Protest rolników w stolicy Wielkopolski
Polscy rolnicy od prawie dwóch lat nie mogą spać spokojnie, a wszystko za sprawą tragicznej sytuacji w rolnictwie. Nieustannie liczą straty po sprzedaży zbóż za śmiesznie niskie pieniądze i obawiają się przyszłości, bo jak powtarzali wielokrotnie, jeśli nic się nie zmieni, to pozostanie im jedynie zwinięcie interesu.
7 maja br. w Katowicach rozpoczął się European Economic Congress, w którym uczestniczy przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jej wizyta w Polsce nie ucieszyła rolników, którzy przywitali ją i premiera Donalda Tuska świecami dymnymi i obornikiem. Na znak solidarności z protestującymi na Śląsku, rolnicy z Wielkopolski powrócili do Poznania, by przypomnieć, że ich problemy nie zostały rozwiązane.
Blokada rolników w centrum Poznania
Tuż przed godz. 9.00 dwa równoległe pasy ul. Roosevelta, która przebiega przez centrum komunikacyjne Poznania, zostały zablokowane przez ciągniki. Rolnicza demonstracja odbyła się dzięki zaangażowaniu organizacji „Rola Wielkopolski’. Na miejscu wydarzenia zgromadziło się ok. 20 traktorów, które do godz. 11.00 utrudniały przejazd pozostałym użytkownikom ruchu drogowego.
„Zielony Ład Grabarzem Polskiego Rolnictwa”, „NIE Dla Zielonego Ładu, Dla Produktów Rolnych z Ukrainy”, „Nie chcemy dopłat. Chcemy godnie pracować i żyć!”, Przepraszamy za utrudnienia. Strajkujemy, bo rząd ma rolników w d***” – to tylko nieliczne z haseł, które znajdowały się na transparentach przytwierdzonych do ciągników i przyczep przyprowadzonych na protest do Poznania.
Bezskuteczne rozmowy z politykami i rządem
Na miejscu protestu w Poznaniu był obecny jeden z liderów organizacji „Rola Wielkopolski” Sebastian Dziamski, który w kilku słowach podsumował wydarzenia ostatnich miesięcy. Jak wynika z relacji młodego rolnika, działania protestujących producentów rolnych, które były podejmowane na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, nie przyniosły zamierzonego skutku, a przyszłość polskiego rolnictwa nadal stoi pod ogromnym znakiem zapytania.
– Rozmowy z politykami i rządem wciąż nie przynoszą zamierzonych skutków, dlatego wracamy na ulice, żeby protestować i pokazać nasze niezadowolenie. Nasze działania nie polegają wyłącznie na organizowaniu akcji protestacyjnych na ulicach, lecz spotykamy się cały czas z politykami, tłumaczymy, podajemy gotowe rozwiązania naszych problemów. To jednak nic nie daje, nasze głosy nadal są niesłyszalne, a my nie jesteśmy doceniani w tym, co robimy – stwierdził Dziamski.
Rolnicy nie cieszą się z przyjazdu Ursuli von der Leyen
Dziamski w sposób jednoznaczny stwierdził, że polscy rolnicy nie są zadowoleni z przyjazdu Ursuli von der Leyen do Polski i nie zamierzają tego ukrywać. Jak podkreślił rolnik, zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego, będą kluczowe nie tylko dla protestujących producentów rolnych, ale również reszty polskiego społeczeństwa.
– W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, które zarówno dla Polski, jak i całej Unii Europejskiej będą jednymi z najważniejszych. Jeśli nic się nie zmieni to nie tylko branża rolnicza, ale również inni konsumenci dostaną po kieszeni, a Polacy w szczególności. Do naszego kraju przyjechała Ursula von der Leyen, jednak nie jesteśmy z tego powodu zadowoleni – podsumował Dziamski.
Rolnicy nie mają pewności, czy wprowadzane zmiany są na stałe
Protesty rolnicze częściowo zmobilizowały rządzących do podjęcia działań mających na celu wprowadzenie zmian na korzyść rolników, jednak nie mają oni pewności, czy nie są to nowelizacje tymczasowe. Wbrew apelom protestujących odnowiona została umowa na bezcłowy import towarów z Ukrainy. Podczas protestu w Poznaniu działania polskiego rządu i europejskich polityków podsumował Jacek Górczak z „Roli Wielkopolski”.
– Nasze problemy pozostają nierozwiązane. Postulaty nie są realizowane. Występują delikatne ustępstwa w postaci np. odstąpienia od ugorowania, ale nie ma żadnych przepisów, które potwierdzałyby, że ta zmiana jest stała. Kolejnym problemem jest ponowienie umowy na bezcłowy import towarów rolno-spożywczych, czyli przed nami kolejny rok, w którym będziemy zalewani towarami z Ukrainy – stwierdził Górczak.
Rolnicy nie tylko podczas protestu w Poznaniu, ale również w trakcie wcześniejszych demonstracji podkreślali, że chcą pracować za godne pieniądze i wtedy dopłaty nie będą im potrzebne. Jak wynika z relacji Górczaka, ostatni z dodatków finansowych doprowadził do kolejnego spadku cen zbóż, a rolnikom płaci się jałmużnę.
– Nasze problemy cały czas są zamiatane pod dywan. Im krzyk rolników jest głośniejszy, tym pojawia się więcej prób pokazania, że coś się robi, ale co? Wprowadzenie dopłat do zboża spowodowało, że ziarno zaczęło tanieć, to takie zapłacenie jałmużny – stwierdził Górczak.
Spokojny protest rolników w Poznaniu
Rolnicy nie składają przysłowiowej broni, choć nie da się nie zauważyć zmęczenia widocznego na ich twarzach. Polscy producenci rolni nie mogą spać spokojnie, gdy widmo bankructwa puka do ich drzwi, dlatego planują spotkania z mieszkańcami miast i kolejne protesty, o których będziemy informować na bieżąco.
Justyna Czupryniak