Odpowiadając na pytanie, czy proponowana wielkość pomocy rolnikom jest wystarczająca? Minister Marek Sawicki odpowiedział.
– W 2006 r. mieliśmy suszę, której straty na 31 lipca 2006 r. oceniane były na 3,5 mld zł, ówczesny rząd swoją uchwałą z 31 lipca na pomoc rolnikom przeznaczył 230 mln złotych. Ta pomoc miała charakter pomocy socjalnej wynoszącej 500 zł dla gospodarstwa do 5 ha, 1000 zł dla gospodarstwa powyżej 5 ha, plus dla gospodarstw mających produkcję zwierzęcą o ile dobrze pamiętam 390 zł. Nasza propozycja odnosi się do powierzchni gospodarstwa, a więc to nawet 5-hektarowe, nieubezpieczone gospodarstwo może otrzymać pomoc w wysokości 1000 zł, a nie 500 zł, a to 10-hektarowe gospodarstwo 2000 zł, a 300-hektarowe 60 000 zł. Więc my bierzemy pod uwagę skalę, proporcjonalność straty, jaką rolnicy ponoszą, natomiast mówiłem o tym kilkukrotnie, że pomoc państwa nie ma charakteru odszkodowawczego, tak jak w 2006 r., gdy zastosowano pomoc socjalną. W tej chwili ta pomoc odnosi się do powierzchni upraw, inna jest dla gospodarstw ubezpieczonych, a inna dla nieubezpieczonych, ale o ile dobrze pamiętam, wymóg 30 proc. strat w gospodarstwie był również przestrzegany w 2006 r., natomiast tu nie tylko mamy wymóg unijny pomocy zróżnicowanej dla ubezpieczonych i nieubezpieczonych, ale także wewnętrznie chcę promować tych rolników, którzy z systemu ubezpieczeniowego korzystają. Na ten cel w budżecie państwa na ten rok mamy przeznaczonych 200 mln zł na dopłaty do składek ubezpieczeniowych i jeszcze jest czas, żeby przynajmniej jesienne uprawy można było ubezpieczyć. Racjonalni rolnicy wiedzą, że nie jest stać budżetu państwa, by pokrywać straty związane z warunkami klimatycznymi. Ci rolnicy wiedzą, że pomoc, którą dajemy jest to pomoc adekwatna do możliwości finansowych państwa w chwili obecnej. Spotykam się z rolnikami, mam także pismo organizacji z woj. kujawsko-pomorskiego, w którym rolnicy zwracali się o pomoc na poziomie 150 zł do hektara. Więc myślę, że 200 zł, które dla nieubezpieczonych jest proponowane dla tak zwanych upraw rolniczych i 400 zł dla upraw sadowniczych, stanowi więcej niż spodziewali się rolnicy z kujawsko-pomorskiego. Ale to zdecydowanie za mało w stosunku do poniesionych strat. Na razie z komisji te szacunki, które mamy, niewiele wykraczają poza 1 mld zł strat w rolnictwie. Jestem przekonany, że to są nadal szacunki wstępne, wnioski o pomoc będziemy przyjmowali do 30 września, do tego czasu także będą pracowały komisje. Zobaczymy, jakie straty będą na koniec września. Przypominam, w 2006 r. na koniec lipca szacowane były na 3,5 mld zł.
Na pytanie „Tygodnika Poradnika Rolniczego” dotyczące dokładniejszej wielkości obecnie szacowanych strat w rolnictwie, minister Sawicki odpowiedział:
– Wg komunikatu z przedwczoraj (25 sierpień, przyp. autor), jeśli chodzi o szacunki komisji do Rządowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, jest to niecały 1 mld 200 mln zł.
Odpowiadając na drugie pytanie naszego tygodnika dotyczące określenia szacunkowo, całości strat, jakie w Polsce spowoduje susza minister odpowiedział.
– Nie ma takich szacunków, przypomnę, że susza w 2006 r. wystąpiła dużo wcześniej niż w 2015 r. W 2015 r. w większości terenów Polski zbiory zbóż ozimych niewiele ucierpiały poza terenem Kujaw i Pomorza, także Wielkopolski i północnego Mazowsza i części województwa łódzkiego. W pozostałych regionach zboża ozime nie ucierpiały z powodu suszy, natomiast ucierpiały zboża jare i pozostałe rośliny.
W czwartek z inicjatywy ministra rolnictwa odbyły się rozmowy z marszałkami województw na temat potrzeb w zakresie małej i średniej retencji.
Szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę na konieczność zaaktywizowania prac projektowych w zakresie mikroretencji oraz budowy małych i średnich zbiorników. Przypomniał, że w okresie międzywojennym było w Polsce ponad 4,5 tysiąca urządzeń spiętrzających wodę, ale obecnie jest ich znacznie mniej. Podkreślił również, że do czasu przemian w naszym kraju, do końca lat osiemdziesiątych, melioracje były postrzegane jedynie jako drenowanie, odwadnianie, a tymczasem jest to regulowanie stosunków wodnych.
– Część ówczesnych inwestycji odwadniających można, przy stosunkowo niewielkich nakładach, wykorzystać do zbudowania systemu zbierającego wodę. Musimy nie tylko opracować szczegółowo program, ale także przejrzeć obecnie obowiązujące prawo, gdyż zbyt często uzyskanie pozwolenia wodno-środowiskowego graniczy z cudem – powiedział minister Sawicki.
Ireneusz OLESZCZYŃSKI