Protest rolników na targach. "Jedni dostali dopłaty do zboża, a inni nie"
Rolnicy z Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników nie dają za wygraną. 15 września podczas Targów Rolnych AGRO POMERANIA w Barzkowicach (woj. zachodniopomorskie) zorganizowali protest. Przyjechali ciągnikami i ustawili z nich szpaler na terenie targów. Mają ze sobą bannery z hasłami: "Zielona propaganda to głód i hańba", "Zielonym Ładem Polskę rujnujesz", "Solidarni z rolnikami", "Niech Bruksela żre robaki, my wolimy schabowy i ziemniaki". Chcą w ten sposób uświadomić społeczeństwu, że ich postulaty nie zostały spełnione, a branża rolna pogrąża się w kryzysie.
- Minister Siekierski nam parę rzeczy obiecał, ale nie dotrzymał słowa. Wycofał się praktycznie ze wszystkiego. A do tego podzielił rolników, bo jedni dostali dopłaty do zboża, a inni nie. Co z tymi rolnikami co sprzedali zaraz w żniwa albo po żniwach? Dlaczego oni nie otrzymali wsparcia? Nie możemy się godzić na takie rzeczy. Rząd powinien tę pomoc dla nich uruchomić -tłumaczy w rozmowie z nami Stanisław Barna, rolnik z OOPR i współorganizator protestu.
Rolnik zaznacza, że mimo zapewnień rząd nie obniżył rolnikom czwartej raty podatku rolnego. Nie podniósł też stawki zwrotu akcyzy za paliwo rolnicze do 2 zł/l.
"Ceny buraków sprzed pandemii, a ceny zbóż z 2008 roku"
Rolnicy są również oburzeni proponowanym przez koncerny cukrownicze cenami buraków na przyszły sezon. Są one o ok. 25 proc. niższe niż obecnie. Taka stawka nie pozwoli na rentowną produkcję buraka.
- Mamy informacje, że buraki mają być po 33,5 euro/t, gdzie w tym roku są po 46 euro. To są znaczące pieniądze w naszym gospodarstwie. W obecnej ciężkiej sytuacji nie można takich rzeczy robić. Nie można dawać ceny buraków sprzed pandemii, a ceny zbóż z 2008 roku. Przecież wtedy pensja minimalna wynosiła 1200 zł, a teraz wynosi ponad 4000 zł. Rolnikom natomiast podnosi się tylko koszty - mówi Barna i dodaje, że rolnicy mają ogromne problemy finansowe, a rentowność ich gospodarstw upada.
Rolnicy zapowiadają protesty jesienią
Organizator manifestacji podkreśla, że rolnikom kończy się cierpliwość. Dlatego jesienią w wielu miejscach w Polsce może dojść do ponownych protestów i blokad dróg.
- Musimy działać razem, żeby głos rolników dotarł do Warszawy z większą siłą - mówi Barna.
Protestujący w Barzkowicach solidarni z rolnikami walczącymi z powodzią
Oczywiście protestujący rolnicy nie zapominają o swoich kolegach, którzy na południu Polski toczą nierówną walkę z powodziami. Zapowiadają, że nie zostawią ich bez pomocy. Zamierzają zorganizować zbiórkę na ich rzecz.
- Solidaryzujemy się i duchowo jesteśmy bardzo mocno z nimi, bo mają bardzo wielki problem - zaznacza Barna.
Kamila Szałaj