Kołodziejczak: "Sytuacja na polskim rynku to mega patologia"
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed budynkiem ministerstwa głos zabrał Michał Kołodziejczak, który nakreślił, jak wygląda sytuacja na polskim rynku owoców miękkich, których produkcja przestała się opłacać.
– Mamy do czynienia z mega patologią na rynku malin. Sadownicy sprzedają kilo malin za 4,00 – 4,50 zł, a w sklepie te same maliny kosztują nawet 50/60 zł/kg. To są niebotyczne marże, które pokazują, że pośrednicy, czyli supermarkety, zarabiają krocie na tym, co tak naprawdę ulane jest krwią i ciężką pracą polskich rolników. To jest niesamowite – mówił Kołodziejczak.
MRiRW kompletnie bezużyteczne
Zdaniem Michała Kołodziejczaka obecne działania polskiego rządu są takie, że ich nie ma. Nieustannie składane obietnice o kolejnych dopłatach i rekompensatach nie stanowią rozwiązania istniejących problemów, a bałagan w systemie jest dla obecnie rządzących nie do uporządkowania.
– Po co jest Ministerstwo Rolnictwa? Po co nam dzisiaj taki minister, który pozwala na to, że marże to jest 1600% na produkcie wytwarzanym przez rolników. Ta sytuacja pokazuje, że PiS jest kompletnie niewrażliwy społecznie, odsunął się od ludzi. Minister nie robi nic w tym kierunku – grzmiał Kołodziejczak.
MRiRW odporne na ludzką krzywdę
Lider AGROunii, jak ma w zwyczaju, nie przyjechał do ministra z pustymi rękoma, zabrał ze sobą maliny, porzeczki, borówki.
– Dzisiaj przywieźliśmy przed Ministerstwo Rolnictwa maliny, żeby pokazać naocznie ministrowi, bo pewnie dawno nie widział, jaka tam dzieje się patologia u polskich rolników i na polskiej wsi – wyjaśnił Kołodziejczak.
Powodem wizyty AGROuni w Warszawie nie była wyłącznie trudna sytuacja na rynku owoców miękkich, ale również zachowania ministrów: Telusa i Romanowskiego. Przed budynkiem ministerstwa stanął nie tylko stół obficie zastawiony owocami, było również krzesło i telewizor.
– Przywieźliśmy też telewizor, na którym będziemy pokazywać reportaże kręcone wczoraj na Lubelszczyźnie i to, co ludzie chcieliby przekazać Ministerstwu Rolnictwa, ministrowi Telusowi, który odsunął się od polskiej wsi i pozwala na tworzenie się potężnych grup wpływu, które dobijają polską produkcję żywności – tłumaczył Kołodziejczak.
Telus nie chce rozmawiać z AGROunią
Przed przyjazdem do Warszawy Kołodziejczak podejmował działania, które miały na celu spotkanie się z ministrami i rozważenie ewentualnych wyjść z kryzysu. Do rozmów ostatecznie nie doszło, dlatego AGROunia sama wyszła naprzeciw, ponieważ chce pomóc i wie, że jest to konieczne.
– Minister nie chce się z nami spotkać, nie chce się spotkać ze mną. Powiedział, że nie będzie się spotykał i nie będzie rozmawiał. Odpisał w piątek, skandaliczny dokument, że on nie potrzebuje takiej rozmowy, dlatego wystawiliśmy mu dzisiaj stolik i krzesło. Będę czekał na rozmowę z ministrem Telusem, bo wiem, w jaki sposób mu pomóc. Tutaj czekamy i chcemy uzdrowić sytuację. Ja dzisiaj kolejny raz wyciągam rękę do ministra rolnictwa, by pomógł on ludziom, którzy pracują – wyjawił Kołodziejczak.
Skup interwencyjny malin nie uratuje sytuacji
W sobotę 8 lipca 2023 r. odwiedził Lubelszczyznę wiceminister rolnictwa, Rafał Romanowski, który bezradnie rozłożył ręce i zaoferował rolnikom skup interwencyjny. Choć pomysł wydawał się sensowny, nie przyniósł spodziewanych rezultatów.
– To, co dzieje się w polskim rolnictwie, jak ilustracja obrazuje sytuację całego stanu państwa. W sobotę na Lubelszczyźnie był minister Romanowski, wiceminister rolnictwa, powiedział, że nie są w stanie nic zrobić. Zapowiedział skup interwencyjny, tak naprawdę interwencję państwa, która spowodowała obniżki cen malin o 20%. To pokazuje bezradność tej instytucji – mówił Kołodziejczak.
Kołodziejczak: "Romanowski dzwonił o pomoc, Telus mówi, że nie jest potrzebna
Lider AGROunii nie przebierał w słowach, mówiąc o działaniach polskiego rządu. Otwarcie powiedział, że: "PiS konkretnych spraw nie załatwia, tworzy demagogie, propagandę, kłamie i oszukuje". Potwierdzeniem słów działacza okazały się sprzeczne reakcje ministrów na kryzys w rolnictwie.
– Chciałbym powiedzieć też o skandalicznym zachowaniu ministra Romanowskiego, który zadzwonił do mnie w sobotę o godzinie 20/21 i powiedział: "Michał, potrzebujemy waszej pomocy, bo mamy bardzo duży problem z malinami i nie jesteśmy w stanie sobie poradzić". Dzień wcześniej dostałem dokument od Telusa, że on nie chce się spotykać i on żadnej pomocy nie potrzebuje. Jednak po wizycie na Lubelszczyźnie Romanowski stwierdził, że problem jest bardzo duży – relacjonował Kołodziejczak.
Romanowski wysyła rolników do Niemiec na szparagi
W trakcie konferencji na ekranie telewizora przywiezionego do Warszawy specjalnie na tę okazję pojawiło się nagranie, w którego trakcie wiceminister Romanowski prowadzi ożywioną dyskusję z rolnikami-producentami malin. Mężczyźni próbowali przemówić politykowi do rozsądku, tłumacząc, że obecna sytuacja zmusi ich do wyjazdu za granicę, na co Romanowski odpowiedział im, że przed 2015 wyjeżdżali na szparagi i nie było problemu.
– Na wsi dramat. Ludzie płaczą, a oni dalej nic nie robią. Nasz minister Romanowski wysyła rolników do Niemiec na szparagi. To pokazuje, że PiS całkowicie oderwał się od rzeczywistości, od tego, co mówił. Ta sytuacja pokazuje, że nie umieją rozwiązać żadnych problemów – skwitował Kołodziejczak.
Marek Materek: "Praca w rządzie to służba ludziom"
W ostatnich tygodniach współpracę z AGROunią nawiązał Marek Materek, prezydent Starachowic, który również był obecny na konferencji w Warszawie i wytłumaczył słuchaczom, jak ważne jest powierzanie urzędu osobom, które mają odpowiednie wykształcenie albo pokorę, która skłoni ich do korzystania ze wsparcia fachowców.
– Praca w rządzie, podobnie jak w samorządzie to służba ludziom. Każdy z nas odpowiada za służenie ludziom w jak najlepszy sposób. W Ministerstwie Rolnictwa pracuje bardzo dużo osób, kilku wiceministrów, którzy na rolnictwie mało co się znają. Ciężko zatem oczekiwać, że te osoby mogłyby pomóc rolnikom, plantatorom, osobo, które tej pomocy potrzebują. Oczekujemy, żeby w ministerstwach pracowali przede wszystkim fachowcy – wytłumaczył Materek.
Rolnik: "To jest dla nas koszmar"
Głos w sprawie zabrał również Krzysztof Chmiel, rolnik z powiatu kraśnickiego, produkujący maliny, który przyznał, że w polskim rolnictwie nastała czarna rozpacz. W dłuższej perspektywie gospodarstwa zaczną upadać, a rolnicy faktycznie wyjadą za granicę.
– Koszt wyprodukowania maliny mrożonej, to wciąż ok. 8 zł. Do tego należy doliczyć koszt pracownika 2 zł, to mam ok. 10 zł, a w niektórych skupach dostajemy za maliny poniżej 4 zł/kg. To jest dla nas koszmar, bankructwo, koniec gospodarki w Polsce i wyjechanie do Niemiec na szparagi – podsumował Krzysztof Chmiel.
AGROunia zapowiedziała, że poczeka na ministra Telusa tyle, ile będzie trzeba.
Przeczytaj również: UOKIK kontroluje 70 punktów skupu. "Ceny malin znacznie niższe niż w ubiegłych latach"
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: AGROunia/Facebook