
100 zł dopłaty do prosiaka, 200 zł do tucznika – czy to będzie?
13 lutego br. Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Lubaniu gościł ministra rolnictwa i rozwoju wsi Czesława Siekierskiego, który podczas wizyty wziął udział w konferencji z udziałem rolników. Podczas prowadzonej dyskusji jeden z przedstawicieli izb rolniczych poruszył temat niskich cen świń i dopłat, o które wraz z początkiem lutego br. Wielkopolska Izba Rolnicza wnioskowała za pośrednictwem Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Chodziło o 100 zł dopłaty do prosiaka oraz 200 zł dopłaty do tucznika, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
– Jaki MRiRW ma pomysł na uratowanie sytuacji na rynku trzody chlewnej? Czy dopłaty, o które wnioskowała Wielkopolska Izba Rolnicza w postaci 200 zł do prosiaka, 100 zł do tucznika, są prawdą, czy to jest puszczone w powietrze? – zapytał rolnik.
Jednak szef resortu rolnictwa nie udzielił mu jednoznacznej odpowiedzi, jednocześnie uczulając rolników na działania podmiotów skupowych.
– Najważniejszy problem dotyczy rynku trzody chlewnej. My to wszystko obserwujemy, monitorujemy. Ceny wzrosły. Decyzję podejmiemy nie teraz, tylko później, bo jeżeli teraz się to ogłosi, to zakłady skupujące natychmiast wkalkulują sobie w cenę to, co może wyjść opłacalne rolnikowi. Nie wiem, czy dopłaty będą. Patrzymy na cenę. Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, żeby nie popsuć rynku – zaznaczył Siekierski.
Hodowcy świń boją się inwestować w gospodarstwa
Przedstawiciel izb rolniczych dopytał szefa resortu również o to, dlaczego ceny świń spadają, choć pogłowie trzody chlewnej w Polsce jest tak małe. Natomiast w rozmowie z lokalnymi mediami przyznał, że hodowcom trzody chlewnej ciężko jest myśleć o rozwoju gospodarstw, skoro nie wiadomo, czy będą na to jakiekolwiek dopłaty.
– Wybudujemy chlewnię i będzie trzeba to przecież spłacić, bo za darmo nie dostaniemy. Może będzie dofinansowanie z ministerstwa, ale to pewnie 50% a 50% będzie trzeba dołożyć z własnych pieniędzy lub kredytu. Jeśli my nie mamy pewności, jaka będzie przyszłość, to nas to po prostu oburza, że ktoś nam dyktuje i mówi, że tu są dla nas pieniądze, gdy my nie wiemy, jaka będzie przyszłość, np. czy nie wejdziemy w różne strefy – stwierdził rolnik.
Przeczytaj również:
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz