StoryEditorWiadomości rolnicze

Ratujcie myszy i cesarzy

11.04.2016., 11:04h
Zadzwoniła do nas starsza Czytelniczka z Podlasia i podziękowała za to, że piszemy prawdę o polskim rolnictwie, którą tak trudno znaleźć w innych mediach. A ta prawda jest bardzo bolesna. Ceny skupu mleka systematycznie spadają. Niskie są też ceny żywca wołowego i wieprzowego. A na wsi, nawet tej podlaskiej, w domostwach zagościł smutek i przerażenie. 

– Mój syn nie wyjechał do Anglii do dobrej pracy, a mógł. Pracuje ciężko w gospodarstwie i musi płacić kary za przekroczenie kwoty mlecznej. Gdy było unijne referendum, byłam przeciwna wejściu Polski do Unii Europejskiej. Syn był natomiast za Unią. Teraz zaś przyznaje mi rację. Bo co to za Unia, która daje i zabiera! Słusznie napisaliście w TPR: owa Unia, która daje i zabiera niech się w piekle poniewiera. 

Tak. Zanosi się na masową likwidację polskiego rolnictwa. Czyli znaczne ograniczenie poziomu jego produkcji poprzez eliminację dziesiątek tysięcy gospodarstw. Bo kto wytrzyma ceny skupu na poziomie 70 groszy za l mleka i kolejny rok niskich cen skupu świń! Przykład trzody już dziś pokazuje, co może stać się z mlekiem. Na wsi widoczny będzie wzrost bezrobocia i tym samym powiększą się obszary biedy. A i myszy, cesarze oraz wszyscy inni, którzy żyją z gospodarza, będą się mieli znacznie gorzej. 

Mamy obecnie około 130 tys. mlecznych gospodarstw. Ile z nich przetrwa ową rzeź? 30, co najwyżej 40 tysięcy? Mamy kilkadziesiąt nowoczesnych polskich zakładów mleczarskich, przeważnie spółdzielczych. A jak ta mleczna katastrofa się nie skończy w rozsądnym terminie, to zostanie 10, góra 15 mleczarni. Pamiętajmy, że w rozwój produkcji i przetwórstwa mleka wpompowano dziesiątki miliardów złotych, pochodzących nie tylko z unijnej kasy. Wszak wspieranie tego sektora rozpoczęto w 1994 roku. Czy te pieniądze zostaną zmarnowane? Zanosi się, że tak! W wielu mleczarniach na dobre zagościły nowoczesne technologie. Przecież budowa nowoczesnej proszkowni kosztuje przynajmniej 25 milionów złotych, zaś serowni ponad 30 milionów. A przeciętna pakowaczka do jogurtów czy też serka, to wydatek rzędu miliona złotych. Bardzo droga jest też budowa nowoczesnego gospodarstwa mlecznego. Czy to wszystko ma iść na zmarnowanie? Mamy rozumieć, że władze Unii Europejskiej godzą się na zwykłe marnotrawstwo unijnych środków. To marnotrawstwo można porównać do wojny. Mamy proste pytanie: uchodźcy zalewają Unię, na świecie głoduje miliard ludzi, a drugie tyle jest niedożywionych, a jej władze, które jakoby tak walczą o prawa człowieka, nie mają wizji dla unijnego rolnictwa? Chyba taniej i rozumniej będzie nakarmić głodnych, którzy są bez pieniędzy i praktycznie nie uczestniczą w grze rynkowej, niż zniszczyć dorobek unijnego, w tym i polskiego rolnictwa. 

W innych państwach UE – chodzi o starą Piętnastkę – rolnicy i zakłady przetwórcze też odczuwają obecny kryzys. Tam jednak podejmuje się środki zaradcze, które go łagodzą. A u nas? Jeżeli chodzi o sektor rolny, to największe emocje polityczne, ale i społeczne, budzi afera w stadninie w Janowie Podlaskim. To jest zastępczy temat, mający ukryć prawdziwe problemy polskiego rolnictwa. Obecnie prawie każdy polityk i prawie każdy dziennikarz zna się na hodowli koni arabskich. Informujemy owych znawców, że zagrożony jest też byt innych wspaniałych czempionek. Wspaniałych krów będących namacalnym dowodem sukcesów polskiej hodowli.

 

Na zakończenie: oblicza się, że w 2015 r. przychody polskich rolników z produkcji mleka były mniejsze o 2,5 mld zł a straty w wyniku padniętych klaczy z Janowa Podlaskiego, to niecałe 2 mln zł i trzeba pamiętać, że te straty zostaną pokryte przez firmy ubezpieczeniowe.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 00:46