
Przemyt tanich cielaków ze Słowacji i Rumunii. Zagrożenie pryszczycą rośnie
Pryszczyca rozprzestrzenia się na Węgrzech i Słowacji. Podchodzi już pod czeską granicę. Polscy rolnicy obawiają się, że może zostać zawleczona także do naszego kraju, tym bardziej że z granicy ze Słowacją dochodzą niepokojące sygnały. Jak alarmują rolnicy przez niestrzeżone przejścia graniczne odbywa się przemyt tanich cieląt z Rumunii i Słowacji. Transporty te nie są kontrolowane, bo handlarze unikają kontroli, przemykając się przez małe punkty graniczne. Sprawę nagłośnił portal Topagrar.pl, a my pisaliśmy o tym TUTAJ. Kwestię tę poruszył także poseł Roman Fritz z Konfederacji Korony Polskiej podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu.
- Jedzie przez granicę samochód osobowy na rejestracjach rumuńskich. Informuje przez telefon tego, który ma jechać z cielętami, że droga wolna i że na granicy nikogo nie ma. Jest więc 100% szans, że proceder nie wyjdzie na jaw. I samochód 3,5-tonowy z cielętami z Rumunii czy z Węgier przejeżdża przez granicę - powiedział poseł w Sejmie.
Nie tylko cielaki. Pryszczyca może wjechać na samochodzie i ze zbożem
Przewożone są jednak nie tylko cielaki, ale także pasze, mięso i inne produkty ze Słowacji. Towary te powinny być surowo kontrolowane, ponieważ obowiązuje zakaz importu zwierząt, mięsa, mleka, pasz, słomy i obornika z Węgier i z części terytorium Austrii i Słowacji. Polskie służby na granicy powinny sprawdzić, skąd to zboże i mięso jedzie i czy w ogóle ma prawo wjechać. Tymczasem jeśli jedzie przez mniejsze przejścia graniczne, gdzie ma służb to nie zostanie sprawdzone i zasadniczo może wjechać nawet z terenów objętych zakazem. A pasza, w tym zboże może być źródłem pryszczycy, podobnie jak mleko, mięso i przetwory, odpadki kuchenne, skóra, wełna, nasienie, zarodki, odchody, woda, żłoby, podłogi, pastwiska, środki transportu czy ręce i odzież obsługi.
Rolnik z Podlasia: zbożem ze Słowacji możemy narobić sobie kłopotów
- Miesiąc temu informowałem, że po wybuchu pryszczycy na Słowacji i Na Węgrzech strasznie poleciały w dół ceny cielaków i wielu handlarzy zaczyna obiera ten kierunek, aby się wzbogacić. Trzeba było czekać miesiąc, żeby ministerstwo podjęto jakieś kroki. Teraz informuję, zawczasu, że cielaki przestają jechać, ale za to jedzie zboże ze Słowacji – alarmuje w mediach społecznościowych Hubert Ojdana, rolnik z Podlasia i działacz Ruchu Młodych Farmerów.
Ojdana pokazuje na nagraniu oferty przewozu zboża ze Słowacji do Polski, zamieszczone w serwisach ogłoszeniowych.
- Jedzie też jakaś chłodnia z Bratysławy, być może z mięsem. Warto teraz przyjrzeć się importowi zboża z Węgier i Słowacji. Bo Na różnych portalach można trafić na oferty przewozu zboża. Nawet z terenów zagrożonych pryszczycą. Na opublikowanej liście towarów, które mogą roznosić pryszczycę mamy też pasze. To jest dość szerokie pojęcie, bo może być to kiszonka z kukurydzy, a także zboże. I tym zbożem możemy narobić sobie sporo kłopotów – ostrzega rolnik i apeluje do ministerstwa rolonictwa: "bądźcie o krok do przodu, a nie krok do tyłu".
Ministerstwo rolnictwa uspokaja. "Kary dla osób, które chcą zarobić na pryszczycy"
Polskie ministerstwo rolnictwa zapewnia, że panuje nad sytuacją. Na 10 przejściach granicznych prowadzone są dyżury służb weterynaryjnych w systemie 24-godzinnym z wykorzystaniem systemu TRACES, który monitoruje przemieszczanie się zwierząt przez terytorium państw członkowskich Unii Europejskiej. Przejścia mają rozstawione bramki dezynfekcyjne i maty. Premier Donald Tusk zapowiada wzmożenie kontroli na granicy, a wiceminister rolnictwa mówi o karach dla nieuczciwych osób, które będą chciały zarobić na pryszczycy.
Ciężko jednak nad tym zapanować, bo oficjalnych drogowych przejść granicznych ze Słowacją jest 17, do tego kilka pieszych i wiele mniejszych. Dlatego rolnicy powinni być bardzo czujni i wyjątkowo rzetelnie przestrzegać zasad bioasekuracji. Nie powinni stosować pasz niewiadomego pochodzenia, ani kupować okazyjnie zwierząt.
Kamila Szałaj