NIK wzięła pod lupę nawozy. Okazuje się, że na polski rynek wprowadzano nawozy z zawartością metali toksycznych lub jaj pasożytów groźnych dla człowieka. Chodzi tu głównie o nawozy z komunalnych osadów ściekowych, których w ostatnich latach mocno przybywa - w 2011 r. – 526,7 tys. ton suchej masy, w 2020 r. – 568,9 tys. ton, m.in. za sprawą dynamicznego rozwoju sieci kanalizacyjnych.
Nawozy z osadów komunalnych zwolnione z wielu obowiązków
Jak zaznacza NIK ustawa o odpadach nakłada na rolnicze stosowanie tych odpadów wiele ograniczeń. Jednak nie mają one zastosowania, gdy z osadów wytwarza się nawozy organiczne bądź środki wspomagające uprawę roślin i wprowadza je na rynek na podstawie bezterminowego zezwolenia ministra rolnictwa. Nie ma np. obowiązku przeprowadzania badań gleby przed wykorzystaniem takich nawozów do nawożenia.
NIK: część nawozów z osadów ściekowych zawiera metale ciężkie i pasożyty
NIK alarmuje, że nawozy wytwarzane z komunalnych osadów ściekowych mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia człowieka i środowiska ze względu na obecność w nich zanieczyszczeń biologicznych oraz toksycznie oddziałujących metali.
- Zalegające w osadach ściekowych jaja pasożytów niebezpiecznych dla człowieka (np. glisty ludzkiej czy włosogłówki) lub bakterie (np. Salmonella) mogą trafić do nawozów lub środków wspomagających uprawę roślin, gdy podczas jego wytwarzania proces higienizacji będzie zbyt krótki. To samo dotyczy zanieczyszczeń przemysłowych w ściekach – do osadów i nawozów z nich wytworzonych mogą trafiać toksyczne metale (kadm, nikiel, ołów, rtęć i in.). Zagrażają one bezpośrednio uprawom i ludziom spożywającym nawożone produkty – tłumaczy NIK.
Nierzetelny nadzór nad nawozami
Izba wytyka Państwowej Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa, która wraz z Inspekcją Ochrony Środowiska prowadzi nadzór nad wprowadzaniem nawozów na rynek, ich przechowywaniem i stosowaniem, że nie zawsze prawidłowo i rzetelnie sprawowała ten nadzór. W sześciu na dziewięć skontrolowanych WIORIN-ów (inspektoratów wojewódzkich), wbrew odpowiednim przepisom, nie zlecano rutynowych badań zanieczyszczeń w nawozach i w śwur, wyprodukowanych z osadów ściekowych, ograniczając się na ogół do zlecenia badań parametrów jakościowych.
- Przyjęta procedura poboru próbek nie gwarantowała miarodajnej oceny parametrów biologicznych. Okręgowe stacje chemiczno-rolnicze nie były w pełni przygotowane do analizy wszystkich parametrów jakościowych i zanieczyszczeń – napisano w raporcie NIK.
Ministerstwo rolnictwa przekazywało nierzetelne dane o nawozach
NIK zarzuca też ministrowi rolnictwa, że nie zareagował na wniosek Głównego Inspektora o zapewnienie odpowiedniego zaplecza laboratoryjnego. Poza tym ministerstwo umieszczało w wykazie nierzetelne dane o nawozach i śwur.
NIK: wycofany nawóz można lekko zmodyfikować i znów wprowadzić do obrotu
Dlatego zdaniem NIK niezbędne jest wprowadzenie zmian w przepisach dotyczących nadzoru nad takimi produktami. Izba zaznacza, że w obecnym stanie prawnym można lekko zmodyfikować produkt (np. przez nieznaczną zmianę technologii wytwarzania), nadać mu nową nazwę i uzyskać nowe pozwolenie na wprowadzenie do obrotu. I to pomimo uprzedniego cofnięcia uprawnień w tym zakresie przez Ministra Rolnictwa i pomimo braku gwarancji, że pierwotna szkodliwość produktu została wyeliminowana.
- Tym bardziej że wytwórcom komunalnych osadów ściekowych bardziej opłaca się wprowadzanie ich na rynek jako nawozu lub śwur niż ponoszenie znacznych kosztów zagospodarowywania osadów jako odpadów - tłumaczy NIK.
Zdaniem NIK wskazane też byłoby wprowadzenie okresu karencji dla przedsiębiorców ubiegających się o nowy wniosek, jeśli poprzednio ich produkty nie spełniały wymagań.
oprac. Kamila Szałaj