Rolnicy zablokowali ciągnikami wjazd komisarzowi Wojciechowskiemu. "UE szkodzi szkodzi mojemu rolnictwu"
Dziś, 4 lutego w Krasiczynie, podczas trwającej Konferencji Europa Karpat, odbył się protest rolników m.in. z Podkarpackiej Oszukanej Wsi przeciwko polityce rolnej Unii Europejskiej. Działacze zablokowali ciągnikami wszystkie bramy wjazdowe do hotelu, w którym trwała konferencja. Zmusili w ten sposób komisarza Janusza Wojciechowskiego do rozmów. Tłumaczyli mu, że wymogi Zielonego Ładu rujnują ich gospodarstwa i ograniczają produkcję rolną.
- My rolnicy z Podkarpacia jesteśmy przeciwko Zielonemu Ładowi. Jesteśmy niezadowoleni z całej polityki UE, bo to są działania, które nam szkodzą. Jak nie chcecie nam pomagać, to nam nie przeszkadzajcie. A UE swoimi dyrektywami szkodzi mojemu rolnictwu i szkodzi rolnictwu moich dzieci. Nie może tak być, że czyimś kosztem szkodzisz Pan drugiemu. Polska mówi: dość – mówił do komisarza rolnik Zenon Sanocki.
„Rolnik wie jak uprawiać pole, a ma wytyczne z Brukseli, że tego i tego mu nie wolno”
Rolnicy oburzali się także na brak regionalizacji wytycznych. Wskazywali, że w wielu regionach Polski uwarunkowania do produkcji rolniczej mocno się różnią, czego UE nie wzięła pod uwagę tworząc nowe zasady Wspólnej Polityki Rolnej.
- Urzędnik siedzi w Brukseli i co? I widzi Podkarpacie? Jak u nas w jednej wiosce z jednej strony jest inna gleba, a z drugiej inna. A wytyczne takie same! Przecież to idiotyzm! Rolników szlag trafi na takie coś! Rolnik ma gospodarstwo, wie jak uprawiać pole, a ma wytyczne z Brukseli, że tego i tego mu nie wolno – denerwował się kolejny rolnik.
- Z wielkim szacunkiem podchodzę do tego protestu. Sam jestem przeciwny Zielonemu Ładowi – odpowiedział im komisarz.
"Nie chcę dyrdymałów, tylko normalnej ceny mleka"
Podczas protestu do komisarza podeszła rolniczka z okolic Dynowa. Jak możemy przeczytać na platformie X Tomasza Buczka z Konfederacji Rzeszów, który było obecny na proteście, odziedziczyła ona gospodarstwo po zmarłym tacie. Ma na utrzymaniu mamę i sama ciężko pracuje na 50 hektarowym gospodarstwie, specjalizującym się w hodowli bydła mlecznego.
- Panu jako człowiekowi powinno być wstyd, że my tu stoimy i żebrzemy. Ja nie chcę tych dyrdymałów słuchać. Ja chcę tylko otrzymać normalną cenę mleka – mówiła rozżalona rolniczka, która nie widzi perspektyw na poprawę.
- Doskonale Panią rozumiem – wyjaśnił komisarz.
Ograniczenia na cukier, drób i jaja to niewiele pomogą
Wiele gorzkich słów padło także na temat liberalizacji handlu z Ukrainą. Komisarz tłumaczył oczywiście, że KE zaproponowała ograniczenia na cukier, jaja i drób, ale zdaniem rolników jest to mydlenie oczu, bo kwoty taryfowe będą dużo wyższe niż przed wojną. Cukru będzie mogło wjechać 10-15 razy więcej niż przed 2022 rokiem. W tej kwestii komisarz się bronił, tłumacząc, że unijna organizacja rolnicza zgodziła się na taką wielkość importu.
- Organizacja ta oceniła, że jeśli import nie przekroczy 200 tys. ton w skali Europy, to da się to wytrzymać – mówił komisarz.
Kamila Szałaj, filmy i fot. Tomasz Buczek, Konfederacja Rzeszów