Protest rolników w Warszawie
Rolnicy znów zablokowali stolicę. W Warszawie trwa strajk generalny rolników. Organizuje go rolnicza Solidarność. Protestujących wspiera NSZZ „Solidarność” Pracowników. Dołączyli także myśliwi i leśnicy.
- Solidarność od lat alarmuje, że polityka klimatyczna Unii Europejskiej to katastrofa dla Polski i Europy. Przeciwko Zielonemu Ładowi zbuntowali się też rolnicy w Polsce i w innych krajach. Nie możemy zmarnować tej szansy. Tylko razem jesteśmy w stanie zwyciężyć. Jeśli się nie zjednoczymy, wykończą nas po kolei: rolników, górników, hutników i pracowników motoryzacji. Jedną branżę po drugiej - zaznaczają organizatorzy.
Trasa protestu rolników w Warszawie
Protest 6 marca rozpoczął się o godzinie 11.00 przed Kancelarią Premiera przy al. Ujazdowskich 1/3. Stamtąd rolnicy przejdą pod Sejm RP na ul. Wiejską 4. Strajk ma się zakończyć o godz. 15.00.
Ciągniki blokują dojazdy do Warszawy
Ostatecznie ciągniki nie wjechały do Warszawy. Ale blokują wjazd do miasta. Na przykład w Markach przez całą dobę (6-7 marca) 70 ciągników będzie blokować skrzyżowanie dróg DW629 i S8.
Także koło Legionowa między Zegrzem Południowym a Michałowem-Reginowem drogę krajową nr 61 blokuje 70 ciągników. Blokada jest także przed Broniszami w miejscowości Mory (S8) oraz w Szczęsnej k. Grójca (zjazd na S7).
Organizatorzy strajku podali, że wokół Warszawy drogi dojazdowe blokuje łącznie około 200 ciągników.
- Wielkie brawa należą się także tym trzem rolnikom, którzy dotarli swoimi ciągnikami niemal do Pałacu Kultury i Nauki.
Prezydent Warszawy zakazał blokady ulic przez 240 ciągników
120 ciągników miało się też pojawić na ul. Trakt Brzeski i kolejne 120 na ul. Wał Miedzeszyński. Rolnicy zamierzali w tych miejscach blokować ruch przez dobę. Ale na to nie zgodził się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. 1 marca wydał zakaz w tej sprawie.
Mimo tego część ciągników pojawiła się w Warszawie na trasie S7 w okolicy ul. Pułkowej od strony Łomianek.
Jakie są główne postulaty rolników?
Rolnicy domagają się od rządu przede wszystkim wycofania z unijnego Zielonego Ładu i zatrzymania importu żywności z Ukrainy. Postulaty dotyczą także dopłat do większości upraw i wsparcia hodowli.
Mamy państwo z kartonu, a rozmowy rolników z Tuskiem nic nie rozwiążą
– Problemy mamy cały czas takie same. Chodzi nam o ten Zielony Ład i nie to, żeby on był modyfikowany, ale on całkowicie nadaje się do kosza, bo jest zagrożeniem dla naszego rolnictwa – mówi Tomasz Pilarski, rolnik spod Częstochowy.
Gospodarz chciałby też wstrzymania importu produktów z Ukrainy, zwłaszcza zboża, bo to bezpośrednio uderza w jego gospodarstwo.
– Co prawda udało nam się sprzedaż zboże z poprzednich żniw, ale za marne pieniądze. Kukurydzę sprzedawałem po 900 zł w tamtym roku, a teraz jest po 600 czy nawet po 500 zł. Jeśli nic się nie zmieni, to w najbliższe żniwa wyjedziemy w pole, wysypiemy ziarna na przyczepę i będziemy na nie patrzeć, bo nie będzie nawet komu tego sprzedać – mówił rolnik z woj. śląskiego.
Nie spodziewa się także, aby sobotnie rozmowy rolników z premierem Tuskiem przyniosły jakiekolwiek rezultaty. – Wydaje mi się, że mamy państwo z kartonu, a nawet może gorzej – podsumowuje gospodarz.
„Oni chyba myślą, że wciąż jest średniowiecze i chłop za pańszczyznę będzie robić”
Na proteście rolników w Warszawie pojawiła się też Ewa Cieślak, która prowadzi rodzinne gospodarstwo w powiecie słupeckim w Wielkopolsce. Zajmują się głównie produkcją mleka i mają aż 80 krów dojnych.
– Cena mleka spadała nam w poprzednim roku praktycznie każdego miesiąca. I chociaż nasza mleczarnia jeszcze dość dobrze płaci na tle innych, to jednak wszystko do produkcji mleka zdrożało, a cena mleka jest taka jak kilka lat temu. Za naszą pracę nikt nam nie zapłaci, a tak jak dzisiaj wstałam o 4.00 rano, żeby wszystko ogarnąć, a kończymy o 22.00. Nie mamy żadnych świąt czy wolnego, bo krowom nie powiemy, że ich nie wydoimy.
Jednak rolniczka z Wielkopolski podkreśla, że nie myślą o likwidacji gospodarstwa, choć takie opinie wypowiada część rolników strajkujących w Warszawie.
– W takiej sytuacji rolnik nie może działać pod wpływem emocji. To jest praca wielopokoleniowa i jedną decyzją nie można jej zniszczyć. To gospodarstwo i rolnictwo to jest też przyszłość dla naszych dzieci. Musimy zacisnąć zęby, zacisnąć pasa i walczyć o swoje. Nie wiem, oni myślą, że jest jeszcze średniowiecze? Że chłopy za pańszczyznę będą pracować? – dodaje Ewa Cieślak.
Rolnik z Dolnego Śląska: Problem z nadwyżką zboża w Polsce i Europie można dość szybko rozwiązać
– Przyjechałem tu na strajk, ponieważ protestujemy już ponad miesiąc i wciąż nie mamy żadnych rozwiązań systemowych. Ale zdajemy sobie sprawę, że obecna sytuacja to nie jest wina obecnego czy poprzedniego rządu, ale jest to problem ogólnoeuropejski. Transformacja rolnictwa związana z Zielonym Ładem często jest dla nas nielogiczna – powiedział Jan Kępa, rolnik spod Oleśnicy w woj. dolnośląskim.
– Mamy dobrej jakości zboża z tamtego roku, ale nie możemy ich sprzeda. Ale nikt nawet nie chce rozmawiać o ich zakupie. Problem ze zbożem także można rozwiązać. To zboże, które obecnie zalega w magazynach w Polsce czy Europie nie trafiło do krajów, które go potrzebują. Przez to za chwilę możemy mieć problem ze zwiększoną emigracją ludzi cierpiących z głodu. Dlatego najlepiej środki jakie miałyby pójść na alokacje migrantów przeznaczyć na wysłanie nadwyżek naszego zboża do Afryki – dodał rolnik z Dolnego Śląska.
Gabriel Janowski: nie pozwolimy niszczyć Polski przez biurokratów z Brukseli
– Chylę czoła przed Zgromadzeniem Narodowym, które się tu zebrała. Bo rolnicy tu na proteście sa prawdziwym Zgromadzeniem które nie pozwoli niszczyć naszą Ojczyznę przez biurokratów z Brukseli – powiedział Gabriel Janowski, były minister rolnictwa.
Dodał także, że to młodzi polscy rolnicy powinni kształtować politykę rolną w całe Unii Europejskiej. Janowski wspomniał także, że dzięki protestom rolników na początku lat 90-tych udało się uratować polskie mleczarstwo i jego modernizację.
– Zwycięstwo będzie nasze! Pamiętajmy też słowa Jana XXIII, które powiedział, że rolnictwo to świątynia – zakończył przemówienie Gabriel Janowski.
Młody rolnik: dzięki protestom rolników na drogach wreszcie zaczęto nas słuchać
– Siłą protestów rolniczych od 24 stycznia są właśnie inicjatywy oddolne i młodzi rolnicy. Chcemy zdemontować, że nikt podczas rozmów z rządem nie sprzedał się za przysłowiowe 30 srebrników. Zapewniamy, że nie cofniemy się o krok – powiedział jeden z młodych rolników.
– Dzięki temu, że wyszliśmy na drogi, że strajkujemy na granicy, wreszcie zaczęli nas słuchać. To my budzimy polskie społeczeństwo. Ale musimy być wszyscy razem. W jedności siła. Robimy to dla nas, dla naszych dzieci i dla całej Polski. Bo dla nas to jest być albo nie być – dodał kolejny z młodych rolników.
Protesty rolników nie ustaną na czas prac polowych
Na scenie wystąpiła także jedna z rolniczek, która zapewniła, że rolnicy będą strajkować do skutku i to pomimo zbliżających się intensywnych prac w polu.
– Nie zrezygnujemy z naszych postulatów. Nie dla Zielonego Ładu, Nie dla importu produktów i Nie dla ograniczaniu hodowli. Poradzimy sobie z pracami w gospodarstwach rolnych, poradzimy sobie z pracami w polu i nie przestaniemy protestować
Za nami są miliony ludzi, bo tu wszystkie rodziny rolnicze są z nami. A konsumentów zachęcamy, żeby nas wspierali, pytali się jeśli czegoś nie rozumieją – dodała jedna z rolniczek.
Emil Lemański ostro do polityków: rozliczymy Was za krótkowzroczne działanie
– Wy wszyscy, którzy rządziliście przez ostatnie 30 lat, odpowiadacie za ten bajzel, z którym musimy walczyć. To przez Was staliśmy się największym importerów wieprzowiny. To Wasza krótkowzroczna polityka prowadzona od wyborów do wyborów doprowadziła do tego. I za to Was rozliczymy – mówi Emil Lemański, rolnik z Wielkopolski i rzecznik organizacji Rola Wielkopolski.
- Jesteśmy wszyscy tutaj, żeby powiedzieć jasno, że nie ma naszej zgody, aby nas rolników reprezentowali przestępcy, ludzie którzy oszukiwali rolników. I największym *** były próby upolitycznienia naszego protestu - dodał Lemański.
Rolnicy chcieli także, żeby premier Donald Tusk wyszedł do nich przed gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jednak do tego nie doszło. Niejako w odpowiedzi, w stronę budynku KPRM część demonstrantów zaczęła rzucać jajka i petardy. Niektórzy zaczęli domagać się też dymisji ministra rolnictwa, Czesława Siekierskieg oraz jego zastępcy - Michała Kołodziejczaka.
Z kolei Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, przypomniał, że to w sobotę Donald Tusk ma umówione spotkanie z przedstawicielami strajkujących rolników.
Rolnicy idą pod Sejm
Tuż po godzinie 13.00 demonstracja rolników z ciągnikiem na czele ruszyła spod siedziby premiera w stronę Sejmu.
Rolnicy mają się spotkać z premierem Tuskiem
Rolnicy zamierzają protestować 6 marca mimo rozmów prowadzonych z premierem Donaldem Tuskiem. Przypomnijmy. 29 lutego szef rządu spotkał się z rolnikami. Choć rozmowy trwały prawie 4 godziny, przełomu było. Nie zostało podpisane żadne porozumienie. Propozycje konkretnych działań mają zostać przedstawione rolnikom 9 marca.
Kamila Szałaj