Rolnicy ciągnikami zablokowali DK 25 między Bydgoszczą i Inowrocławiem
W piątek kilka minut po godz. 10 rolnicy zablokowali drogę krajową nr 25 w miejscowości Gniewkówiec, która położona jest na terenie gminy Złotniki Kujawskie na trasie łączącej Bydgoszcz i Inowrocław. Protest był manifestacją ich oburzenia i niepokoju związanego z fatalną sytuacją na wielu rynkach rolnych.
Rolnicy z Kujaw: Wiele gospodarstw stoi na granicy egzystencji
– Jest bardzo źle. Na wsi panują nastroje bardzo pesymistyczne. Rolnicy są załamani, ponieważ zostali sami. Nie znamy nikogo kto byłby w stanie z nami w sposób merytoryczny rozmawiać o problemach rolnictwa. Wiele gospodarstw stoi właśnie na granicy dalszej ekonomicznej egzystencji. Chcieliśmy protest zorganizować wcześniej, ale wymagał on zdobycia wielu pozwoleń oraz dokonania odpowiednich zgłoszeń tak aby mógł się on odbyć legalnie. Trochę ten proces trwał – powiedział nam Sławomir Dudek jeden z organizatorów protestu i rolnik ze wsi Krężoły.
Protest miał więc wymiar symboliczny i dlatego rolnicy nie blokowali całkowicie drogi. Zajęli jeden pas ruchu, na którym zaparkowane zostały ciągniki rolnicze (niektóre z nich miały zaczepione maszyny lub przyczepy) ruch zaś odbywał się wahadłowo i był regulowany przez policję. Wyznaczone zostały także objazdyRolnicy nie mogą kupić paliwa w ilościach hurtowych czy nawozów wieloskładnikowych
– Nasze obawy i problemy są konkretne. Łatwo powiedzieć, że sytuacja jest zła, ceny niskie a wszelkie kłopoty są spowodowane przez niekontrolowany napływ surowców rolnych do naszego kraju. Zmagamy się z faktycznymi problemami. Nie ma paliwa. Jest tanie na stacjach, ale my nie możemy kupić hurtowych ilości. Trzeba się zapisywać z odległym terminem realizacji zamówienia. Brakuje na rynku nawozów wieloskładnikowych. Kłopot jest z ich zakupem. Jeśli zaś chodzi o nawozy azotowe, które są dostępne w większości pochodzą z importu. Dlaczego nie możemy kupować tych z polskich zakładów? – pytał Marek Milczarek z miejscowości Jeżewo w gminie Łabiszyn.
Jakie są żądania protestujących rolników?
Organizatorzy protestu rolnicy w gminy Złotniki Kujawskie opracowali listę kilkunastu postulatów. Według nich ich zrealizowanie jest konieczne po to, aby mogła być ustabilizowana sytuacja dla dalszej produkcji rolnej. Protestujący rolnicy żądali między innymi:
- godnej zapłaty za płody rolne i produkty żywnościowe wytworzone w gospodarstwach rolnych,
- wprowadzenia cen minimalnych na artykuły rolno-spożywcze,
- zniesienia lub ograniczenia dokumentacji dotyczącej hodowli i utrzymania zwierząt,
- wdrożenia programów dla odbudowy produkcji zwierzęcej w Polsce,
- otwarcia negocjacji w sprawie ekoschematów, które mogą być szkodliwe dla opłacalności produkcji
- oraz wprowadzenia zasady „Wieś dla Rolników”, która oznaczałaby większą swobodę w produkcji żywności.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO
Rolnicy z Kaszub wspierają gospodarzy z Kujaw
Protest miał wymiar lokalny jednak został on wsparty przez rolników z Kaszub.
– Problemów nie przeżywają tylko rolnicy na Kujawach. Z takimi samymi kłopotami zmagamy się my na Kaszubach. To jest nasza wspólna sprawa, dlatego postanowiliśmy tutaj przyjechać i wspomóc naszych kolegów. U nas na razie nie organizujemy blokad i manifestacji czekamy, jak sytuacja ukształtuje się po wyborach. Póki co jest dramatycznie, jeśli chodzi o wszelki rynki rolne. Kłopoty mają producenci mleka, owoców miękkich, rolnicy utrzymujący bydło opasowe oraz drobiarz. Niemal każdy dział rolnictwa jest w dramatycznym położeniu. Jeśli sytuacja się nie zmieni i będzie tak jak dotychczas staniemy w obliczu katastrofy – mówił Zbigniew Dysasz z powiatu kartuskiego.
Rolnicy podkreślali, że zdają sobie sprawę z tego, że rząd nie ma magicznej różdżki, za pomocą której mógłby swobodnie i w sposób magiczny a także natychmiastowy regulować sytuację na rynku zbóż, mleka czy mięsa drobiowego. Chodzi im jednak o to, aby ministerstwo traktowało ich po partnersku i wyrażało wolę rozwiązywania problemów.
{embed-gallery-1_class}{embed-gallery-1}403395{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403393{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403388{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403389{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403390{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403391{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403392{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403394{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403396{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403397{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403398{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403399{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403400{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403401{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403402{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}403403{/embed-gallery-1}{/embed-gallery-1_class}
Rząd powinien regularnie siadać do rozmów z rolnikami i rozwiązywać problemy
– Rząd powinien rozmawiać z rolnikami to jedyny sposób, aby było lepiej. Siadać przy stole raz w miesiącu. Mamy postulat, aby spotykał się z rolnikami a nie z przedstawicielami zaprzyjaźnionych organizacji związkowych. To najprostszy sposób, aby poznać nasze problemy od środka a nie z perspektywy zamkniętych urzędniczych gabinetów. Wspólna rozmowa i wcześniejsza sygnalizacja kłopotów jakie się zbliżają to najprostszy sposób walki z nimi. Z nami jednak nikt nie chce rozmawiać a do ministerstwa rolnictwa trzeba się wdzierać – powiedział nam Krzysztof Mielewczyk, który kilka tygodni temu zasłynął ostrą, publiczną krytyką jednego z wiceministrów rolnictwa w gmachu resortu rolnictwa.
Protest był zgłoszony do godz. 23.
To też może Cię zainteresować:
Tomasz Ślęzak