Chiny wprowadziły zakaz importu bydła z Polski
Trzy kraje zakazały importu przeżuwaczy i produktów pochodzenia odzwierzęcego z Polski. Są to Chiny, Rosja i Ukraina. Decyzja ta ma związek z wystąpieniem ognisk choroby niebieskiego języka w naszym kraju.
Chiny ogłosiły komunikat w tej sprawie 9 grudnia. Oprócz Polski zakaz objął też Chorwację.
- Zabrania się bezpośredniego lub pośredniego importu przeżuwaczy i związanych z nimi produktów (produktów nieprzetworzonych lub przetworzonych pochodzących od przeżuwaczy, mogących rozprzestrzeniać chorobę) z Polski i Chorwacji. Po znalezieniu zostaną zwrócone lub zniszczone - czytamy na stronie chińskiej administracji celnej.
Decyzja Chin jest szczególnie bolesna dla Polski, bo w ubiegłym roku Chiny zniosły zakaz importu. Mogliśmy tam zacząć sprzedawać mięso mrożone bez kości z bydła poniżej trzydziestego miesiąca życia. Natomiast w maju 2024 r. pierwszy polski producent uzyskał uprawnienia eksportowe na tamtejszy rynek. Teraz na przywrócenie możliwości eksportu do Państwa Środka trzeba będzie znów poczekać.
Ukraina i Rosja zakazały importu zwierząt podatnych na chorobę niebieskiego języka
Natomiast od 4 grudnia wszedł w życie zakaz eksportu zwierząt z Polski do Ukrainy.
- Od 4 grudnia br. obowiązuje zakaz eksportu z całej Polski do Ukrainy zwierząt podatnych na chorobę niebieskiego języka oraz materiału genetycznego od nich pochodzącego - informuje Główny Lekarz Weterynarii w Polsce.
Na podobny krok zdecydowała się Rosja.
- Od dnia 5 grudnia 2024 r. obowiązuje zakaz importu do Rosji z Polski m.in. bydła i małych przeżuwaczy – podaje Główny Lekarz Weterynarii.
Zakaz importu bydła to cios dla rolników. "50 mln euro straty dla polskich hodowców"
Choć do Chin jeszcze nie zaczęliśmy wysłać wołowiny, a na Ukrainę wysyłki były niewielkie, to rozszerzająca się lista krajów zakazujących przywozu bydła i innych przeżuwaczy z Polski to duży cios dla polskich rolników. Rosnący popyt na wołowinę ze strony krajów pozaunijnych pozwalał na utrzymanie cen bydła na stabilnym poziomie. Teraz ta sytuacja i kolejne ogniska choroby mogą wpłynąć negatywnie na ceny skupu bydła i zbytu wołowiny. Pamiętajmy, że Polska jest drugim po Irlandii eksporterem produktów wołowych poza UE.
- Choroba niebieskiego języka w Polsce powoduje zakaz eksportu żywych zwierząt do innych krajów, a w niektórych przypadkach wyklucza nawet tranzyt przez te kraje. Straty z tego powodu mogą sięgnąć nawet 40/50 mln euro dla polskich hodowców i producentów w skali roku - ocenia Jacek Zarzecki z Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny.
Największe ilości polskiej wołowiny są eksportowane do Włoch, Niemiec i Holandii. Wśród krajów trzecich największymi odbiorcami są: Turcja, Wielka Brytania i Izrael.
Dwa ogniska choroby niebieskiego języka w Polsce
Pierwsze w kraju ognisko wirusa zostało stwierdzone w gospodarstwie utrzymującym bydło mięsne w powiecie wołowskim w województwie dolnośląskim, na podstawie wyników badań laboratoryjnych przeprowadzonych w ramach monitoringu. Zakażenie przebiegało bezobjawowo. Obszar monitorowany przez służby weterynaryjne obejmuje promień aż 150 km.
Drugie ognisko pojawiło się w gospodarstwie utrzymującym bydło mleczne w powiecie pyrzyckim, w województwie zachodniopomorskim.
Choroba niebieskiego języka prawdopodobnie z Czech
Jak podaje redaktor Dominika Stancelewska w 49. numerze Tygodnika Poradnika Rolniczego, w pierwszym stwierdzonym ognisku stado bytowało na pastwisku blisko Odry. Stąd, jak wyjaśnia Dominika Kmet, wielkopolska wojewódzka lekarz weterynarii, prawdopodobną przyczyną wystąpienia choroby były przeniesione na skutek powodzi owady kłująco-ssące z rodziny muchówek z Czech, gdzie wirus jest obecny.
– W przypadku podejrzenia choroby, powiatowy lekarz weterynarii wydaje decyzję, w której ogranicza przemieszczanie zwierząt oraz materiału genetycznego, jednak nie wyklucza to możliwości transportu bydła bezpośrednio do zakładów ubojowych. Wirus nie stanowi zagrożenia dla ludzi, nie obowiązują żadne ograniczenia dotyczące spożycia mięsa i produktów mięsnych czy mleka – tłumaczyła Kmet.
Na razie na polskim rynku nie ma zarejestrowanej żadnej szczepionki przeciwko chorobie niebieskiego języka, w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie dostępne są aż 3 różne preparaty.
Kamila Szałaj