Dramat tysięcy gospodarstw w Polsce. "U mnie jest już po sezonie"
Czarne chmury nad rolnikami. Po ostatnich przymrozkach liczą straty. A te są ogromne – sięgają nawet 100 proc.! Najgorsza sytuacja jest na Lubelszczyźnie i Sandomierszczyźnie. Duże szkody szacują też rolnicy z Dolnego Śląska, Kujaw i Mazowsza.
- Dramat! To był mróz, a nie żaden przymrozek. Moja stacja meteo pokazała minus 7,2 stopni Celsjusza. Zmroziło mi całą truskawkę – 5 hektarów. Roślin nie uchroniła agrowłóknina. U mnie jest już po sezonie – mówi nam pan Janusz z gospodarstwa sadowniczego pod Sandomierzem.
Rolnik jest zrozpaczony, bo spłaca kredyt zaciągnięty na maszyny rolnicze, m.in. opryskiwacz. Nie wie, z czego ureguluje kolejne raty. Mówi, że nie byłoby tak źle, gdyby nie rozregulowana pogoda. Ciepły marzec i upały na początku kwietnia przyspieszyły wegetację roślin o 3 tygodnie. W efekcie dużo wcześniej niż zazwyczaj zakwitła większość upraw. Delikatne kwiaty nie miały szans w starciu z tak niskimi temperaturami.
„Już można podpinać pług i orać”
Straty liczy także Krzysztof Chmiel, znany jako Malinowy Polak. Na swoim koncie na Tik-toku żali się, że przemarzło mu 100 proc. truskawek.
- Nie zostało naprawdę nic. Już można podpinać pług i orać – mówi i dodaje, że przymrozek uszkodził także większość jego malin.
- Maliny wyglądają coraz gorzej. Jest coraz więcej czarnych liści, coraz więcej czarnych pierwszych pędów. Zobaczymy, ile będzie można uratować. Oszacujemy straty dopiero jak zacznie kwitnąć. Ale sądzę, że będą naprawdę duże, bo pierwszego owocu po prostu nie będzie. Jest tylko czarny pąk – zaznacza.
Sadownik z lubelskiego: straciłem wszystko
Podobny dramat spotkał Łukasza Cielmę, sadownika z Lubelszczyzny. Przemarzły mu wszystkie drzewka czereśni i jabłoni oraz część malin.
- Wszystko jest czarne w środku. 100 proc. strat. Straciłem cały rok, straciłem dochody, straciłem dorobek życia. Totalnie wszystko straciłem. Musiałem wziąć procha, bo zwyczajnie nie da się na to patrzeć – mówi rolnik, który na kanale YouTube prezentuje film ze swojego sadu, gdzie temperatury spadły w nocy do - 5,5 stopni Celsjusza. Nie pomogło zamgławianie, nie pomogły gibereliny. Cała praca poszła na marne.
- To był najgorszy możliwy scenariusz, że mróz pojawił się w takiej fazie rozwoju roślin. To koniec – tłumaczy.
Przymrozki zaszkodziły rzepakowi. „70 proc. strat w plonie”
Ale nie tylko sadownikom niskie temperatury dały się we znaki. Ucierpiał także kwitnący w tym roku wyjątkowo wcześnie rzepak. Taka sytuacja wydarzyła się u pana Mateusza, który prowadzi 120-hektarowe gospodarstwo w powiecie ząbkowickim (Dolny Śląsk) i hoduje bydło mięsne i mleczne. Ocenia, że przymrozek zabrał mu ok. 70 proc. plonu rzepaku.
- Pierwsze przymrozki pojawiały się w ubiegłym tygodniu. Najzimniej było z poniedziałku na wtorek, kiedy temperatura spadła do - 5,5 stopni Celsjusza. I to zabiło mi 15 hektarów rzepaku. Myślę, że plon będzie niższy o 70 proc. W tamtym roku miałem 15-20 łuszczyn, teraz będzie 11 – tłumaczy w rozmowie z nami.
Rolnik obawia się o dalszy przebieg pogody – przymrozki w jego regionie mają się utrzymać do końca tygodnia. Pociesza się tym, że jeszcze nie posiał kukurydzy.
- Wygrałem na kukurydzy, bo moja jest jeszcze w workach. Ale jak ktoś posiał i jest teraz w fazie szpilkowania, to przymrozek ją pokona – ocenia.
Pogoda dobiła rolników. „Jednej nocy straciłem wszystko”
Rolnicy załamują ręce, bo nie dość, że uderzają w nich unijne wymogi, import z Ukrainy, to jeszcze pogoda dołożyła swoje.
- Te przymrozki nas pozamiatały. Zapowiada się bardzo ciężki rok. Człowiek ma cały czas w głowie to, że jednej nocy stracił wszystko. Tyle pracy, tyle wysiłku i wszystko w piach – tłumaczą.
Rolnicy dostaną rekompensaty za przymrozki? Będzie specjalne posiedzenie komisji rolnictwa
Część poszkodowanych rolników liczy na odszkodowanie z ubezpieczenia, ale nie oszukujmy się – większość sadowników nie ubezpiecza swoich upraw, bo pomimo dopłat ze Skarbu Państwa polisy są bardzo drogie. Poza tym są problemy z zawieraniem umów – zazwyczaj kampania trwa kilka godzin.
Być może w tej dramatycznej sytuacji rząd zdecyduje się na jakieś wsparcie bezpośrednie. O tej sprawie będą dyskutować posłowie na jednym z najbliższych posiedzeń sejmowej komisji rolnictwa. Zapowiedział to przewodniczący komisji Mirosław Maliszewski. Ale biorąc pod uwagę ograniczenia budżetowe, trudno liczyć na to, że pomoc będzie duża. Warto jednak, by każdy z poszkodowanych rolników zgłosił wystąpienie przymrozków do swojej gminy. Jak wojewoda powoła komisje szacujące straty, będzie można ubiegać się o zwolnienie z podatku czy kredyt klęskowy. Chociaż tyle. Ale przeżyć w tym roku będzie bardzo ciężko.
Kamila Szałaj