Krzysztof stara się o unijną dotację z działania „Premie dla młodych rolników”. Jednym z wymogów jest posiadanie odpowiedniej wielkości areału. – Syn złożył dokumenty do programu w ubiegłym roku, umowa została podpisana – mówi Kazimierz Kapusta. – I wtedy zaczęło do mnie docierać, co to oznacza. Z czego będziemy żyć, gdy przepiszę na niego gospodarstwo?
Kiedyś była renta strukturalna
Panu Kazimierzowi brakuje bowiem do emerytury jeszcze kilku dobrych lat. Choć leczy się w związku z chorobą kręgosłupa – przypadłość częsta w przypadku rolników – to na rentę chorobową nie może jednak liczyć. – Wcześniej było tak, że rolnicy w podobnej sytuacji, czyli przepisujący gospodarstwo na młodego rolnika, korzystali z renty strukturalnej. W czasie trwania tej pomostówki trzeba było dalej opłacać składkę na KRUS, aż do momentu osiągnięcia wieku uprawniającego do przejścia na zwykłą emeryturę. Ta pomostówka w kolejnych edycjach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich była coraz niższa, a teraz takiej możliwości nie ma w ogóle – tłumaczy rolnik. Pan Kazimierz w sierpniu ubiegłego roku skończył 55 lat. To wiek, który uprawniałby go do renty strukturalnej. – Z takiego rozwiązania wcześniej skorzystało wielu ludzi. Nam nie dano takiej szansy. To jest niesprawiedliwe – komentuje rolnik.
Zaznacza jednak, że renta strukturalna to niejedyne rozwiązanie tej sytuacji. Przed około dziesięciu laty skorzystał z premii na rozpoczęcie działalności pozarolniczej. Kupionym wtedy kombajnem świadczył usługi. Teraz mógłby do tego zajęcia wrócić. – Sam bym sobie pomógł, zarobił na siebie. Jednak sprzęt się trochę zestarzał, potrzebowałbym pieniędzy na niezbędne inwestycje. Pomimo że minęło już tyle lat, nie mogę ponownie z tego programu skorzystać. Czyli wygląda to tak, że na rentę jestem za zdrowy, na prowadzenie gospodarstwa zbyt chory, a pomostówki nie ma. Nie ma też programu, który pomógłby ludziom w takiej sytuacji, jak nasza, zarobić na siebie. Ktoś wykluczył ludzi z naszego pokolenia, zapomniał o nas. Na nic się nie łapiemy – żali się pan Kazimierz.
Ministerstwo radzi: zająć sie przetwórstwem
Rolnik próbował się dowiedzieć, co ma robić w tej sytuacji. Dzwonił do różnych instytucji, m.in. do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W sekretariacie usłyszał, że wiceminister Ryszard Zarudzki nie może rozmawiać, ale oddzwoni. – Rzeczywiście, oddzwonił do mnie – relacjonuje pan Kazimierz. – Przedstawiłem mu w skrócie swoją sytuację. Zapytałem go, co mam ze sobą zrobić. Czy jechać do Niemiec zbierać truskawki? Miło, że minister zadzwonił, ale jego rada, żeby zająć się przetwórstwem , mnie nie przekonuje. To już ani nie ten wiek, ani to zdrowie, jak dawniej. W końcu mi powiedział, żebym poszukał dobrego doradcy, który mi pomoże coś znaleźć dla siebie podczas wrześniowych naborów.
W Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Kazimierz Kapusta usłyszał z kolei, że o wypracowanie rozwiązania takiej sprawy powinni zabiegać przedstawiciele rolników w terenie. – Tymczasem w Lubelskiej Izbie Rolniczej powiedziano mi, że nikt do tej pory nie zabiegał o zajęcie się tym problemem, więc i nic w tej kwestii nie robiono – mówi rolnik. Pan Kazimierz jest tym zdziwiony, ponieważ, jak się orientuje, jego przypadek nie jest odosobniony. – W „Agrobiznesie” niedawno usłyszałem, że w 2018 r. o premię dla młodego rolnika wnioskowało ponad 5 tys. rolników. Rodzice tych, którzy złożyli wnioski, to przecież armia ludzi zostawionych na wsi samym sobie. Syn rozmawia z kolegami na studiach, okazuje się, że niejeden z nich jest w podobnej sytuacji. I co robić? Mają czekać, aż rodzice osiągną wiek emerytalny? To kiedy pogospodarzą? – zadaje retoryczne pytanie pan Kazimierz. Rolnik jest w kropce, nie wie, co będzie dalej. – Do tej pory miałem marzenia, te marzenia mnie niosły. A teraz? To jak zderzenie ze ścianą – mówi.
Patowa sytuacja
Krzysztof Kapusta obecnie swój czas dzieli między Lublin, gdzie studiuje na Uniwersytecie Przyrodniczym, a gospodarstwo w Potoku. Martwi go położenie, w którym postawiły rolników przepisy. – W przypadku gospodarstw o większym areale wymaganą liczbę punktów w działaniu „Ułatwienie startu młodym rolnikom” można uzyskać nawet wtedy, gdy rodzice przekażą część gruntów. Tacy rolnicy mają jeszcze jakieś pole manewru. Ale w przypadku małych gospodarstw trzeba młodym przekazać wszystko, bo inaczej nie mają szans na dofinansowanie – komentuje pan Krzysztof. Rodzice mogą wtedy liczyć tylko na to, że dzieci opłacą im KRUS, tak aby doczekali do wieku emerytalnego. Ale pozostają bez środków do życia. Mogą też przepisać część ziemi, ale wtedy nie będzie przysługiwało unijne wsparcie na start. – To patowa sytuacja. Renta strukturalna to sprawdzone i najlepsze rozwiązanie takich problemów – podkreśla pan Krzysztof. Krzysztof Kapusta zdecydował się na przejęcie gospodarstwa po rodzicach, martwi go jednak położenie, w jakim znalazła się jego rodzina
Krzysztof Janisławski
fot. Krzysztof Janisławski (x2)