Kondycja spółdzielni mleczarskich, a także i zakładów prywatnych w Polsce jest coraz gorsza, a byt wielu z nich zagrożony. Pracę mogą stracić tysiące pracowników, dla których na prowincji trudno znaleźć zatrudnienie. To sytuacja zupełnie inna niż w branży mięsnej, gdzie kilka dominujących zachodnich koncernów pasożytuje na dostawcach żywca wieprzowego. Polacy mleko będą pić, tylko skąd ono do nas przyjedzie, gdy upadną rodzime mleczarnie? Niemcy, Holendrzy czy Francuzi, chętnie wypełnią lukę na naszym rynku. Od lat zdobywają potrzebne doświadczenie, co odczuwamy szczególnie boleśnie podczas tego kryzysu, gdy zalewają nasz rynek swoim bardzo tanim serem a nawet masłem i mlekiem UHT. Stać ich na to, bo np. sprzedając ser po 1,74 euro za kilogram, zarabiają na serwatce a ich pełne techniki mleczarnie potrzebują niewielu pracowników. Wysoki poziom techniki wynika z wysokich kosztów pracy i braku wykwalifikowanych pracowników na Zachodzie.
Czy jest rozwiązanie tego problemu, kto ma wywrzeć nacisk na rządzących, aby poważnie potraktowali głosy dobiegające z branży mleczarskiej? Na początku należy wspomnieć, że mści się storpedowanie idei powołania Związku Zawodowego Producentów Mleka, do którego miało dojść podczas pamiętnego zjazdu w Nieborowie. Taki związek trzeba koniecznie powołać i to jak najszybciej, ale mleczarstwo, czyli ciężko chory pacjent, może nie przeżyć do czasu powołania związku.
Organizacje branżowe takie jak Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich, Polska Izba Mleka, Krajowe Stowarzyszenie Mleczarzy czy Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, nie mogą organizować protestów, bo zakazuje im tego prawo. Kto więc może? Prawo do protestu mają związki zawodowe pracowników, zarówno branżowe, jak i Solidarność. To one powinny naszym zdaniem zorganizować protesty i wciągnąć do nich rolników współpracujących z poszczególnymi mleczarniami. Dopiero groźba dużego protestu może skłonić rząd do wprowadzenia programów finansowanych z budżetu państwa, które zatrzymają proces degradacji branży mleczarskiej i rolnictwa. Przecież z samej produkcji mleka i firm z otoczenia tej branży, żyje w Polsce ponad 1 mln ludzi. Gra więc idzie nie tylko o polskie mleko, ale także i chleb dla rolników, pracowników i członków ich rodzin. Apelujemy do Andrzeja Szczepańskiego, szefa Federacji Związków Zawodowych Pracowników Mleczarstwa i Zbigniewa Sikorskiego z Sekcji Krajowego Mleczarstwa NSZZ Solidarność o podjęcie odpowiednich działań.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki