Chiny zapraszają polskich przedsiębiorców
Sun Linjiang, ambasador nadzwyczajny i pełnomocnik Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce, goszcząc na Kongresie „Światowy Dzień Mięsa”, zapraszał polskich przedsiębiorców, zwłaszcza firmy produkujące mięso, do Chin, żeby promować swoje produkty, wzbogacać koszyki Chińczyków i zwiększać znajomość swojej marki i udział w rynku chińskim. Przekonywał, że polskie mięso może stać się w przyszłości pierwszym wyborem dla tamtejszych konsumentów.
Chiny będą kupować żywność
Linjiang mówił w Warszawie, że ich PKB w ujęciu rocznym wzrośnie w tym roku o 5%, co oznacza, że chińska gospodarka się podnosi, a Chiny są nadal jednym z głównych motorów wzrostu globalnej gospodarki. Ze względu na to, że w Chinach przybywa obywateli zaliczających się do klasy średniej, popyt konsumpcyjny stale rośnie, co stwarza możliwości dla innych gospodarek. Jak wskazywał ambasador, według raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wzrost chińskiej gospodarki o 1% przyczynia się do wzrostu PKB w innych współpracujących z Państwem Środka krajach o 0,3%.
W 2022 roku Chiny importowały 7,21 mln t mięsa i produktów podobnych o wartości ponad 31 mld dolarów, w tym wołowiny – za ponad 17 mld dolarów, drobiu – za około 4,1 mld dolarów, wieprzowiny – za 3,8 mld dolarów oraz baraniny za ponad 2 mld dolarów.
Ambasador przekonywał, że w Państwie Środka rośnie popyt na mięso o lepszej jakości, ale ogólnie konsumpcja mięsa będzie nadal rosła. Agrohub może pomóc w rozwiązaniu problemów związanych z dopasowaniem polskich produktów do chińskich standardów.
– Już w 2021 roku podczas szczytu przywódców Chin oraz państw Europy Środkowo-Wschodniej strona chińska zadeklarowała, że w ciągu przyszłych 5 lat podwoi import produktów rolno-spożywczych z tej części Europy. Taka zresztą jest też idea Agrohubu, która ma wspierać w tym małe i średnie przedsiębiorstwa – mówił podczas Kongresu Xu Xiaofeng, minister-radca w Ambasadzie Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce.
Chodzi o to, żeby polski przedsiębiorca, który wejdzie w biznes z chińskim partnerem, miał zapewnioną z tego korzyść
Chiński rząd zaproponował stworzenie Agrohubu w Polsce 2 lata temu. Obecnie trwają prace nad tym projektem na poziomie odpowiednich ministerstw. Wybór miejsca stworzenia Agrohubu padł na Polskę ze względu na to, że jesteśmy największym producentem produktów rolno-spożywczych w Europie Środkowo-Wschodniej oraz ze względu na położenie. Polska ma z Chinami bezpośrednie połączenie lotnicze, kolejowe i morskie. Agrohub powstaje w województwie mazowieckim, ponieważ od samego początku wyraziło ono zainteresowanie tym projektem. Ze strony chińskiej do współpracy w ramach tego projektu wyznaczono miasto Ningbo.
Jak mówił Han Baohua, przedstawiciel miasta Ningbo do spraw realizacji koncepcji Agrohubu po stronie chińskiej, chińscy konsumenci nie znają polskich produktów. W jego ocenie polskie produkty przewyższają jakością te, które obecnie pojawiają się na chińskim rynku. Aby tamtejsi konsumenci mogli je docenić, fundament współpracy musi być zbudowany na szczeblu państwowym, bo to w handlu z tym krajem zapewnia sukces, aczkolwiek wymiana handlowa musi odbywać się już na warunkach rynkowych.
– Ważne w całym tym procesie jest to, że Chiny patrzą na Polskę i na rynek Europy Środkowej i Wschodniej jako na platformę, którą można dostosować do globalnych wymogów rynku rolno-spożywczego. Chiny chcą uczestniczyć w całym łańcuchu, począwszy od hodowli, poprzez uprawę, po transport, zachowanie warunków fitosanitarnych. Chcą także brać udział w budowaniu marki naszych produktów w Chinach oraz mieć wpływ na to, za jaką cenę mają być one tam sprzedawane. Agrohub ma zapewnić także model finansowania tego eksportu. Chodzi o to, żeby polski przedsiębiorca, który wejdzie w biznes z chińskim partnerem, miał zapewnioną z tego korzyść – wyjaśniał Mariusz Rukat, pełnomocnik marszałka województwa mazowieckiego ds. gospodarczych i energii.
Dlaczego Polsce potrzebny jest Agrohub?
O tym, dlaczego Polsce potrzebny jest Agrohub, mówił Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska Azja.
– Polska buduje stosunki handlowe z Chinami już od 75 lat. Obecnie niektóre państwa europejskie prowadzą coś na wzór wojny handlowej z Chinami, sprowokowanej cłami na chińskie samochody elektryczne, co odbija się na handlu żywcem wieprzowym i mlekiem. W 2022 roku nasza branża mleczna świętowała wielki sukces, ponieważ 6–7% chińskiego importu stanowiło mleko z Polski. W ostatnich kwartałach import ten spadł do 1,8%. Ponadto niektóre prowincje chińskie, jak np. Mongolia Wewnętrzna, osiągnęły na tyle wysoką produkcję mleka, że sami produkują proszek mleczny, który jest tańszy od naszego. Do tego dołączyły gwałtowny wzrost kosztów transportu w związku z atakami Huti na statki, niewydolność kanału sueskiego, pływanie dookoła Afryki. Po klęsce ASF Chiny tak odbudowały produkcję wieprzowiny, że zaspokaja ona ponad 90% własnych potrzeb – wyliczał Piechociński.
W kontekście tego prelegent podkreślał, że aby biznes z Państwem Środka się rozwijał, trzeba rozwijać dyplomację, politykę i administrację. Powinniśmy do tego wykorzystać również okres naszej prezydencji w UE.
– W relacjach z Chinami oraz innymi azjatyckimi krajami nie wystarczą udane co 3 czy 4 lata wizyty prezydentów, co 4 lata premierów, ministrów i tak dalej. Za tym musi iść systematyczna, konsekwentna praca. Azji nie podbija się dzisiaj jednymi targami, jednym spotkaniem biznesowym. Potrzeba ciągłego, systematycznego budowania relacji – z szacunkiem i powagą. Dzisiaj nie potrzeba budować instytucjonalnego rynku hurtowego, dzisiaj trzeba zbudować rynek hurtowy w postaci platformy łączącej oferty z obu krajów. Nie potrzebujemy magazynów, chłodni. Towary mają wychodzić bezpośrednio od producenta – przekonywał prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska Azja.
Piechociński zwracał też uwagę na dostosowanie naszego sektora bankowego do tego, by zabezpieczał takie transakcje, oraz na to, by rozmawiać z chińską bankowością, żeby ich banki chciały skierować uwagę także na obsługiwanie transakcji małych i średnich firm.
Jak Agrohub ułatwi procedury?
Z danych zaprezentowanych przez Weronikę Gryglaszewską, specjalistkę od rejestracji firm rolno-spożywczych w chińskim systemie celnym, wynika, że zarejestrowany eksport do Chin z branży mięsnej ma dziewięć firm z sektora drobiowego (kolejnych czterdzieści parę czeka już w kolejce) oraz jedna z sektora wołowego.
– Niestety, ze względu na sytuację epizootyczną eksport nie jest obecnie możliwy, ale rozmawiamy o regionalizacji ptasiej grypy, więc jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w grudniu tego roku podpiszemy umowę dotyczącą regionalizacji i nasz eksport zachowa ciągłość. Będzie to duży sukces, ponieważ będziemy drugim krajem w Europie i czwartym na świecie, który podpisze z Chinami taki dokument. Jeżeli chodzi o wołowinę, też liczymy, że eksport będzie on wkrótce wznowiony – po tym, jak wstrzymano go ze względu na pojawianie się w Polsce atypowego przypadku BSE, a rejestracja naszych przedsiębiorstw, które rozpoczęły proces certyfikacji, się zakończy. Kontrole ze strony chińskiej już się odbyły. Tutaj też warto pomyśleć o poszerzeniu asortymentu, bo obecnie dostęp do rynku chińskiego ma jedynie mrożona wołowina bez kości od zwierząt poniżej trzydziestego miesiąca życia – wyjaśniała Gryglaszewska.
Najtrudniejszą kwestią jest regionalizacja eksportu mięsa wieprzowego w związku z ASF. Prelegentka mówiła, że Francja ma podpisaną umowę w kwestii regionalizacji z Chinami, co oznacza, że jest to możliwe, i liczy na to, że powstanie Agrohubu przyspieszy podpisanie takiej umowy również z Polską.
Zdaniem panelistki trzeba mieć na uwadze, że Chiny dążą do samowystarczalności w produkcji żywności, ale Polska powinna różnicować rynki zbytu, i na ten rynek powinniśmy patrzeć jak na jeden z wielu.
Myśleć po chińsku
O tym, że nie da się szybko odnieść sukcesu w Chinach, a biznes wymaga wielu lat systematycznej pracy, poznawania ludzi, zwyczajów konsumenta, przekonał się także Michał Bielewicz, specjalista od eksportu żywności do Chin, który stacjonuje na co dzień w Szanghaju.
– Jest to duży rynek o zbyt wielu zmiennych, żeby poradził sobie na nim jeden polski producent. Uważam, że lepiej rozpoczynać od małych dostaw, ponieważ stopniowe budowanie rynku jest dużo cenniejsze niż bardzo duże zamówienie, nawet jeśli jest już opłacone. W momencie bowiem kiedy pojawi się jakiś problem na rynku, w przypadku dużych dostaw często biznes blokuje się na długie lata – podkreślał Bielewicz.
Zdaniem eksperta bez takiej platformy, jak powstający Agrohub, małe i średnie przedsiębiorstwa nie nawiązałyby relacji handlowych z Chinami. Wejście do Chin bez zasobów, bez ludzi po tamtej stronie jest bowiem niemożliwe. Agrohub nie zrobi jednak całej roboty, przyszli eksporterzy muszą interesować się Chinami, starać się zrozumieć motywację tamtejszych importerów, dystrybutorów, poznawać konsumentów tamtego rynku, budować marki. Może także pomóc eksporterom nie powielać błędów, które w tym handlu nasza branża rolno-spożywcza popełniała. To jest zadanie na kolejne lata. Bielewicz podkreślał także konieczność wypracowania polskiej strategii eksportu do Chin, wspomniał również, że taką strategię mają już np. Ukraińcy.
Ekspert zwracał uwagę na to, że w Polsce mamy zupełnie inne podejście do biznesu, w którym są włączone struktury państwa. W Chinach natomiast jest to normalne i wiele biznesów robi się na styku własności prywatnej oraz struktur rządowych i publicznych.
– Z doświadczenia mogę powiedzieć, że w momencie, kiedy ma się dobre relacje z ludźmi, np. z lokalnej administracji, w przypadku problemów można liczyć na ich pomoc. To jest naprawdę bardzo ważne, aby z wszystkimi ludźmi, z którymi robi się biznes w Chinach, mieć dobre relacje, i podchodzić do biznesu po chińsku, a nie bardzo sztywno po europejsku – przekonywał Bielewicz.
Kontenery nie mogą wyjeżdżać puste
Han Baohua podkreślał, że polscy eksporterzy powinni już myśleć o tym, aby przygotowywać pod gusta chińskich konsumentów produkty przetworzone – wtedy koszty marketingowe wejścia takiego produktu na chiński rynek będą niższe, a droga wejścia krótsza, dzięki czemu można efektywnie zwiększyć sprzedaż.
Janusz Piechociński zachęcał polskie firmy z branży rolno-spożywczej do wzięcia udziału w najbliższych targach Europy Środkowo-Wschodniej w Ningbo, gdzie widoczna będzie szczególnie Polska. Aby nie była to jedynie wycieczka turystyczna, trzeba się jednak do nich przygotować i skroić oferty pod wymagania tamtejszych klientów, czemu służą m.in. wcześniejsze webinaria, w których uczestniczą władze portu i miasta Ningbo, organizatorzy tych targów.
– Przez polskie przejścia do Europy wjeżdżają dziesiątki tysięcy kontenerów. Trzeba sprawić, żeby nie wracały puste. – Tak o wykorzystaniu szansy na eksport produktów rolno-spożywczych do Chin mówił Janusz Piechociński.
Magdalena Szymańska
fot. Pixabay