Polscy rolnicy na skraju bankructwa
Autorami interpelacji, która trafiła na biurko ministra Telusa, są posłowie Nowej Lewicy. Jak zaznaczyli w interpelacji ich pierwotny niepokój wzbudziło stanowisko Dolnośląskiej Izby Rolniczej, która wyraziła swoje obawy w związku z sytuacją w polskim rolnictwie. Zdaniem działaczy izb dla polskich rolników nie ma już nadziei na to, że w branży rolniczej zaświeci słońce. Powodem pesymistycznego nastawienia gospodarzy jest przekonanie o nieracjonalnych, spóźnionych i systemowo niekoordynowanych działaniach polskiego rządu związanych z branżą rolniczą.
Kryzys zbożowy w Polsce
Działacze Lewicy alarmują ministra Telusa o tym, że producenci zbóż, mleka, mięsa i pozostałych gałęzi produkcji rolniczej są w głębokim kryzysie. Zdaniem polityków, wzrost kosztów produkcji przy jednoczesnym spadku cen produktów rolnych i zwiększony koszt obsługi zadłużenia gospodarstw przełożyły się na podejmowanie decyzji o ich likwidacji. Jak zauważyli posłowie Lewicy, wciąż przepełnione zbożem magazyny nie napawały rolników optymizmem przed żniwami, ponieważ mieli świadomość tego, że jeśli nie mają własnych magazynów, to sprzedadzą ziarno po zbyt niskiej cenie, albo nie sprzedadzą go w ogóle.
Rolnicy w Polsce walczą z suszą
Lewica zwróciła również uwagę na fakt, że w tym roku uprawy ucierpiały w związku z suszą rolniczą, która wystąpiła w całym kraju, a rolnicy wyrazili niezadowolenie, co do jej monitoringu. Zdaniem gospodarzy nie wprowadzono do niego wnioskowanych przez nich zmian, co nie dało im poczucia uczciwości, które zapewniały wcześniejsze komisje szacujące straty.
Branża mleczarska i wołowa na skraju bankructwa
Posłowie Lewicy nie zapomnieli również o przedstawicielach branży mleczarskiej i żywca wołowego, którzy załamują ręce i coraz częściej likwidują hodowle. Wielu z nich waha się, mając nadzieję na lepsze jutro.
Import z Ukrainy dobił polskich rolników
Jak zauważa Lewica, izby rolnicze niejednokrotnie podejmowały działania mające na celu ostrzeżenie przed nadmiernym importem płodów z Ukrainy. Posłowie Lewicy jednoznacznie stwierdzają, że brak reakcji polskiego rządu we właściwym momencie doprowadził do kryzysu rolniczego. Jak twierdzi Lewica, rolnicy uważają, że zapewniano ich o powstrzymaniu importu, podczas gdy do Strzelna wraz z początkiem sierpnia przyjechało 40-ści wagonów kukurydzy z Medyki.
Formalne problemy rolników
Lewica podkreśla również, że polscy rolnicy mają problem ze spłatą zadłużeń w bankach, ze względu na podwyższone stopy procentowe. Zdaniem posłów Lewicy, gospodarze obawiają się również nowej Wspólnej Polityki Rolnej państwa, która według nich jest niedopracowana i zbyt skomplikowana.
Posłowie Lewicy domagają się działania na rzecz rolników
Posłowie Lewicy w interpelacji przesłanej do ministerstwa rolnictwa zapytali o to:
- Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zamierza podjąć działania, które pozytywnie wpłyną na problemy rolników opisane powyżej?
- Czy prawdą jest, że do Polski nadal importowane są duże ilości płodów rolnych zza granicy?
- Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zamierza w pełni ujawnić informacje dotyczące podmiotów uzyskujących dotację rządową na prowadzenie skupu, w tym eksportu oraz przetwarzania płodów rolnych?
Jak odpowiedział minister Telus?
Minister rolnictwa, Robert Telus w odpowiedzi na zadane przez posłów Lewicy pytania stwierdził, że rząd robi wszystko, co w jego mocy, by wesprzeć polskich rolników w trudnej, kryzysowej sytuacji. W odpowiedzi na pierwsze z zadanych pytań przytoczył wszystkie z oferowanych dotychczas pomocy i te, które zostaną wprowadzone, zaznaczając przy tym, że ministerstwo wsłuchuje się w to, co mówią rolnicy.
Jak wynika z odpowiedzi ministra rolnictwa, import produktów rolnych z Ukrainy nie wzrósł.
Według wstępnych danych Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) w okresie styczeń-czerwiec 2023 r. zaimportowano z Ukrainy do Polski 337,5 tys. ton pszenicy, 594,2 tys. ton kukurydzy oraz 73 tys. ton rzepaku. Z czego ponad 96% tych produktów zostało sprowadzone do kraju w okresie od stycznia do kwietnia br. Tylko w maju i w czerwcu br. import pszenicy, kukurydzy oraz rzepaku z Ukrainy był niewielki i w przypadku pszenicy wyniósł jednie nieco ponad 9 tys. ton, kukurydzy 26 tys. ton, natomiast importu nasion rzepaku w tym czasie nie odnotowano.
– Według wstępnych danych Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) w okresie styczeń-czerwiec 2023 r. zaimportowano z Ukrainy do Polski 337,5 tys. ton pszenicy, 594,2 tys. ton kukurydzy oraz 73 tys. ton rzepaku. Z czego ponad 96% tych produktów zostało sprowadzone do kraju w okresie od stycznia do kwietnia br. Tylko w maju i w czerwcu br. import pszenicy, kukurydzy oraz rzepaku z Ukrainy był niewielki i w przypadku pszenicy wyniósł jednie nieco ponad 9 tys. ton, kukurydzy 26 tys. ton, natomiast importu nasion rzepaku w tym czasie nie odnotowano – czytamy w interpelacji.
Minister Telus poinformował również, że nie wyjawi, które podmioty uzyskały dotację rządową na prowadzenie skupu, w tym eksportu oraz przetwarzania płodów rolnych, ponieważ są to dane objęte tajemnicą celną.
oprac. Justyna Czupryniak
źródło: gov.pl