Puste półki w rosyjskich supermarketach
Choć sankcje wymierzane są przeciwko politykom najwyższego szczebla, ich konsekwencje ponoszą zwykli obywatele. Obecnie zmagają się z nimi przeciętni Rosjanie, ponieważ w dużych rosyjskich miastach pojawiają się problemy z zaopatrzeniem. W supermarketach, należących do sieci handlowych, coraz popularniejszym widokiem są puste sklepowe półki.
Zakup towarów, które wciąż pozostają dostępne, także nie jest już dla Rosjan tak prosty, jak jeszcze kilka tygodni temu. Sklepy wprowadzają bowiem limity, na przykład do 10 sztuk produktu na osobę. Jako uzasadnienie, sieci handlowe podają, że towary powinny być rozprowadzane sprawiedliwie, w taki sposób, by wystarczyło dla wszystkich. Rosjanie z dużych miast mówią wprost o znacznym racjonowaniu żywności.
Zachodnie sklepy wstrzymują sprzedaż w Rosji
Ograniczenia przy kupowaniu żywności to nie jedyne problemy, z którymi mierzą się Rosjanie po tym, jak państwa Zachodu potępiły agresję na Ukrainę. Wiele marek podjęło bowiem samodzielną decyzję o wycofaniu się z rosyjskiego rynku. Wśród nich są między innymi tacy giganci, jak IKEA, Apple, McDonald’s czy Coca-Cola i PepsiCO (firma wycofała tylko część swoich produktów).
Szczególnie duże kontrowersje toczyły się wokół wycofania z rynku Coca-Coli, bowiem przedsiębiorstwo ma w Rosji kilka zakładów produkcyjnych. Początkowo koncern wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że bezpieczeństwo pracowników jest najważniejsze, dlatego firma dalej będzie działać. Ostro zareagowała na to Ukraina: tamtejsze Stowarzyszenie Detalistów zaapelowało o bojkot produktów Coca-Cola. Presja ze strony klientów z Zachodu oraz fala krytyki skłoniły ostatecznie firmę do zawieszenia działalności w Rosji.
“Ostatni hamburger” z popularnej sieci za 1600 zł
Na zawieszenie działalności w Rosji zdecydowała się także firma McDonald’s, która dysponuje w tym kraju ponad 850 restauracjami swojej sieci. Rosjanie spanikowali: internet obiegły zdjęcia ogromnych kolejek, w których czekali, by zjeść ostatni posiłek w ulubionym fast-foodzie. Dla tych, którzy nie mogli sobie pozwolić na stanie w kolejkach, szybko pojawiła się alternatywa: na portalach sprzedażowych rozkwitł handel “ostatnimi hamburgerami” z popularnej sieci. Ceny sięgały nawet 50 tys. rubli, co przy obecnym kursie jest równe około 1600 zł.
Produkty lokalne zastąpią importowane?
Wobec wycofywania się znanych koncernów z ich kraju, Rosjanie gwałtownie poszukują zamienników dla oferowanych przez nie produktów. Alternatywą dla sieci fast-foodów mają być rodzime restauracje, przygotowujące posiłki z lokalnych produktów. Popularne napoje gazowane ma zaś zastąpić gruziński “odpowiednik”, produkowany na bazie wyciągu z estragonu, którym Rosjanie raczyli się w czasach Związku Radzieckiego.
Zuzanna Ćwiklińska
fot. Pixabay