Czesław Siekierski, Stefan Krajewski, Michał Kołodziejczak kontrolują przejścia graniczne z Ukrainą
W sobotę 3 lutego Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i jednocześnie lider AgroUnii działa na dwóch przejściach granicznych z Ukrainą. W sobotę był w Hrubieszowie, a w niedzielę jest w Dorohusku. Przeprowadził tam kontrolę graniczną wraz ze służbami.
Z kolei Stefan Krajewski, również wiceminister rolnictwa i poseł PSL, w niedzielę od rana jest na drogowych i kolejowych przejściach granicznych w Koroszczynach, Terespolu i Małaszewiczach.
– Służby działają, ale podejmiemy odpowiednie kroki żeby jeszcze bardziej zwiększyć efektywność działań. Bezpieczeństwo żywnościowe jest dla nas najważniejsze – zapewnia Stefan Krajewski.
Natomiast na przejściach granicznych w Medyce i Korczowej pojawił się minister rolnictwa Czesław Siekierski.
- Jesteśmy na stacji przeładunkowej w Medyce. Tu przyjeżdżają pociągi ze zbożem, cukrem i innymi towarami, także przemysłowymi z Ukrainy. I dalej albo jadą tranzytem, albo są przeładowywane w stronę Niemiec i w stronę naszych portów. Część towarów trafia jednak na obszar Polski – poinformował Siekierski w mediach społecznościowych.
Służby mają sprawdzić, czy do Polski wjeżdżają produkty z Ukrainy objęte embargiem
Jak wskazuje sam Kołodziejczak, jego praca na granicy ma być m.in. efektem narady w MSWiA sprzed tygodnia. Uczestniczyli w niej m.in. wojewody lubelskiego i podkarpackiego, szefów IJHARS-u, Inspekcji Weterynaryjnej, czy SANEPID-u oraz Straży Granicznej i Krajowej Administracji-Skarbowej, którzy są zaangażowani w kontrolę towarów rolno-spożywczych przekraczających granice Polski z Ukrainą.
– Każdego dnia na moje biurko trafiają raporty o ilości i wynikach kontroli produktów wjeżdżających do Polski. Sprawdzany jest każdy sygnał mówiący o rzekomym wprowadzaniu na polski rynek produktów z Ukrainy objętych embargiem – przekonuje wiceminister rolnictwa.
Lider AgroUnii wyjaśnił także, dlaczego rozpoczął kontrolę na granicy w weekend. Jak wyjaśnia, chce sprawdzić kontrola i sam ruch na graniczny podczas newralgicznych dni. Chce też sprawdzić jak w praktyce wygląda obsada przejścia i co należy zrobić, żeby maksymalnie ograniczyć napływ tych towarów do Polski czy wyłączyć wszelkie podejrzenia o nielegalnym napływie towarów objętych embargiem.
Kołodziejczak: podejrzewam, że pszenica i rzepak z Ukrainy na chwilę jadą na Litwę i później wracają do Polski
W nagraniu z granicy Michał Kołodziejczak mówi, że sprawdzał dokładnie jakie towary z Ukrainy wjeżdżają do Polski i mają przejechać przez nasze terytorium tylko tranzytem.
– Bardzo dużo towarów, które wjeżdżają do Polski i rzekomo jadą tranzytem na Litwę, Łotwę bądź do Estonii. Jest bardzo prawdopodobne, że rzepak, pszenica czy chociażby otręby jadą właśnie na Litwę na chwilę i później wracają do Polski. Podczas kontroli dokładnie widać ile takich samochodów jest. Ale to także dla nas pierwsze wnioski jak można kontrolować takie pojazdy, które mogą pojechać na Litwę i za chwilę wrócić. Trzeba całkowicie wyeliminować takie podejrzenie – uważa Michał Kołodziejczak.
Dlaczego sanepid nie bada cukru z Ukrainy? "Miał co najmniej ‘dziwny‘ zapach"
Wiceminister rolnictwa stwierdził także, że wczoraj w Hrubieszowie służby graniczne w jego obecności otworzyły wagony z cukrem z Ukrainy. Zdaniem Kołodziejczaka, zastanawiające są na pewno bardzo niskie ceny za cukier, które widnieją na fakturach załączonych do dokumentacji.
– Zastanawia mnie też, dlaczego cukier spożywczy, który wjeżdża do Polski, nie jest badany przez sanepid. To są wytyczne sprzed ponad 10 lat, które mówią o tym, że sanepid tego cukru nie badał – mówi wiceminister.
Kołodziejczaka zaniepokoił także zapach cukru.
- Cukier miał co najmniej ‘dziwny‘ zapach. Urzędnicy tłumaczyli, że może taki być, bo to cukier do przemysłu... czyli np. do dżemów bądź oranżady. Według mnie sprawa powinna być dokładnie wyjaśniona, a jeśli nie, to powrót na Ukrainę. Zero tolerancji - tłumaczy.
Wiceminister zwrócił także uwagę, że obecnie jest zbyt mało pracowników na granicy, którzy mogliby skutecznie kontrolować także jakość napływającego oleju słonecznikowego i rzepakowego.
- Sposób zapakowania i jakość produktów, która według mnie pozostawia wiele do życzenia. Towar, który jedzie tranzytem, np. wątpliwej jakości rzepak, powinien być szczegółowo kontrolowany przez polskie służby i w razie potrzeby zawracany na Ukrainę - zaznacza Kołodziejczak.
Kołodziejczak chce embarga na owoce miękkie z Ukrainy
Na jednym ze zdjęć zamieszczonych przez Michała Kołodziejczaka w mediach społecznościowych widać pleśniejące maliny, które jako mrożonka miała wjechać z Ukrainy do Polski.
– Zapleśniałe maliny cofnięte na Ukrainę. Po takich malinach może być jeden wniosek: embargo na ukraińskie maliny mrożone, których do Polski w 2023 roku przyjechało ponad 60 tysięcy ton – przekonuje wiceminister rolnictwa.
Granica będzie szczelna, jak nigdy dotąd
– Będę stał na straży polskich rolników i produkcji polskiej żywności. Nikt nie będzie miał wątpliwości, że nasz rynek jest dobrze chroniony. Granica będzie szczelna jak nigdy dotąd – deklaruje Michał Kołodziejczak.
Paweł Mikos