Protest rolników w Warszawie pod KE
25 listopada w Warszawie pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej odbył się protest rolników przeciwko umowie UE-Mercosur. Datę wybrali nieprzypadkowo, bo akurat w tym miejscu ustępujący komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski podsumowywał 5 lat swojej działalności.
Manifestację zorganizował Ruch Gospodarstw Rodzinnych, skupiający rolników z Podlasia, Mazowsza, Warmii i Mazur. Alarmują oni, że umowa o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej doprowadzi do upadku polskiego rolnictwa. Szerokim strumieniem mogą się wlewać na unijny rynek produkty rolne z Brazylii, Argentyny, Urugwaju i z Paragwaju. Wiadomo, że towary te nie spełniają surowych unijnych standardów, więc są dużo tańsze, przez co rolnicy mogą więc utracić konkurencyjność. Dlatego domagają się pilnego zablokowania umowy przez polski rząd i przez komisarza Wojciechowskiego.
"Polskie rolnictwo zginęło śmiercią męczeńską"
Rolnicy przywieźli ze sobą wymowne transparenty z hasłami: "Żywność z Mercosuru to GMO, antybiotyki, hormony wzrostu, glifosat. Tym chcesz karmić swoje dzieci?", "Polskie rolnictwo zginęło śmiercią męczeńską w wyniku umowy UE-Mercosur", Mercosur=Koniec Gospodarstw Rodzinnych w UE".
- Protestujemy przed siedzibą Komisji Europejskiej, w której rodzą się głupie pomysły. Przez nie polskie rolnictwo będzie zniszczone i zaorane. Podpisanie Mercosuru spowoduje, że wszystkie gospodarstwa rodzinne i w Europie zginą śmiercią tragiczną. Przecież nie mamy szans konkurować z korporacjami i agroholdingami z Ameryki Południowej - mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Konrad Krupiński, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego.
Rolnicy nie chcą powtórki z Ukrainy
Rolnik zwraca uwagę, że przedsmak tego, co może nas spotkać po podpisaniu umowy z Mercosurem mieliśmy już po wybuchu wojny w Ukrainie. Wtedy polski rynek został zalany tańszym zbożem z importu.
- Wtedy nie mieliśmy szans konkurować z Ukrainą, gdzie granica została otwarta jak drzwi od stodoły. Teraz też nie będziemy mieli szans konkurować z krajami Mercosur. Tam można stosować substancje zakazane od 20 lat w UE i GMO. Wycinane są tam również lasy Amazonii, a UE mówi nam o ratowaniu planety?! To jedna wielka hipokryzja! Tak naprawdę UE chce na europejskim rolnictwie zrobić biznes dla niemieckich i francuskich korporacji, które sprzedadzą swoje technologie do państw Mercosur, a do nas zostanie przywieziona wołowina, drób, soja, kukurydza - podkreśla i dodaje, że rolnicy znowu są zmuszeni, żeby wyjść na drogi i walczyć o przyszłość swoich gospodarstw.
Rolnicy: UE nas oszukała
Rolnicy alarmują, że muszą przestrzegać bardzo surowych wymogów dobrostanowych i proklimatycznych. Czują się więc oszukani przez wpuszczenie na unijny rynek żywności produkowanej w dużo niższych standardach.
- Dostosowujemy się i zwiększamy wszelkie standardy. Wszystko jest rejestrowane, ciągle poddajemy się jakimś kontrolom przeróżnych instytucji. A teraz mamy podpisać umowę na import żywności z krajów, które tak naprawdę nie spełniają żadnych standardów - mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Wojciech Chrostowski, rolnik z Podlasia i producent mleka.
Rolnik zaznacza, że Mercosur obnaża paradoksy UE, która niby walczy ze śladem węglowym, ale zgadza się na import żywności, która ma płynąć przez pół świata.
- Czujemy się bardzo oszukani! To perfidne oszustwo, ponieważ u nas z jednej strony sztucznie podnosi się koszty produkcji poprzez wprowadzanie coraz to nowych wymogów i podatków klimatycznych, a z drugiej strony otwiera się np. granicę z Ukrainą, której żadne obostrzenia też nie dotyczą. To teraz jeszcze chce się otworzyć granicę na Amerykę Południową. To perfidne oszustwo. To jest niszczenie naszych narodowych producentów, rolników - mówi Chrostowski.
Faszczewski: umowa z Mercosurem spowoduje spadek cen skupu
Rolnicy obawiają się też, że po podpisaniu umowy ceny bydła mocno spadną.
- Na pewno będę stratny przy sprzedaży bydła mięsnego, gdyż umowa spowoduje spadek cen skupu. Nie ukrywajmy, na pewno tym się to zakończy. W sumie można powiedzieć, że ta umowa jest po to, żeby zniszczyć europejskie rolnictwo. Rolnicy europejscy mają narzucone ogromne wymagania, a reszta świata w ogóle nie ma takich wymagań. Dlatego porozumienie nie może wejść w życie - alarmuje Karol Faszczewski z Podlaskiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego.
Kamila Szałaj, Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz