Polskie rolnictwo się wali
W Nurze rolnicy zebrali się przy rondzie na drodze krajowej nr 63. W zgromadzeniu uczestniczyło około 200 rolników i 100 ciągników. Głównymi organizatorami protestu w Nurze byli Łukasz Kossowski i Jerzy Geronałowicz – przewodniczący Solidarności RI powiatu sokołowskiego. W proteście uczestniczyli także członkowie ZZR Korona.
– Chciałem zaznaczyć, że protestując nie jesteśmy za żadną opcją polityczną, tylko bronimy polskiego rolnictwa. Jest to dopiero początek naszej nierównej walki. Rolnicy jako grupa zawodowa ponosimy największe koszty wojny w Ukrainie. Po jej zakończeniu zarobią koncerny między innymi z Francji i Niemiec, a nie polski rolnik – powiedział Łukasz Kossowski z miejscowości Nur, który posiada około 80 krów mlecznych, a surowiec dostarcza do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol w Grajewie.
– Serce się raduje, że dzisiaj na proteście jest nas tak dużo - Polek i Polaków walczących o swoje sprawy. Protestujemy, bo na dzień dzisiejszy sytuacja w rolnictwie jest katastrofalna. Taka sytuacja spowodowana jest między innymi chorą polityką UE. Polskie rolnictwo się wali przez nadmierny i niekontrolowany import płodów rolnych z Ukrainy – powiedział Jerzy Geronałowicz, przewodniczący Solidarności RI powiatu sokołowskiego.
Rolnicy: "Protestujemy z myślą o swoich dzieciach"
– Przyjechałem tutaj ze względu na nasze dzieci. Chcemy, żeby decydenci zwrócili uwagę na ludzi, a nie tylko wprowadzali nam kolejne normy – powiedział Wiesław Topczewski z miejscowości Rytele Suche. Hodowca posiada około 150 sztuk bydła mlecznego, a surowiec dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim.
– Protestujemy przeciw nakazom UE dotyczącym głównie Zielonego Ładu. Sprzeciwiamy się temu, co się dzieje z cenami naszych płodów rolnych i kosztami produkcji. Ogólnie, zyski nam się skurczyły do tego stopnia, że powoli myślimy o likwidacji gospodarstw. Dodatkowo UE narzuca nam takie warunki, którym nie będziemy w stanie sprostać – powiedział Adam Piwko, który wspólnie z rodzicami prowadzi w Seroczynie, w gminie Sterdyń, gospodarstwo rolno-hodowlane oraz skup zbóż. Gospodarze hodują bydło mleczne, a surowiec dostarczają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim.
– Protestujemy przeciwko ogromnym holdingom uprawiającym ziemię na Ukrainie – mówi Dariusz Kotowski prowadzący produkcję mleka w miejscowości Wdziękoń Drugi w gminie Zambrów.
– Protestujemy między innymi przeciwko ekoschematom i przeciwko biurokracji utrudniającej nam prowadzenie gospodarstw. Przepisy dla rolników muszą być prostsze. Chcemy, aby także mieszkańcy miasta zrozumieli, jakie zagrożenia ich dotyczą – powiedział Paweł Gosiewski, produkujący mleko w miejscowości Faszcze.
– Mamy narzucone wygórowane wymogi na środki ochrony roślin, a wjeżdża do nas dużo zboża, które nie jest produkowane w standardach UE. Dlaczego nikt tego nie kontroluje? – oburza się Adrian Banaszczuk, producent mleka z miejscowości Łazówek.
– Spośród firm, które importowały zboże z Ukrainy, kilka jest w rękach kapitału amerykańskiego. Problem polega na tym, że my, jako mali rolnicy, będziemy mieli problem ze sprzedażą surowców rolnych bezpośrednio do portu, który prawdopodobnie będzie wydzierżawiony przez kapitał zagraniczny – mówi Patryk Kraszewski z Kraszewa w gminie Boguty, który prowadzi produkcję roślinną.
Pospolite ruszenie w Siemiatyczach. Skala protestu zaskoczyła nawet organiztorów
Około 200 ciągników przejechało przez Siemiatycze, gdzie skala protestu zaskoczyła samych organizatorów, a byli nimi Adrian Kuczyński i Igor Turczyniak. Protest częściowo wymknął się spod kontroli i nie odbył się zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Przedłużył się, co przełożyło się na dodatkowe utrudnienia w ruchu drogowym. Organizatorzy dodają też, że zaistniała sytuacja wynikała z dużej frustracji rolników, którzy chcieli zamanifestować swój problem.
– Dołączyliśmy do ogólnopolskiego strajku, a głównymi naszymi postulatami jest: ograniczenie napływu zboża z Ukrainy, wyrównanie dopłat unijnych i odstąpienie od ekoschematów. Nie jest zbyt kolorowo, zboże z Ukrainy do nas napływa w coraz większych ilościach – mówi Adrian Kuczyński.
– Cena mleka w stosunku do roku ubiegłego spadła o około 1 zł na litrze, a koszty produkcji wzrosły. Dodatkowo, koszty związane z produkcją rośliną są bardzo wysokie – mówi Igor Turczyniak prowadzący gospodarstwo rodzinne w miejscowości Skiwy Duże. Gospodarz posiada około 50 krów mlecznych, a surowiec dostarcza do ZM Hochland w Węgrowie.
– Rozwiązania w ekoschematach, takie jak przyorywanie obornika na czas są delikatnie mówiąc dziwne. W tej całej polityce nie ma niczego, co by zachęcało młodych ludzi do pracy w gospodarstwie i nikt nie próbuje rozwiązać tego problemu – mówi Karol Piotrowski, który wspólnie z bratem Antonim prowadzi hodowlę bydła mlecznego w miejscowości Kosianaka-Boruty. Surowiec dostarczany jest do SM Mlekovita.
Józef Nuckowski