Powódź na OpolszczyźnieCanva
StoryEditorWiadomości

Baloty zalegają rolnikowi na polu. "Nawet biogazownia ich nie chce"

17.12.2024., 13:30h

Na Opolszczyźnie rolnicy nadal walczą ze skutkami wrześniowej powodzi. Wody Nysy Kłodzkiej i Osobłogi zalały okoliczne wsie i pola. Z czym jeszcze zmagają się powodzianie?

"Zwierzęta mogłyby się zatruć, bo nie wiadomo, co przyniosły wody powodziowe"

Mariusz Potoczak jest rolnikiem z Przełęku, który przyznaje, że skutki powodzi są dramatyczne. Woda zalała lucerniki i łąki niemalze w 100%, co uniemożliwia wypas zwierząt. Aktualnie na polach zalegają chałdy żwiru, tłucznia oraz bel słomy czy sianokiszonki, które zostały przyniesione przez powódź.

– Łąki i lucerniki były zalane niemalże w 100%, dziś nie nadają się do użytkowania dla samego bezpieczeństwa zwierząt, które mogłyby się zatruć, bo nie wiadomo co wody powodziowe przyniosły. Od rzeki jesteśmy dosyć daleko, ale woda niosła ze sobą wszystko i ściągnęła z drogi żwir, tłuczeń, wszystko to trzeba będzie wyrzucać i wypychać na drogi – mówi Potoczak z Przełęku.

Baloty zalegają rolnikowi na polu

Z relacji  wójta gminy Strzeleczki Marka Pietruszki wynika, że dla rolników największy problem stanowi niewystarczający zapas pasz na zimę. Kłopotem są rownież baloty sianokiszonki i bele słomy, które wody powodziowe "porwały" z gospodarstw rolników i poniosły na pola. Przesiąknięte plony nie nadają się już do skarmienia, a by je zutylizować zgodnie z przepisami prawa, należy znaleźć odpowiednią biogazownię, która przyjęłaby tego rodzaju odpad, co wcale nie jest takie proste. 

– Jedyna rzecz, jedyna możliwość, żeby te baloty gdziekolwiek zutylizować to są biogazownie, ale te biogazownie zlokalizowane na terenie województwa opolskiego niestety nie przyjmują tego rodzaju odpadu. W związku z czym obecnie te baloty są zdeponowane na łące jednego z rolników.Czekamy na szybkie rozwiązanie tego problemu, żeby je transportować do miejsca, gdzie można będzie to zgodnie z literą prawa i szybko zutylizować – wyjaśnia wójt gminy Strzeleczki.

Kombinat Rolny Kietrz wspiera powodzian z Opolskiego

W pomoc rolnikom z Opolszczyzny zaangażowali się gospodarze z całej Polski. Pomocną dłoń wyciągnął również Kombinat Rolny Kietrz, za którego sprawą pomoc ze spółek trafiła do potrzebujących producentów rolnych.

– Pomagamy osobom, które ten żywioł dotknął. Jesteśmy zaangażowani od pierwszego dnia tej tragedii – mówi prezes Kombinatu Rolnego Kietrz. 

MRiRW rząda zbioru i utylizacji zalanych plonów

Jak mówi rolnik z Ligoty Krapkowickiej Bernard Marks, rolnicy z Opolszczyzny nie mają łatwo. Resort rolnictwa rząda od nich zbioru i utylizacji zalanych przez wodę plonów, a w wielu miejscach jest to niemożliwe, ponieważ stojąca przez wiele dni w uprawach woda wywołała procesy gnilne, m.in. warzyw, których obecnie nie wyzbiera kombajn, a co dopiero ludzkie ręce. 

– Po prostu zostało to zaorane i na tym polu zasialiśmy pszenicę. To jest pierwszy problem, gdzie ministerstwo żąda, żeby to zostało zebrane i zutylizowane. Druga kwestia - odszkodowania: 5 000 zł od hektara, obojętnie czy to są warzywa, czy to są ziemniaki, czy to jest kukurydza, gdzie zgadzam się, że 5 000 zł w kosztach kukurydzy można na tym jakoś balansować, ale przy ziemniakach to jest koszt zaledwie sadzeniaków. Pozostałych kosztów, te 5 000 zł, nijak się to nie pokrywa – wyjaśnia Marks.

Rolnicy wynajmują maszyny, bo ich zostały zalane

Leszek Fornal jest rolnikiem i sołtysem Kantorowic, jak mówi, przez powódź musiał wynająć maszyny do siewu, żeby choć część uprawa została założona. Niestety, nadal czeka na decyzję z ubezpieczalni w kwestii odszkodowania za uszkodzone budynki, zalane materiały siewne i uprawowe oraz maszyny rolnicze. 

– Jest obiecane, że na dniach pewne decyzje będą. Wtedy będę wiedział, na czym stoję, czego się spodziewać, bo naprawdę gospodarstwo było całe zalane, wszystkie produkty i zboża, nawozy i środki oraz maszyny, których jesienią nie mogłem używać, bo były zalane i trzeba było je remontować. Muszę usłyszeć z ubezpieczalni, na co mogę liczyć, dlatego wynajmowałem maszyny, żeby chociaż część posiać, żeby liczyć na jakieś plony – tłumaczy Fornal. 

Ponadto rolnicy wskazują również, że mają znaczące trudności ze zgromadzeniem i osuszeniem opału na zimę. Wielu z nich już przed powodzią tworzyło zapasy, które zostały doszczętnie zalane przez wodę. 

Zobacz cały reportaż dostępny na YT TPR:

dr Mariusz Drożdż, Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
17. grudzień 2024 13:32