Dla wsi i rolnictwa te wybory były ważne, bo wcześniej rządzącą koalicję PO-PSL bardziej niż wieś interesowały miasta. W negocjacjach dotyczących budżetu Unii Europejskiej do 2020 r. poprzedni rząd więcej uwagi poświęcił Funduszowi Spójności niż Wspólnej Polityce Rolnej. Efekt jest taki, że pieniędzy dla rolników jest mniej. Czekają nas za to poważne inwestycje w infrastrukturę transportową. Niektóre są bardzo potrzebne, inne chyba mniej. Na przykład, linia kolejowa łącząca Warszawę z Poznaniem ma być zamknięta przez dwa lata, efekt, to skrócenie czasu przejazdu na tej trasie o... 15 minut. Nie rozumiemy po co komu taki remont, skoro zmieni on bardzo niewiele.
Bardzo dużo może się natomiast zmienić, jeśli chodzi o samorząd rolniczy. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, w ścisłym kierownictwie PiS powstał pomysł zmiany ustawy o izbach rolniczych. Ma on znacznie wzmocnić pozycję samorządu rolniczego w Polsce, która dziś z woli rządzących dotychczas jest słaba. Wybory do izb mają odbywać się równocześnie z wyborami samorządowymi, w których wieś bierze udział bardzo chętnie. Można więc liczyć na to, że poprawi się frekwencja w głosowaniu na delegatów do izby.
Dzięki takim zmianom, izby mogą stać się tym, czym są we Francji lub w Niemczech. Rolnicy zyskają wreszcie prawdziwego przedstawiciela, który będzie miał moc, aby dbać o ich interesy. Dla porównania, obecnie polskie izby dysponują budżetami na poziomie kilku milionów złotych. Ich zachodni partnerzy mają do dyspozycji po kilkanaście milionów euro. Jednak, jeśli rzeczywiście dojdzie do zmiany ustawy o izbach, to mamy dwa postulaty. Pierwszy to limit powierzchni gospodarstwa dla osób uprawnionych do głosowania, tak aby członkami izb byli tylko prawdziwi rolnicy (zgłaszany od lat przez obecne izby). Drugi, to limit zatrudnienia np. na poziomie jeden pracownik na 1000 rolników. Silne i bogatsze izby staną się łakomym kąskiem i mogą podzielić los spółek Skarbu Państwa. Bez takiego sztywnego limitu, nawet kilkanaście milionów złotych nie wystarczy na apanaże dla licznych krewnych i przyjaciół rolniczego samorządu, którzy zapewne się znajdą.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki