Rolnicy zdruzgotani. ”Polskie rolnictwo zostanie pogrzebane w imię interesów kilku osób”Facebook/RMF, ZZR Solidarność, Korona/Canva
StoryEditorWiadomości

Rolnicy zdruzgotani. "Polskie rolnictwo zostanie pogrzebane w imię interesów kilku osób"

17.02.2025., 11:00h

Polscy rolnicy są wstrząśnięci poczynaniami zakładów mięsnych sprowadzających żywe tuczniki z Niemiec, gdzie w styczniu zlokalizowano pierwsze od ponad 40 lat ognisko pryszczycy. – Nie możemy dopuścić do sytuacji, że w imię interesów kilku osób, polskie rolnictwo zostanie pogrzebane – mówi Piotr Kisiel z Ruchu Młodych Farmerów.

Świnie z Niemiec jadą do Polski – rolnicy biorą sprawy w swoje ręce

13 lutego br. wieczorem polscy rolnicy przynależący do Związku Rolników „Solidarność” oraz Związku Zawodowego Rolnictwa Korona wiedzeni sygnałami docierającymi do nich od hodowców świń, przeprowadzili blokadę transportów tuczników, które jechały do zakładów mięsnych Animex w Kutnie – o sprawie informowaliśmy TUTAJ.

Kontrola przeprowadzona przez rolników wykazała, że w ciężarówkach zmierzających w stronę rzeczonego zakładu faktycznie znajdowały się niemieckie świnie. Animex Foods na prośbę redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” szybko odniósł się do całej sytuacji, wyjaśniając za pośrednictwem oświadczenia, że zakup świń z Niemiec naprawdę się odbył, stanowiąc „ok. 3% tygodniowego zapotrzebowania firmy na trzodę chlewną i miał charakter uzupełniający w związku z brakiem dostępności tucznika na rynku krajowym oraz koniecznością zachowania ciągłości produkcji i utrzymania dostaw".

Niesmak wśród rolników jednak pozostał. Działacze „Solidarności” i Korony, mając świadomość, że Animex Foods nie jest jedynym zakładem sprowadzającym żywiec z Niemiec do Polski, wprost zastanawiają się nad tym, co będzie z i tak upadającą hodowlą trzody w naszym kraju.

Rolnicy boją się pryszczycy

Alina Ojdana była jedną z przedstawicielek ZZR Korona obecną na blokadzie w Kutnie, która ponownie komentuje sprawę i wyjaśnia, dlaczego tak istotne jest podjęcie działań zmierzających w kierunku ograniczenia importu świń z Niemiec.

– My, rolnicy, obawiamy się tak masowego wjazdu ciężarówek z Niemiec z tucznikami, ponieważ do dziś nikt nas nie poinformował, jakie było źródło choroby. Wiemy tylko, że przypuszczenia niemieckich naukowców mówią o tym, że choroba przyjechała z nieogrzanej żywności z Turcji lub Iranu, gdzie wirus pryszczycy wciąż istnieje. To nas nie uspokaja – komunikuje Ojdana.

Dla rolniczki działania prowadzone przez zakłady mięsne sprowadzające tuczniki z państwa objętego obostrzeniami w związku z pojawieniem się wysoce zakaźnej choroby są szczególnie niezrozumiałe w kontekście toczonej od 10 lat przez polskich hodowców batalii z ASF-em plądrującym hodowle świń.

– Wiemy dokładnie, jak wygląda walka z chorobą zakaźną, ponieważ od ponad 10 lat walczymy z afrykańskim pomorem świń. I w jakim dzisiaj jesteśmy miejscu? Otóż w takim, że w 2015 r., kiedy pojawiały się pierwsze przypadki ASF, mieliśmy w Polsce 245 tys. gospodarstw, ocalała garstka 47 tys. gospodarstw. Dziś jesteśmy rekordzistami, jeżeli chodzi o przypadki ASF u dzików ¬– mówi Ojdana, dodając apel do resortu rolnictwa, by ten zastanowił się,po czyjej jest stronie oraz do zakładów mięsnych, które jej zdaniem powinny pomyśleć o tym, co się stanie, jeśli wirus zostanie zawleczony za ich bramy.

Rynek świń – czy hodowcy powinni obawiać się zjazdu cenowego?

Na miejscu blokady był również obecny Janusz Terka ze ZZ „Solidarność", który również zdecydował się na skomentowanie całej akcji. Zdaniem rolnika, celem przeprowadzonego działania było pokazanie, jak duże ilości tuczników wjeżdżają do Polski z Niemiec. Jednak, jak podkreśla, oświadczenie Animexu wyraźnie wskazuje na problemy tego typu zakładów z dostępnością do tuczników.

– Jeżeli tak duża firma, jak Animex nie jest w stanie zagwarantować sobie surowca od polskich rolników, to problem jest bardzo duży, bo to się nigdy nie zdarzyło do tej pory. Pogłowie mamy niskie, zakładom brakuje tego surowca. Przetwórcy powinni zacząć rozmawiać z rolnikami, by podjąć takie działania, które doprowadziłyby do tego, że zakłady nie miałyby problemów z surowcem – komentuje Terka.

Jak wyjaśnia rolnik, zarówno koniec roku 2024, jak i początek 2025 nie były łatwe dla polskich hodowców, zwłaszcza świń, którzy mierzyli się ze znacznym spadkiem cen. Zdaniem Terki, zaistniała sytuacja może jednak doprowadzić do zmniejszenia importu żywych zwierząt do Polski, ale będącego konsekwencją zwiększenia importu półtusz, bo w naszym państwie nie ma systemu monitorującego przywóz wieprzowiny i innych gatunków mięs.

– Mam nadzieję, że rynek się nie rozchwieje, ceny nie spadną, a my będziemy mogli normalnie funkcjonować. Jeżeli chodzi o żywe zwierzęta, to my mamy wiedzę, ale jeżeli chodzi o wieprzowinę w innej postaci, czyli gotowe wyroby, półtusze czy inne elementy, tutaj nie mamy wiedzy. W Polsce nie ma systemu, który monitorowałby przywóz tej wieprzowiny. Po tym, co pokazaliśmy, może się okazać, że żywe zwierzęta nie będą już przyjeżdżać, ale masowo wrócą półtusze i inne elementy, a jak to się będzie rozwijało, to się okaże w ciągu kilku dni. Mamy już teraz sygnały od kilku mniejszych ubojni, że są dość duże ruchy na cenach, jeżeli chodzi o obrót hurtowy, jest też presja, żeby zbijać sobie tę cenę. Niemcy czyszczą sobie magazyny, czyszczą sobie chlewnie, przywożą to do Polski i miejmy nadzieję, że ja się mylę, że ceny nie spadną, tylko utrzymają się na takim poziomie, jak obecnie – analizuje Terka.

Produkcja świń w Polsce staje się historią

Polscy hodowcy świń i ich byli hodowcy coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że przy obecnym poziomie zaawansowania ASF-u, a także widocznej redukcji gospodarstw o tym profilu produkcji, próżno mogą liczyć na jej odrodzenie. Dodatkowo muszą mierzyć się ze świadomością, że w każdej chwili w ich gospodarstwach może wystąpić pryszczyca.

– Nie możemy dopuścić do sytuacji, że w imię interesów kilku osób, polskie rolnictwo zostanie pogrzebane. Firma Animex powinna się wstydzić i zaprzestać tego haniebnego procederu, który prowadzi w tej chwili. A my, jako rolnicy, nie powinniśmy dopuścić do tego, żeby takie sytuacje miały więcej miejsce – komentuje Piotr Kisiel z Ruchu Młodych Farmerów.

Jak przyznali rolnicy na razie sytuacja na rynku świń jest stabilna, choć ich ceny wciąż są niskie. Pryszczyca wziąż jednak stanowi realne zagrożenie dla ich gospodarstw i nie ma w tym nic dziwnego, że wzbudza lęk i obawy przed pogorszeniem się rynkowych notowań. Warto jednak zaznaczyć, że zakłady mięsne, sprowadzając żywe tuczniki z Niemiec, działały zgodnie z prawem. 

Przeczytaj również:

image
Pryszczyca

Weterynarz alarmuje: Wirus pryszczycy może zarażać przez długi czas!

Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz

Warszawa
9°C
Zachmurzenie duże
wi_00
wt.
wi_00
14°C
1°C
śr.
wi_00
17°C
6°C
czw.
wi_00
13°C
2°C
pt.
wi_00
16°C
7°C
sob.
wi_00
15°C
5°C
17. marzec 2025 08:53