Protesty rolników w 7 miejscach na Lubelszczyźnie
Rolnicy z Lubelszczyzny nie składają broni. 10 maja na terenie 4 powiatów woj. lubelskiego zorganizowali 7 protestów. Blokują drogi w Wojsławicach i Raciborowicach (powiat chełmski), w Dołhobyczowie na przejściu granicznym i w Uchaniu (powiat hrubieszowski), w Starej Wsi (powiat krasnostawski) oraz w Starym Zamościu i Skierbieszowie (powiat zamojski).
Protest w Raciborowicach: rolnicy rozdają ulotki
W Raciborowicach w gm. Białopole protest trwa od godz. 8.00 do 20.00 na drodze wojewódzkiej nr 844 łączącej Chełm z Hrubieszowem. Jest tam 30 ciągników i 50 rolników. Co pół godziny ruch na drodze jest blokowany, a kierowcy otrzymują ulotki.
- Rozdajemy ulotki informacyjne dotyczące zagrożeń ze strony Zielonego Ładu. Staramy się informować społeczeństwo, że UE szykuje wiele „niespodzianek”, jak podatek od kopalń, od gazu i szereg innych wymogów. Miasto uważa, że rolnicy wychodzą na ulicę po to, by załatwić sobie dopłaty. Musimy im uświadamiać, że jest inaczej - mówi Jarosław Wilgos, rolnik.
Paweł Ilasz, organizator protestu podkreśla, że rolnicy walczą z Zielonym Ładem nie tylko dla siebie, ale także dla całego społeczeństwa.
- I to właśnie wyjaśniamy konsumentom. Tłumaczymy im, dlaczego protestujemy, i że jest to także w ich interesie, bo są narażeni na niesprawdzoną żywność. Przecież nasze zboże nie zawiera zakazanych pestycydów, a te z Ukrainy już tak - mówi Ilasz.
Protestujący mają nadzieję, że uda im się w ten sposób dotrzeć do społeczeństwa i stanąć do walki z Zielonym Ładem wspólnie.
- Edukujemy społeczeństwo. Może dzięki temu się obudzi. Bo jeżeli wszyscy razem nie wyjdziemy na ulicę, to będzie marnie – podkreśla Wilgos.
Rolnicy: nędzne 300 zł dopłaty do zbóż to skłócenie rolników
Rolnicy zaznaczają, że zmienili formę protestu, bo ich dotychczasowe blokady niewiele przyniosły. Rząd złożył szereg obietnic, ale na razie nie są spełnione. Nie zanosi się też na to, by szybko udało się poprawić opłacalność produkcji rolniczej.
- Premier nie chce z nami rozmawiać. Poniża nas. Nie daje nam żadnych konkretnych odpowiedzi. Te nędzne 300 zł dopłaty do zbóż to skłócenie rolników. Bo jeden dostanie 200 zł, a drugi, co sprzedał dzień później już 300 zł - zaznacza Ilasz.
Rolnicy mówią, że czują się zlekceważeni przez premiera Tuska. Zapewniał, że się z nimi spotka, ale do rozmów wciąż nie doszło.
- Obiecał nam dwa spotkania i nie dotrzymał słowa. Spodziewanych efektów protestów nie ma. Owszem, rząd obiecał nam dopłaty, ale te dopłaty były ostatnim postulatem, jaki wnosiliśmy. Poza tym obietnice dotyczące uproszczeń Zielonego Ładu, jak np. zniesienie ugorowania to tylko obietnice. Nie ma jeszcze przyjętych przepisów. A Ukraina nadal nas gnębi swoimi produktami – mówi Wilgos.
Rolnicy nie wykluczają dalszych protestów.
- Nadziej umiera ostatnia. Będziemy blokować i protestować aż do skutku - wyjaśnia Ilasz.
Kamila Szałaj