowej, którą przygotowujemy. Ma ona działać w ten sposób, że za pośrednictwem tej platformy można będzie kupić produkt z gospodarstwa rolnego. Taka platforma powstała w USA i w krótkim czasie weszła na giełdę. To samo próbujemy zrobić w Polsce. Proszę zauważyć, że ta piękna idea wkomponowana jest w ustawę o sprzedaży bezpośredniej dla rolników. Niestety poprzedni minister Krzysztof Jurgiel nawet palcem nie kiwnął, żeby wesprzeć tą piękną ideę.
Czy to prawda, że rolniczy OPZZ wspólnie z ministerstwem rolnictwa organizuje imprezy?
– Ja bym chciał, żeby minister rolnictwa uczestniczył w organizowanych przez nas imprezach. Odbył się Kongres w Warszawie, w którym brał udział wysłannik premiera pan Marek Suski, wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski oraz minister środowiska. Nie są to pikniki, które pochłaniają pieniądze rolników, tylko kongres mający podsumować działania Związku za poprzedni rok oraz przygotowanie strategii na rok kolejny. Natomiast jeśli chodzi o budowę platformy, to jest kampania społeczna, do której zapraszam nowego ministra i wszystkich, którzy chcieliby zaangażować się w to przedsięwzięcie. Rolniczy OPZZ nigdy nie będzie bronił żadnego ministra i żadnego rządu. Będziemy chwalili to, co jest dobre i negowali to, co jest złe.