KOWR przejął udziały hodowców i pracowników SHiUZ-u nie płacąc za nie ani złotówki
Miał takie prawo, ale zrobił to na podstawie „prywatnego” operatu szacunkowego sporządzonego metodą dochodową. Stwierdził, że jest zbyt wysoka, a pracownicy i hodowcy (dziś już często emeryci) jako sprzedający, zostali pozwani o rażące zawyżenie rynkowej wartości udziałów w umowach warunkowych. Dodajmy, że transakcje, które były możliwe w ograniczonym zakresie przez 10 lat od rozpoczęcia komercjalizacji SHiUZ, opiewały w zależności od wielkości pakietu od 0 do 240 zł za udział. Mimo to zostało wystosowanych ponad 130 pozwów.
– Dla nas to jest dramat. KOWR kwestionuje cenę udziałów i umowę, którą podpisaliśmy dziesięć lat temu z firmą, która pożyczyła nam pieniądze na zakup udziałów. Teraz ta firma żąda zwrotu pieniędzy a KOWR przejął nasze udziały nie płacąc za nie ani złotówki. Z emerytury nie mam możliwości pokrycia jednorazowo tak ogromnych zobowiązań. Dodatkowo Ośrodek nie zapłacił za udziały a wystawił PIT świadczący o dochodach z kapitałów pieniężnych, od którego do kwietnia trzeba zapłacić ponad 22 tys. zł podatku. Chcieliśmy pomóc 10 lat temu naszej firmie. Ośrodek zaś skazuje nas na gehennę długiego wieloletniego procesu sądowego i stawia nas na granicy materialnej egzystencji, jeśli chodzi o spłatę zobowiązań – mówi Zbigniew Kadamus, emerytowany pracownik SHiUZ.
– To jest dramat, ludzie żyją od pierwszego do pierwszego a tutaj trzeba z końcem kwietnia wysupłać 22 tys. zł na sam podatek. To początek. A gdzie reszta zobowiązań? Nie przetrwamy takich obciążeń – dodaje inny pracownik Stacji i do niedawna jej udziałowiec.
Krótka historia prywatyzacji SHiUZ w Bydgoszczy
Dziesięć lat temu Skarb Państwa przeprowadził prywatyzację czterech spółek inseminacyjnych. Rynek został uwolniony a firmy skomercjalizowano. Teoretycznie udziały miały trafić do pracowników i hodowców oraz branżowych związków. W ramach prywatyzacji po 15% kapitału spółek nieodpłatnie przypadło pracownikom i klientom spółek, głównie rolnikom. Reszta miała być przez uprawnionych kupowana.
W przypadku bydgoskiego SHiUZ nominał jednego udziału wyniósł 50 zł. Podczas prywatyzacji były one sprzedawane po preferencyjnej cenie 135 zł. W warunkach prywatyzacji ustalono, że od momentu zakupu udziałów będzie obowiązywał dziesięcioletni zakaz ich obrotu. Warunek ten dotyczył jednak wyłącznie udziałów nabywanych komercyjnie od Skarbu Państwa. Nie zostały nim objęte udziały przekazywane pracownikom i hodowcom nieodpłatnie. Stanowiły one aż 30% ogólnego kapitału firmy. Udziały nieodpłatne miały tylko dwuletni zakaz sprzedaży. Kiedy on minął, wielu rolników i pracowników ruszyło do ich sprzedaży.
W latach 2012–2014 rozpoczęły się transakcje udziałami. Zainteresowanie nimi było duże. Wszystko przez pokaźny majątek, jaki należał do Stacji. Była ona i jest właścicielem sporego areału gruntów rolnych. Wiele działek zlokalizowanych było w atrakcyjnych lokalizacjach w pobliżu Bydgoszczy, jak i kilku miast powiatowych, w których SHiUZ posiadał swoje oddziały. Firma była właścicielem także wielu nieruchomości zabudowanych na terenie kraju.
Teoretycznie obrót udziałami miał być ograniczony. Zabezpieczenie miało spowodować, że udziały nie wydostaną się z grona uprawnionych. Praktycznie okazało się ono nic niewarte. Do pracowników i rolników trafiło 30% udziałów przekazanych nieodpłatnie. Ministerstwo Skarbu wspaniałomyślnie zdecydowało, że udziały nieodpłatne można sprzedać już po 2 latach i to komukolwiek bez żadnych ograniczeń. Każdy spekulant, fundusz inwestycyjny i konkurencyjna branżowa spółka mogła kupić udziały w Stacji uzyskując w ten sposób wpis do księgi udziałowców a to dawało możliwość i prawo do kupowania innych udziałów bez żadnych ograniczeń. Po dwóch latach od przekazania udziałów nieodpłatnych rozpoczął się festiwal ich skupowania. Pojawiła się spółka zarejestrowana w wieżowcu przy rondzie ONZ w Warszawie w siedzibie znanej kancelarii prawnej.
Bardzo szybko udało jej się skupić znaczną ilość kapitału prywatyzowanej firmy. Pozyskała około 94 tys. udziałów z ponad 360 tys., jaki stanowią całkowity kapitał Stacji. W proces koncentracji udziałów zaangażowała się także spółka Genes Diffusion Polska, której właścicielem jest spółdzielnia należąca do francuskich rolników. SHiUZ z francuską spółką genetyczną współpracował na długo przed rozpoczęciem procesu prywatyzacji. Korzystał z jej zasobów genetycznych. W swojej ofercie miał nasienie buhajów, które pochodzą od Genes Diffusion. Wymiana handlowa odbywa się nadal między SHiUZ a Genes Diffusion. Ten ostatni zaś zaangażował się w proces skupowania udziałów, kiedy trwała prywatyzacja SHiUZ. Spółka GDP nie była tak skuteczna jak firma zarejestrowana w warszawskim wieżowcu przy rodzie ONZ. Udało się jej „jedynie” zgromadzić 37 tys. udziałów Stacji.
Pracownicy Stacji obawiali się, że dojdzie do wrogiego przejęcia SHiUZ-u
– My już w trakcie komercjalizacji obawialiśmy się, że dojdzie do wrogiego przejęcia. Cena udziałów Stacji nie odzwierciedlała wartości jej majątku. Ten był spory. Najbardziej atrakcyjne były działki rolne oraz inne nieruchomości. Zachodziła obawa, że kiedy podmiot niezwiązany z rolnictwem i działalnością genetyczną zdobędzie większość na walnym zgromadzeniu, rozpocznie się wyprzedaż majątku i likwidacja firmy. Jako pracownicy, a także hodowcy, chcieliśmy temu przeciwdziałać. Każdy z nas zamierzał kupić udziały, jednak nie mogliśmy zdobyć instrumentów pozwalających na sfinansowanie zakupu udziałów. Postanowiliśmy założyć spółkę Bio-Sem, której zadaniem było zdobycie środków i późniejsze zarządzanie kupionymi udziałami – mówi Piotr Augustyniak, dyrektor operacyjny SHiUZ i prezes spółki Bio-Sem.
Rozmowy w sprawie kredytów były prowadzone z PKO BP, PEKAO S.A., BGŻ S.A i Bankiem Spółdzielczym w Brodnicy. Instytucje te uzależniły udzielenie kredytów od zabezpieczenia ich majątkiem własnym kredytobiorców lub majątkiem SHiUZ, wkładem własnym wynoszącym minimum 30% oraz wykupieniem kapitału Stacji na poziomie co najmniej 51%. Dodatkowo, banki zażądały przygotowania studium wykonalności, opracowania na 10 lat biznesplanu, przeprowadzenia audytu prawnego i księgowego oraz wyceny majątku ruchomego i nieruchomego Stacji. Zarząd spółki Bio – Sem uznał, że ewentualne kredyty byłyby wysoko oprocentowane, najniższą stawkę miał dać BS Brodnica „7–8%” a przedstawione warunki według niego „nie były do spełnienia”. Pracownicy i rolnicy zrzeszeni w spółce Bio-Sem znaleźli się więc pod ścianą.
– Było realne zagrożenie, że SHiUZ zostanie przejęty. Spółka z warszawskiego wieżowca miała coraz większy wpływ na zarządzanie firmą. To ona ze Skarbem Państwa na jednym z wlanych zebrań udziałowców przegłosowała uchwałę o wypłacie dywidendy powstałej ze sprzedaży zbędnego majątku, co negatywnie odbiło się na kondycji Stacji w kolejnych latach – wspomina Augustyniak.
Pomoc więc zaoferowała francuska firma Genes Diffusion Immobiliere and Financiere. Udostępniła ona kwotę 7,5 mln zł, która pozwoliła na sfinansowanie zakupu udziałów przez 130 pracowników i rolników. Oprocentowanie pożyczki wyniosło 7% w skali rocznej. Istniały dwie możliwości rozliczenia. Spłaty po 10 latach, kiedy to mijał formalny zakaz obrotu udziałami przeniesienie ich własności na pożyczkodawcę. W przypadku, kiedy jednak sprzedaż nie odbyłaby się, to pożyczkobiorcy (pracownicy i hodowcy) musieliby spłacić całość pożyczki wraz z odsetkami obejmującymi okres dziesięcioletni po 7% w każdym roku kredytowania. W naszej opinii była to uczciwa propozycja ograniczająca ryzyko pożyczkobiorców.
Pożyczki były udzielane w dwóch transzach. Okres ich udzielania minął w zeszłym roku. W ramach pierwszego pakietu rozliczenie zostało dokonane w 2023 r. Pożyczkobiorcy postanowili przenieść własność na francuskiego pożyczkodawcę powiększoną o oprocentowanie, jakie musieliby zapłacić w przypadku, gdyby udziałów nie chcieli sprzedawać. Okazało się jednak, że ten proces nie był możliwy do przeprowadzenia.
Do akcji wkroczył KOWR, który postanowił skorzystać z prawa pierwokupu. Kiedy Stacja była prywatyzowana, taki przepis nie obowiązywał. W 2016 r. została jednak zmieniona ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego. Zablokowała ona swobodny obrót gruntami rolnymi w naszym kraju. Sprzedaż ziemi praktycznie nie może się odbywać bez wiedzy i zgody KOWR. Nie tylko ziemi, ale także spółek, które grunty rolne posiadają. Ustawa bowiem daje możliwość prawa pierwokupu udziałów i akcji w spółce kapitałowej która „jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym nieruchomości rolnej o powierzchni co najmniej 5 ha albo nieruchomości rolnych o łącznej powierzchni co najmniej 5 ha”.
Cena udziałów nie przedstawia wartości rynkowej spółki?
Według sprawozdania finansowego za 2022 r. SHiUZ posiadała 104 działki zabudowane i niezabudowane o łącznej powierzchni 274,3089 ha. Grunty te stanowią własność Spółki. KOWR więc postanowił skorzystać z prawa a nie obowiązku pierwokupu. Po tym, jak pracownicy i hodowcy podpisali umowę warunkową zbycia udziałów z francuskim funduszem, Ośrodek, którego zadaniem jest wspieranie rolnictwa, a więc rolników, wkroczył do akcji.
– Umowy pożyczek były zawierane w dwóch pakietach. Najpierw pracownicy i hodowcy kupowali 508 udziałów, potem 668 udziałów. W ubiegłym roku trzeba było z pożyczkodawcą rozliczyć się z tego pierwszego rozwiązania. Do oddania było ponad 68,5 tys. zł za udziały oraz odsetki. Razem to ponad 118,7 tys. zł. Pracownicy postanowili rozliczyć się z pożyczkodawcą nie wykupując udziałów i spłacając odsetki, lecz sprzedając udziały – informuje Piotr Augustyniak.
Aby pracownicy i hodowcy mogli się rozliczyć z Genes Diffusion Immobiliere and Financiere tyle powinien Ośrodek zapłacić za każdy pakiet 508 udziałów. Dla władz oddziału terenowego KOWR w Bydgoszczy taka kwota okazała się być zbyt wygórowana. Uznały one, że cena udziałów jest nieodpowiednia i nie przedstawia wartości rynkowej. Problem jednak w tym, że spółki z o.o. nie są nigdzie notowane. Trudno o przeprowadzenie ich wyceny. Sprzedaż może się odbywać za kwotę, jaką chce sprzedać właściciel i zakupić nowy nabywca. Czy w takim wypadku można podejrzewać którąkolwiek ze stron o spekulację? W przypadku KOWR nie może być mowy o równości stron. Ośrodek jest jednostką budżetową o pozycji dominującej.
– To jest dramat i problem o wymiarze społecznym. Dotyka on nie Stacji czy innych dużych firm, lecz konkretnych ludzi. Naszych pracowników, pracowników emerytowanych, hodowców czy także spadkobierców. Minęło dziesięć lat, więc pojawiły się kwestie związane z dziedziczeniem. Ci ludzie będą musieli teraz zmierzyć się z pozwem wytoczonym im przez KOWR, który będzie długi, skomplikowany i kosztowny. Wyliczenie wartości udziałów przez biegłego sądowego to nie będzie prosta sprawa. Z naszych ustaleń wynika, że procesy mogą potrwać od 2 do nawet 7 lat. Zostały one wytoczone w sądzie rejonowym a w przypadku posiadaczy większej ilości udziałów w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy – informuje Mariusz Wykrzykowski, członek zarządu SHiUZ.
Czy „nowy” KOWR naprawi błędy poprzedników?
Są trzy rozwiązania tej tragicznej sytuacji. Wymagają one jednak dobrej woli, odwagi i zrozumienia ze strony nowego nadania politycznego kierownictwa KOWR, gdyż dotyczy naprawy błędów poprzedników.
Francuzi naciskają na zwrot środków, które pożyczyli dziesięć lat temu, skoro uniemożliwiono im przejęcie udziałów. To w bardzo trudnej sytuacji stawia pożyczkobiorców. Nie mają oni udziałów, więc dochodzenie należności wiąże się z ich windykacją z prywatnych majątków. KOWR ma więc możliwość zapłaty za udziały wraz z odsetkami zgodnie z umową warunkową, jaka była zawierana między Genes Diffusion Immobiliere and Financiere a polskimi pożyczkobiorcami i wycofanie pozwów lub odstąpienia od prawa pierwokupu.
Należy podkreślić, że za skorzystaniem z prawa pierwokupu przez KOWR, byli sami hodowcy, którzy uważali, że proces prywatyzacji został źle przeprowadzony i należy odzyskać inseminację na rzecz polskiej hodowli.
Najgorszy scenariusz, to trwanie przy wieloletnich i mozolnych procesach sądowych, w których zwykli obywatele będą musieli zmierzyć się z machiną aparatu biurokratyczno-administracyjnego państwa. Ponoszą oni zresztą już pierwsze konsekwencje.
Ośrodek przysłał im formularze PIT-8C. Jest to „Informacja o niektórych dochodach z kapitałów pieniężnych”. Widnieje tam informacja o odpłatnym zbyciu papierów wartościowych, stanowiąca przychód w wysokości ponad 118 tys. zł. KOWR, mimo że nie zapłacił za udziały i wystosował pozwy, to uznał, że zostały one przez pracowników sprzedane. Kwota 118 tys. zł zawiera zaś wartość zakupu 508 udziałów po 135 zł każdy (68 580) oraz dziesięcioletnich odsetek. Dla pracowników i hodowców działanie Ośrodka jest niezrozumiałe. Z jednej strony kwestionuje wartość sprzedaży udziałów i kieruje sprawy do sądów, a z drugiej wystawia PIT, który jest potwierdzeniem przeprowadzenia wymiany udziałów Stacji. Pożyczkobiorcy do końca kwietnia muszą uiścić 19% podatku. Do zapłaty mają kwotę ponad 22 tys. zł.
– KOWR kwestionuje wartość sprzedaży i dla nas jest to niezrozumiałe. Wydaje się, że przyjął kryterium dochodowe przy wycenie pomijając wartość majątku, jaki obecnie posiada Stacja. A ten jest znaczny. Zmiany w strukturze udziałowców powodują także problemy w funkcjonowaniu SHiUZ na rynku oraz przy wykonywaniu obowiązków na walnym zgromadzeniu udziałowców. To problem dla firmy i chcielibyśmy, aby zamieszanie jak najszybciej zostało zakończone – również dla dobra naszej Stacji – mówi Mariusz Wykrzykowski.
W jakiej kondycji finansowej jest obecnie SHiUZ?
SHiUZ w 2022 r. osiągnęła sprzedaż na poziomie 28,3 mln zł wobec 27,2 mln rok wcześniej. W 2022 r. została zanotowana strata z działalności, która wyniosła 4,5 mln zł. Nie zostało jeszcze opublikowane sprawozdanie za 2023 r. jednak udało nam się dowiedzieć, że strata została zmniejszona do 0,9 mln zł. SHiUZ od dwóch lat nie pokrywa strat ze sprzedaży majątku a zgodnie z uchwałami zgromadzenia wspólników z kapitału zapasowego.
Pytania dotyczące procesów wytaczanych pracownikom i hodowcom wysłaliśmy do KOWR. Czekamy na odpowiedzi. Do sprawy wrócimy.
Tomasz Ślęzak