Protest rolników w piątek 13 grudnia rozpoczął się zgodnie z planem
Wszyscy mający kontakt z branżą rolniczą doskonale wiedzą, o co toczy się gra. Dla porządku przypomnijmy. Po pierwsze umowa UE-Mercosur. – Zniszczy polskie rolnictwo i wiele powiązanych z nim gałęzi gospodarski – przypomina Mariusz Chodkiewicz, współorganizator protestu w Annopolu.
- Drugi podstawowy problem to ten nieszczęsny Zielony Ład – kontynuuje rolnik. – W całości trzeba go wyrzucić do kosza. Trzecia sprawa to niespełnione obietnice ministra rolnictwa z wiosny. No i jeszcze ustawa łańcuchowa, która uderzy w producentów bydła i zwykłych ludzi. Mariusz Chodkiewicz wymienia jeszcze wyprzedaż majątku narodowego.
UE-Mercosur i Zielony Ład: jeszcze nie wszystko stracone
Rolnicy, którzy dotarli w piątek do Annopola i Kamienia podkreślali, że to nie jest moment na siedzenie z założonymi rękami.
- Jeśli chodzi o umowę UE-Mercosur i Zielony Ład powinniśmy się jako Polska sprzeciwić i działać – mówił w Annopolu Sebastian Huber, prezes Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin.
– Bo te zakulisowe rozmowy wciąż trwają. Polska powinna tak zadziałać dyplomatycznie, aby inne państwa zrozumiały, że to zagrożenie dotyczy również ich.
Protesty rolników ostatnią szansą na zmianę niekorzystnych decyzji
- Co nam innego zostało? – pyta retorycznie Mateusz Woźniak, współorganizator akcji w Kamieniu. – Musimy walczyć, pokazać determinację. Jeszcze jest szansa, żeby umowa UE-Mercosur nie zaczęła funkcjonować, jest szansa na niewprowadzenie kolejnych pakietów ETS.
Rolnik jest zdania, że z rządem wciąż można wiele wynegocjować, ale trzeba chcieć, pokazać siłę i determinację.
– Potrzebne jest zjednoczenie rolników, mieszkańców wsi – kontynuuje. – Obecnie go nie ma. Był wielki zapał wiosną, teraz jest nas coraz mniej. Tymczasem sytuacja się nie polepszyła, a pogorszyła.