W miniony piątek 13 września protestowali przy drodze krajowej nr 22 niedaleko Chojnic (woj. pomorskie). Nie blokowali drogi, lecz rozbili obóz przy jednym z węzłów obwodnicy. W ten sposób chcieli przypomnieć, że ich postulaty, o które walczyli na blokadach w lutym i sierpniu nie zostały zrealizowane. A teraz chcą pomóc swoim kolegom na południu Polski, którzy zostali poszkodowani przez powódź.
"Tam przez wiele miesięcy nie będzie można wjechać ciągnikami"
- Przekazy telewizyjne są wstrząsające. Obrazy jak z apokaliptycznych filmów. Widać tragedię wielu ludzi. Oglądając je stwierdziliśmy, że czegoś w nich brakuje. Przedstawiona były zniszczone miasta na południu kraju. Wiele rzek wylało się ze swoich koryt. Przecież ogromne zniszczenia musiały mieć miejsce nie tylko w miastach, ale także na obszarach wiejskich. Zastanawialiśmy się, co z gospodarstwami. Przecież opady, a potem wylewająca się woda z rzek musiały zniszczyć tysiące hektarów gruntów rolnych. Tam przez wiele miesięcy nie będzie można wjechać maszynami rolniczymi. Telewizje nie pokazują gospodarstw, tego co stało się ze zwierzętami i paszą dla nich – mówi Krzysztof Lubiński, rzecznik protestujących w Chojnicach rolników.
Potrzebna pasza dla zwierząt
Przystąpili więc do działania. Skontaktowali się z Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim. Okazało się, że dotkliwe straty poniosły także gospodarstwa rolne i wszelka pomoc jest im potrzebna. Najpilniej pasza dla zwierząt. Słoma, pryzmy z kiszonką, siano po kontakcie z wodą powodziową nadają się do utylizacji lub rozdrobnienia i wywiezienia jako nawóz.
Pomoc dla rolników. Punkt kontaktowy w jednym gospodarstwie
- Mamy grupę na jednym z komunikatorów. Wymieniamy się informacjami. Liczy ona ponad 1 tys. osób. I okazało się, że chęć niesienia pomocy jest ogromna. Brakowało tylko kogoś, kto skoordynowałby działania – mówi Lubiński.
Pomorscy rolnicy wyznaczyli w jednym z gospodarstw punkt kontaktowy. Zwożona do niego jest słoma, siano i sianokiszonka. W czwartek po południu udało się zebrać dwa transporty ciężarowe. Dziś pomoc zadeklarowało kilka firm, które chciałyby na siebie wziąć koszty dostarczenia paszy na południe kraju.
Rolnicy współpracują z Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu
- Będziemy ją przewozić w sposób poukładany. Nie naraz i nie wszystko, tylko dzielić transporty ze względu na rodzaje paszy. To, gdzie należy ją dostarczyć, będziemy ustalać i konsultować z Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. Cały czas zgłaszają się do nas kolejni chętni do pomocy rolnicy – zapewnia Krzysztof Lubiński.
Tomasz Ślęzak