Producenci mleka o pryszczycy w Polsce
Niespełna trzy tygodnie temu w jednej z niemieckich hodowli bawołów wodnych w Brandenburgii zidentyfikowano pierwsze od niemal 40 lat ognisko pryszczycy, choroby niezwykle groźnej dla zwierząt parzystokopytnych. Wirus rozprzestrzenił się w odległości ok. 70 km od granicy z Polską i realnie zagraża polskim hodowlom. Zdaniem polskich rolników, dotychczasowe działania prewencyjne podjęte przez rząd w związku z wystąpieniem ogniska pryszczycy w Niemczech, są niewystarczające, by ochronić utrzymywane w Polsce stada bydła mlecznego i świń.
– W Polsce mamy ok. 20-30% nadprodukcji mleka, jeżeli w naszym państwie wystąpi pryszczyca, nie będziemy mogli eksportować powstałych z niego produktów za granicę. Ponadto gospodarstwa, które dotknie choroba, będą musiały się liczyć ze śmiertelnością wynoszącą nawet 80%, czyli tak naprawdę stracimy całe stada zarodowe. Będzie duża zapaść – mówił Marcin Bereźnicki, rolnik z woj. kujawsko-pomorskiego obecny na pikiecie w Świecku.
Pryszczyca zachwieje płynnością finansową gospodarstw w Polsce?
Jak wskazuje Bereźnicki, przypuszczalne wystąpienie pryszczycy na terytorium Polski, może oznaczać wiele miesięcy karencji na zakup jałówek na krowy, co jego zdaniem, przełoży się na utratę płynności finansowej gospodarstw.
– Nie wiem, po jakim czasie będzie można kupić świeże jałówki na krowy. Jeśli to potrwa pół roku, to po pół roku nie wiadomo, czy gospodarstwa będą miały płynność finansową. Wiadomo, że każde gospodarstwo ma kredyty na budynki, na maszyny, na ziemię. Odtworzyć produkcję będzie bardzo ciężko – tłumaczył Bereźnicki.
Czy gospodarstwa wytrzymają rok bez dopływu pieniędzy?
Z relacji rolnika wynika, że o ile gospodarstwa utrzymujące stada w cyklu otwartym w przypadku wystąpienia pryszczycy ominą jeden z rzutów opasów lub trzody, o tyle w cyklu zarodowym trudno będzie wytrzymać rolnikom np. pół roku bez dochodu, nawet jeśli zostanie wypłacone odszkodowanie za zwierzęta uśpione lub te, które zdechną.
– Łatwiej będzie w gospodarstwach, które mają cykl otwarty, bo po prostu nie zrobią jednego rzutu opasa czy trzody. W gospodarstwach z cyklem zarodowym, gdzie są stada macior czy krów mlecznych, trudno będzie wytrzymać np. pół roku bez dochodu, nawet jeśli wypłacą odszkodowanie za zwierzęta uśpione lub te, które zdechną, choć na razie nie wiadomo, czy odszkodowania za pryszczycę w ogóle będą wypłacane – zastanawiał się Bereźnicki, przypuszczając, że rolnicy nie powinni się spodziewać po firmach ubezpieczeniowych stworzenia możliwości ubezpieczenia stada od pryszczycy, choć istnieją dopłaty do takiego ubezpieczenia.
– Jest to duże ryzyko, dlatego chcemy, żeby państwo zabezpieczyło granice, żeby ta pryszczyca nie weszła, bo tak chyba jest najprościej. Potem skutki mogą być i dla rolników, i dla budżetu państwa o wiele, wiele większe. Chyba łatwiej zabezpieczyć granice, niż potem szukać środków, żeby wszystkim pomagać – podsumował Bereźnicki.
Polskich rolników nie stać na pryszczycę
Wśród rolników obecnych na przejściu granicznym w Świecku był również obecny Konrad Krupiński członek Ruchu Gospodarstw Rodzinnych, który jednoznacznie stwierdził, że polskich hodowców nie stać na wybuch pryszczycy, bo mimo że wirus jeszcze nie przekroczył granicy, to skutki jego wystąpienia są odczuwalne w Polsce.
– Żądamy od rządu działań i prewencyjnego myślenia, a nie jak się stodoła będzie palić, szukania wody, żeby zagasić ten pożar. Nas nie stać na wybuch pryszczycy w Polsce. Jeśli do tego dojdzie, będą wycinane całe stada i wprowadzą strefy ochronne. Polscy hodowcy bydła mlecznego, jak i trzody chlewnej już odczuwają skutki wystąpienia pryszczycy w Niemczech, bo są spadki cen. W tym roku wszyscy je odczujemy. Co roku borykamy się z suszą, a jak będzie pryszczyca, to będziemy musieli zutylizować zapasy paszy i zlikwidować stada. Nas na to nie stać! – alarmował Krupiński.
Czy będzie rezerwa kryzysowa na pryszczycę?
Jak zakomunikował Krupiński, podczas spotkania z ministrem rolnictwa w Centrum Dialogu, poprosił premiera Donalda Tuska o zabezpieczenie środków finansowych w rezerwie kryzysowej na wypłatę odszkodowań na wypadek wystąpienia pryszczycy.
– Nie wiem, czy ministerstwo sobie wyobraża, jakie katastrofalne kwoty odszkodowań będzie trzeba wypłacić. Podczas spotkania z ministrem Siekierskim w Centrum Dialogu poprosiłem premiera Tuska, żeby przewidział w budżecie środki finansowe w rezerwie kryzysowej na wypadek wystąpienia pryszczycy. Nie daj Boże, jak w budżecie nie będzie środków! Mamy kredyty, zobowiązania. Nie będzie za co paliwa kupić. Mamy Unię Europejską, różne mechanizmy. Niech myślą, jak utrzymać bezpieczeństwo żywnościowe, które jest dla nas tak ważne – podsumował Krupiński.
Przeczytaj również:
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz