Dziś w Nidzicy (woj. warmińsko-mazurskie) odbył się protest rolników. Zablokowali oni pociąg ze zbożem, który przyjechał na bocznicę pod elewator firmy Cefetra. W wagonach znajduje się ok. 2500 ton pszenicy konsumpcyjnej. Zdaniem rolników ziarno to pochodzi z Ukrainy. Podejrzewają jednak, że mogło zostać przeładowane w Zamościu i być dalej odsprzedane jako polskie.
- Ponad tydzień temu, w poniedziałek, przyjechały z Zamościa pod zakład tej firmy wagony z 2000 ton pszenicy. Bardzo nas to zaniepokoiło, bo naszym zdaniem było to ziarno z Ukrainy. Powiadomiliśmy wtedy wszelkie możliwe służby: sanepid, weterynarię, inspekcję jakości handlowej, administrację skarbową i wicewojewodę olsztyńskiego. Funkcjonariusze przyjechali, przeprowadzili kontrolę, ale tylko dokumentów. Ponieważ się zgadzały, nie pobrano żadnych prób. Jedynie olsztyński IJHARS wystąpił do lubelskiego o sprawdzenie historii pochodzenia tego zboża. Ale tydzień później, czyli w minioną niedzielę przyjechał kolejny transport zboża, tym razem 2500 ton pszenicy. Bardzo nas to poruszyło, bo mimo zakazu nadal zalewa nas ukraińskie ziarno. Stąd dzisiejsza manifestacja – mówi Piotr Miecznikowski, rolnik i współorganizator protestu.
Strajk został zorganizowany spontanicznie. Rolnicy, gdy dowiedzieli się o kolejnym transporcie pszenicy do Cefetry, od razu podjęli decyzję o proteście. Po godzinie zjawiło się 70 osób, które zablokowały pociąg i drogę.
Rolnicy z Nidzicy: nie mamy gdzie sprzedać zboża
Delegacja protestujących udała się też na spotkanie z przedstawicielami firmy.
- Pojechaliśmy do Cefetry i spytaliśmy, czy kupią teraz nasze zboże. Odpowiedzieli, że nie. I nie wiedzą, czy będą przyjmować zboże w żniwa – mówi Miecznikowski.
Rolnicy z okolic Nidzicy są więc w bardzo trudnej sytuacji, bo w ich magazynach zalegają tony zboża, którego największy odbiorca w terenie nie skupuje. Mówią, że w elewatorach Cefetry zazwyczaj była kolejka ciągników, a teraz jest kolejka wagonów.
- To jest dramat! Nie mamy gdzie sprzedać swojego zboża, bo największy odbiorca w naszym terenie sprowadza ziarno z innych kierunków i nie potrzebuje naszego. A jest wyznacznikiem innych cen. Jeśli daje niskie, mniejsze skupy też dają niskie, a my jesteśmy ugotowani – oburza się Wojciech Szypulski, rolnik i uczestnik protestu.
Rolnik zmagazynował grykę… w niewykończonym domu
Z kolei Miecznikowski dodaje, że jeden z rolników nie miał wyjścia i musiał zmagazynować grykę… w niewykończonym domu.
- Zrobił to, bo nikt nie chce kupić jego gryki – wyjaśnia rolnik.
Bez sprzedaży zboża nie będzie dopłat
Rolnicy nie kryją oburzenia i rozgoryczenia, tym bardziej, że część z nich nie sprzeda zboża do 30 czerwca, by otrzymać dopłatę z ARiMR.
- Większy rolnik jakoś sobie poradzi, bo zawiezie zboże do Gdyni, ale mniejszy, który ma 20 hektarów już nie pojedzie. To gdzie ma sprzedać to ziarno? Gdzie przyczepką zawieźć? – pyta Miecznikowski.
Rolnicy: nie zagłosujemy na PiS
Za kryzys zbożowy protestujący obwiniają obecny rząd. W ich ocenie resort rolnictwa zbyt długo zwlekał z ograniczeniem importu.
- Cierpimy przez błędy rządu. Zagłosowaliśmy na PiS, a PiS nas oszukał. Ale przy najbliższych wyborach się rozliczymy. Wieś już na nich nie zagłosuje – mówi Jakub Jastrzębowski, rolnik i uczestnik protestu.
"Gdzie zmagazynujemy ziarno ze żniw?"
Rolnicy obawiają się też nadchodzących żniw i sytuacji na jesieni. Nie dość, że nie mają gdzie zmagazynować nowego ziarna, to jeszcze istnieje realna obawa, że po 15 września KE cofnie zakaz importu zbóż z Ukrainy. A wtedy cała historia z przywozem zboża znów się powtórzy.
- Nie mamy gdzie sprzedać zboża, a za chwilę będą nowe żniwa! Gdzie zmagazynujemy ziarno, skąd weźmiemy pieniądze na jesienną produkcję? – alarmuje Jastrzębowski.
"Tak rażąco niskie ceny skupu nas pogrążą"
W tej chwili w regionie Nidzicy ceny pszenicy są na poziomie 800 zł, pszenżyta 650 zł, a żyta 600 zł.
- Myśmy wyprodukowali to zboże na najdroższym w historii nawozie i paliwie. Tak rażąco niskie ceny skupu nas pogrążą – zaznacza rolniczka z okolic Nidzicy, która w swoimi magazynie ma jeszcze 80 ton rzepaku i 80 ton żyta.
Cefetra: pszenica była zakupiona od polskiego dostawcy
Do dzisiejszego protestu odniosła się Cefetra. Tomasz Pasalski, prezes zarządu Cefetra Polska poinformował, że „firma do elewatora dostarczyła dwoma pociągami około 4500 ton pszenicy pochodzenia polskiego, zakupionej od polskiego dostawcy i załadowanej w magazynie tego dostawcy w Zamościu”. Zapewnił też, że spółka będzie skupować zboże w Nidzicy.
- Nasza spółka prowadzi na bieżąco skup zboża do elewatora w Nidzicy i będzie ten skup kontynuowała w czasie nadchodzących żniw. Dostawy pszenicy były kontrolowane przez organy państwowe i nie znaleziono żadnych nieprawidłowości w trakcie tych kontroli. Nasza spółka nie składuje i nie składowała w elewatorze w Nidzicy zbóż pochodzenia ukraińskiego – poinformował prezes Pasalski.
Protest rolników we Wrocławiu. "40 wagonów kukurydzy z Ukrainy rozładowano w Strzelinie"
Podobny protest odbył się 19 czerwca we Wrocławiu. Rolnicy z Dolnego Śląska alarmowali, że 9 czerwca rozładowano w elewatorze w Strzelinie 40 wagonów kukurydzy z Ukrainy. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Kamila Szałaj