Zrobili tak jak zapowiadali od kilku tygodni. Rolnicy z powiatu chojnickiego zorganizowali kolejny protest. Różnił się on od tych które przeprowadzali w lutym, marcu oraz sierpniu. Wtedy blokowali drogę krajową 22, która jest ważnym szlakiem komunikacyjnym województwa pomorskiego oraz wojewódzką łączącą Chojnice w Tucholą. Protest, który odbył się 13 września odbył się nie na drodze, ale przy niej.
W piątek 13 września rano kilkudziesięciu rolników rozbiło obóz, który został ustawiony w miejscu symbolicznym. Przy węźle obwodnicy Chojnic „Stare Parcele”. Pomorscy rolnicy zasłynęli tym, że prowadzili niemal nieprzerwanie protest, który trwał od 20 lutego do 20 marca. W jego trakcie zostały przeprowadzone tylko trzy krótkie przerwy w tym jedna przed protestem głównym - centralnym 20 marca, kiedy to masowe blokady dróg odbywały się na terenie całego kraju. Przez miesiąc nastąpiła też zmiana miejsca blokowania drogi. Najpierw protest odbywał się na węźle obwodnicy Chojnic, który prowadzi w stronę Tucholi. Potem blokada została przeniesiona kilka kilometrów na wschód co spowodowało zablokowanie drogi krajowej.
- Byliśmy jedyną grupą w Polsce, która formalnie przez miesiąc protestowała na drogach. To był protest ciągły. Ubolewam, ale nasz powiat nie ma żadnej trasy typu „S” ani trasy w klasie autostrady. Jedyna ruchliwa droga, która przechodzi przez powiat to DK 22. Zaostrzenie protestu polegało na tym, że przenieśliśmy się z drogi wojewódzkiej na krajową. Przenieśliśmy się więc na drogę wyższej kategorii, na której występuje wyższe natężenie ruch – mówił Krzysztof Lubiński, rzecznik protestujących rolników.
Protest rolników, ale nie blokada drogi
Rolnicy 13 września ustawili przy węźle namiot. Zadbali też o kuchnię polową. Protest trwał do godz. 16.00 Tym razem nie zdecydowali się na zablokowanie drogi. Wcześniej, bo 19 sierpnia protestowali, blokując drogę wojewódzką w Silnie. Była to akacja ostrzegawcza, która miała wskazać na to, że ich postulaty, o które walczyli w lutym i marcu, choć zgłoszone odpowiednim władzom, nie są realizowane.
- Nie chcieliśmy kolejny raz utrudniać życia kierowcom i mieszkańcom regionu. Był czas protestów teraz jest moment na to, aby nasze postulaty były realnie realizowane. Przypominamy, że nasze problemy nie zostały rozwiązane. Rolnictwo jest w potężnym kryzysie, a my wskazujemy konkretne rozwiązania. Ich wdrożenie spowoduje, że będzie można naszym kłopotom przeciwdziałać – mówił Krzysztof Beski, rolnik z gminy Chojnice i jeden z organizatorów akcji.
Rolnicy żądają ograniczenia kontroli ARiMR
Jak usłyszeliśmy podczas protestów z lutego i marca minister rolnictwa przyjął od nich rozwiązania, a teraz oczekują, że zostaną rozpoczęte działania zmierzające do ich realizacji. Ich niektóre propozycje mają nie kosztować nawet 1 zł. Wystarczy tylko zmiana przepisów.
- Pierwsza kwestia związana jest z ARiMR. Apelujemy o ograniczenie kontroli administracyjnej wniosków o dopłaty. System elektroniczny wymaga od nas tego, aby wniosek był całkowicie poprawny. Inaczej nie zostanie przyjęty i zaakceptowany. Kontrola administracyjna odbywa się więc w komputerze rolnika poprzez system elektroniczny. Nie powielajmy więc kontroli organizując drugą przez urzędników – powiedział nam Krzysztof Lubiński.
Wśród postulatów rolników znalazło się także naniesienie klasowości gleb na mapki systemu ARiMR. Pozwoliłoby to wyliczyć średnie plony na danym obszarze.
"Sporo krajów wypłaca dopłaty bezpośrednie w 3 miesiące. W Polsce trwa to 7 miesięcy"
- Chcemy także, aby dopłaty były wypłacane wcześniej i w całości. Nie chcemy dostawać wyłącznie zaliczek i następnie czekać kilka miesięcy na resztę środków. Przepisy unijne mówią, że dopłaty nie mogą być wypłacone wcześniej niż 1 grudnia, ale nie później niż 30 czerwca. Nie ma przepisów, które zabraniałyby szybszą wypłatę w całości. Sporo krajów w UE wypłaca środki w przeciągu 3 miesięcy. U nas to trwa 7, a jest to tłumaczone tym, że trwa kontrola administracyjna. Skoro nasze wnioski przechodzą przez system to wszystko musi być w porządku – mówił Krzysztof Beski.
Rolnicy argumentowali, że czekanie na dopłaty było uzasadnione wtedy, kiedy wnioski były składane w formie papierowej i wprowadzane do systemu Agencji ręcznie przez urzędników. Popełnianie przez rolników błędy były ujawnianie dopiero na tym etapie.
- Obecnie wychodzą od razu w systemie na naszych komputerach. Jeśli nie ma zaufania do systemu elektronicznego użytkowanego przez ARiMR to po co wydała ona dużo pieniędzy na niego publicznych środków. Wnioski po zaakceptowaniu przez system powinny być natychmiast realizowane. Przecież one co roku są niemal takie same. Różnią się powierzchnią upraw. Po co je ciągle kontrolować. Natychmiastowe wypłacenie dopłat dałoby gospodarstwom lepszą płynności finansową – twierdził Krzysztof Lubiński.
Kryteria przyznawania kredytów dla rolników trudne do spełnienia
Na liście postulatów przedłożonej ministrowi znajduje się także kwestia kredytów pomocowych dla gospodarstw będących w trudnej sytuacji finansowej.
- Do przyznania takiego kredytu badana jest płynność finansowa. Kryteria są dosyć surowe i jest ona wymagana przez banki. To jest zabawne, bo rzucamy koło ratunkowe, ale mówimy przy okazji, że musisz umieć pływać. Trzeba znieść przepisy prawne które same siebie eliminują. Jeśli ktoś się zgłasza po kredyt pomocowy to wiadomo, że tej zdolności nie ma. Mają ją najczęściej duże gospodarstwa, bo tam zdolność jest bardzo dobrze i dokładnie wyliczana. Małe gospodarstwa mają ją znacznie mniejszą. Zróbmy tak aby wszystkim uściślić te kryteria jednakowo. To są podstawowe aspekty które poruszyliśmy mamy dla nich rozwiązania. Co ważne nie trzeba ich wprowadzać ustawami wystarczą rozporządzenia – mówił Krzysztof Lubiński.
Minister Siekierski zaprasza protestujących rolników do Warszawy
Akcja protestacyjna przyniosła wymierne efekty. Przed jej rozpoczęciem rolnicy otrzymali mail od ministra rolnictwa. Zaprosił on delegacje do Warszawy. Protestujący mają sami podać najbardziej wygodny dla nich termin spotkania z ministrem.
- Rozmowy mogą być twarde i trudne, ale liczymy na to, że nie będą trwały kilka godzin tylko 2 – 3 dni i przyniosą konkretne efekty. Myślę, że do ministerstwa pojedziemy jeszcze we wrześniu – powiedział nam Lubiński.
Tomasz Ślęzak