Ceł na zboża z Ukrainy nie będzie przez kolejny rok
Konferencja w gospodarstwie Dębskich została zorganizowana w celu omówienia sytuacji na rynku mleka, głównie spadku cen skupu u rolnika i wysokich cen sprzedaży w sklepach. Michał Kołodziejczak rozpoczął jednak swoje wystąpienie od odniesienia do głosowania europosłów z 9 maja 2023 r., podczas którego zgodzili się oni na nieobowiązywanie opłat za cło przez kolejny rok, co może doprowadzić polskie rolnictwo do ostatecznego bankructwa.
– Jeżeli dzisiaj problemem w naszym rolnictwie jest zniesione cło, to należało zagłosować za tym, żeby nie było ono przedłużane na takich warunkach, jak do tej pory, to jest skandal! Nasi europosłowie nie wypracowali nic, żadnego mechanizmu. Sprzedali się za miesiąc ograniczenia przywozu produktów z Ukrainy, sprzedali się za miesiąc tranzytu, nas wszystkich sprzedali, bo oni zyskali – mówił Kołodziejczak.
Mleko u rolnika za półdarmo, w sklepie za "miliony"
Obok kryzysu na rynku zbóż, nastąpił kryzys na rynku mleka. Rolnicy od kilku miesięcy mierzą się ze spadkami cen, które w wielu przypadkach sięgają nawet złotówki mniej na litrze surowca, jednak rząd nie robi nic, by polskie rolnictwo zaczęło się opłacać. Michał Kołodziejczak, jadąc do gospodarstwa Dębskich, zakupił kilka rodzajów różnego mleka, z czego trzy sojowe. Ceny gotowych produktów oferowanych przez producentów są prawie trzykrotnie wyższe od tych oferowanych rolnikom przez mleczarnie.
– Dzisiaj, jadąc tutaj, kupiłem kilka butelek mleka, które dzisiaj u rolnika w wielu miejscach kosztuje poniżej 2 zł, a w innych ok. 1,50 i też mniej. W sklepie te ceny utrzymują się ciągle na poziomie, od 4 zł najtańsze do 5 zł za najdroższe. To dobije polskich rolników. Zapłata za tę ciężką pracę nie może być dziełem przypadku. Trzeba jak najszybciej wprowadzić ustawę, która spowoduje, że cena początkowa, czyli ta, którą dostanie rolnik, będzie zależna od ceny w sklepie. Jeżeli mleko kosztuje dzisiaj 4,50 – 5 zł, to powinniśmy wiedzieć, że przynajmniej połowa tej ceny trafia do polskiego rolnika. Wtedy, przy spadkach cen u rolnika, spadłaby cena w sklepie. U rolnika jest coraz taniej, a w sklepie cena utrzymuje się na wysokim poziomie. To handel dobija dzisiaj nas wszystkich. Bardzo złe przepisy, które uderzają w polskich rolników – wyjaśnił Kołodziejczak.
Kryzys na rynku mleka zbierze żniwo
Gospodarstwa rolne zajmujące się hodowlą bydła mlecznego niedługo nie będą miały za co pokryć kosztów prowadzenia produkcji. Lider AGROunii podkreślił również, że brak działań rządu w kwestii niskich cen mleka, zmusi rolników do rezygnacji z produkcji, tak jak miało to miejsce w przypadku hodowców trzody chlewnej.
– Ja ostrzegam, kryzys na rynku mleka zbierze bardzo duże żniwo. To są gospodarstwa dofinansowane, zbudowane często na kredytach, które trzeba spłacać. Widzimy w ostatnim czasie bardzo dużą nagonkę na hodowlę zwierząt. Robią to głównie firmy i lobbyści, którzy stoją za produkowaniem mleka owsianego, czy mleka sojowego. Litr mleka owsianego kosztuje 11 zł, mleka sojowego 10 zł, gdzie soja jest przywożona z różnych państw świata do polski, jest genetycznie modyfikowana, więc to jest kolejny argument, dlaczego powinniśmy unikać tego wszystkiego – ostrzegał Kołodziejczak
Czy sytuacja producentów mleka ulegnie zmianie?
Podczas konferencji głos zabrali również właściciele gospodarstwa, którzy przyznali, że pieniądze za mleko wypłacane przez mleczarnie są bliskie jałmużny. Praca w rolnictwie, szczególnie przy krowach mlecznych, wymaga od rolników wielu poświęceń, czego nie odzwierciedla niskie wynagrodzenie.
– Liczymy na to, że rząd zrobi coś w tym kierunku (poprawy sytuacji rynku mleka przyp. red.), bo jeżeli tak dalej będzie to niestety, ale będzie trzeba tę produkcję zlikwidować. W sklepach nabiał jest nadal bardzo drogi. Ludzie z miasta nas rolników oceniają, że my drogo sprzedajemy mleko, a tak nie jest. Dostajemy jałmużnę za naszą ciężką pracę, która trwa przez 365 dni w roku i nie ma ograniczeń w godzinach. Nie możemy godzić się na to, żeby ceny spadały aż tak drastycznie i doprowadzały nasze gospodarstwa do upadku – powiedział Dębski.
Rolnicy mają do spłacenia kredyty w milionach
W konferencji wzięli udział rolnicy nie tylko z Władysławowa Popowskiego, ale również z okolicznych powiatów. Wśród nich był obecny pan Piotr, hodowca bydła mlecznego z powiatu łowickiego, który przyznał, że producenci mleka mają pozaciągane potężne kredyty, nierzadko hipoteczne i boją się o to, co nastąpi, jeśli ceny surowca nie wzrosną.
– Większość kolegów z branży jest mocno zakredytowana. Są to potężne kredyty, nierzadko milionowe, które pozostały do spłaty. Nie jesteśmy spółkami z ograniczoną odpowiedzialnością, to są kredyty często zabezpieczone hipotekami, własnych domów, w których mieszkają nasze rodziny. Ta sytuacja nie daje nam spać, bo ryzykujemy nie tylko swoimi gospodarstwami, ale również miejscami naszej egzystencji. Sytuacja jest ciężka, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej. Nie mamy dobrych przeczuć – powiedział rolnik.
Pan Piotr zwrócił również uwagę na to, że decyzje rządu doprowadziły rolników do wykorzystania wszystkich oszczędności, które udało im się zgromadzić na czarną godzinę. Rolnicy musieli pokryć koszty zakupu drogich nawozów jesienią, by zabezpieczyć się na kolejny sezon.
– Byliśmy atakowani, że tych nawozów nie będzie można kupić, płaciliśmy za niego krocie. Często były to kwoty dwu, trzykrotnie większe niż są obecnie. Kupowaliśmy ropę, po czym w magiczną noc, po powrocie VAT-u, cena utrzymała się na tym samym poziomie. Obecna władza ma wiele za uszami i na pewno nam nie pomaga, tylko działa w drugą stronę – tłumaczył rolnik Piotr.
Jakie będą skutki braku reakcji rządu na kryzys na rynku mleka?
Obecna sytuacja na rynku mleka jest na tyle poważna, że zdaniem Kołodziejczaka rząd nie powinien się przyglądać, lecz zacząć działać, w przeciwnym razie małe mleczarnie zostaną przejęte przez duże przedsiębiorstwa, rynek zostanie zdominowany przez 2-3 podmioty, które następnie będą szantażowane przez sieci handlowe warunkami, m.in. skupowania mleka od rolników po niższej cenie niż to się opłaca.
– Rząd dzisiaj nie robi nic, żeby ta sytuacja się zmieniła, dzisiaj rząd tylko i wyłącznie przygląda się temu, jak ta sytuacja się pogarsza. Jak ceny za mleko są opuszczane przez supermarkety, które wymuszają obniżki na mleczarniach. Supermarket utrzymuje swoją cenę, rząd się przygląda. Handlowiec, który się przygląda, ma kapitał z Portugalii, z Niemiec, z Francji, który zdominował polski rynek, zabiera marżę, zabiera to, co może zostać u nas w kraju, drenuje nasz rynek z pieniędzy, a rząd przygląda się, jak dobijani są rolnicy i za chwilę znowu będzie mówił, że będzie dopłacał do mleka. Jak dzisiaj można zrobić prostą regulację: nie można zarobić na litrze mleka więcej niż określona suma, nie można go kupić za 1,50 i sprzedać za 4,50 i jeszcze po drodze odciągnąć tłuszcze oraz inne wartościowe elementy, tylko trzeba uderzyć w rynek. Nasz rząd boi się uderzyć w rynek, boi się uderzyć w zagraniczny kapitał, w zagraniczne firmy, które dzisiaj drenują kieszenie rolników, mleczarni – powiedział Kołodziejczak.
Co będzie z polskim rolnictwem?
Pozostali rolnicy obecni na spotkaniu z Michałem Kołodziejczakiem odnieśli się również do sytuacji na rynku zbóż, która wciąż jest tragiczna, przyznając, że skupy na wieść o przyznaniu przez rząd dopłat, obniżyły ceny jeszcze bardziej. Głos zabrali młodzi rolnicy, wspominający moment przejęcia gospodarstw od rodziców i załamujący się na myśl o tym, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, to rodzinny dorobek zostanie stracony. Jeżeli polski rząd nie podejmie działań mających na celu przywrócenie opłacalnych cen skupu mleka od rolników, to niedługo w sklepach nie będzie można kupić krajowego nabiału, ponieważ gospodarstwa mleczne w Polsce upadną.
Przeczytaj również: Kryzys na rynku mleka głębszy niż zakładano. O ile spadną ceny mleka? oraz Spadek cen mleka to nie korekta rynku, ale wyzysk rolników
oprac. Justyna Czupryniak