Żniw nie będzie. Nawałnica położyła rolnikowi 130 ha zboża!
Potężne burze i gradobicia, które przechodzą w ostatnich tygodniach przez Polskę, niszczą rolnikom plony. Wielu z nich grozi utrata płynności finansowej, bo to, co udało się uratować nie starczy nawet na pokrycie kosztów.
W dramatycznej sytuacji znalazł się między innymi Mariusz Wawrzyło, rolnik z woj. świętokrzyskiego, uprawiający 200 hektarów zboża i rzepaku. W nocy z 13 na 14 lipca w Nagłowicach k. Jędrzejowa, gdzie ma część pól, przeszła ogromna nawałnica i zniszczyła mu 130 hektarów pszenicy.
- Ze 150 hektarów pszenicy, które uprawiam, ocalało może 20 ha. Reszta została dosłownie wymłócona przez grad i położona. W kilka chwil stałem się bankrutem. U nas żniw już nie będzie – mówi w rozmowie z nami rolnik.
Deszcz zalał rzepak w magazynie
Ulewa nie oszczędziła też skoszonego kilka dni wcześniej rzepaku. Potężne ilości wody zalały magazyn, w którym pan Mariusz trzymał zebrane nasiona.
- Ładujemy teraz ten mokry rzepak i wozimy do sąsiada do suszarni. Chociaż to uda się uratować – zaznacza.
"Albo chleb dla dzieci, albo ubezpieczenie"
Rolnik jest załamany. W tym roku po raz pierwszy od lat nie ubezpieczył upraw. Po poprzednim, bardzo trudnym roku po prostu nie miał pieniędzy na polisę.
- Miałem wybór: albo kupić chleb dzieciom i popłacić kredyty, albo wykupić ubezpieczenie. Wybrałem mniejsze zło. Prawda jest też taka, że rząd nas mocno zwodził. Czekaliśmy wiosną na dopłaty do zbóż, jak na zbawienie, a oni nic nie wypłacili. A ja rocznie na same kredyty potrzebuję 200 tys. zł – denerwuje się rolnik. I smutno dodaje, że przyszły takie czasy, że uprawiając 200 hektarów trzeba iść do innej pracy, żeby było co do garnka włożyć.
100 litrów na metr. Woda w pszenicy po pas
Także w woj. zachodniopomorskim w miniony weekend żywioł wyrządził potężne szkody na polach. W wielu miejscach deszcz położył zboże, a grad wymłócił rzepaki. U wiceprezesa Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej Mirosława Ignaszaka w Tucznie k. Wałcza ulewa dosłownie utopiła 2,5 hektara pszenicy. Wody na polu jest po kolana, a w najniższym miejscu – po pas!
- Zaczęło padać w środę 10 lipca. Spadło wtedy 33 mm, potem w czwartek 26 mm, a z piątku na sobotę - 99 mm. I potem jeszcze dolało 20 mm. W najgłębszym miejscu na polu wody jest po pas – aż 80 cm! Najpierw te uprawy wyschły, a teraz zostały zalane – mówi nam Mirosław Ignaszak i dodaje, że w ten sam sposób u kuzyna zalało 2 hektary ziemniaka.
Powyższy film został nagrany na polu wiceprezesa Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej Mirosława Ignaszaka
Woda wlewa się na pola z drogi
Rolnik wyjaśnia, że do zalania pola przyczyniła się instalacja odprowadzająca wodę ze wsi, bo wylała tę wodę na drogę.
- Z tej drogi wlewa się na pola, gdyż nie ma odprowadzenia do rowów. Straż, która przyjechała wypompowywać wodę z posesji, również rozłożyła węże i wlała wodę na drogę. Uruchomiła 4 motopompy i wszystkie przepusty, w efekcie czego woda uderzyła na nasze pola z podwójną siłą. Naszym zdaniem odpowiedzialność powinien ponieść burmistrz, ale nie zgodził się na podanie numeru polisy – wyjaśnia wiceprezes.
Będzie pomoc dla poszkodowanych rolników?
Pogoda w tym roku daje się rolnikom szczególnie mocno we znaki. Zalania, podtopienia czy szkody gradowe występują w całym kraju. Czy będzie jakaś pomoc rządowa dla najbardziej poszkodowanych? Na razie ministerstwo rolnictwa załatwiło z UE pieniądze na odszkodowania za grad i przymrozki dla sadowników. O uprawach polowych nie ma póki co mowy, a przecież wsparcie jest potrzebne, by uchronić rolników przed bankructwem, a rynek przed zapaścią.
Kamila Szałaj