Siekierski: ceny zbóż dyktuje rynek krajowy, bo rolnicy wstrzymali sprzedaż ziarna
W Brukseli odbywa się posiedzenie unijnych ministrów ds. rolnictwa AgriFish, którzy omawiają bieżącą sytuację na rynkach rolnych, m.in. na rynku zbóż. Obecnie ceny skupu ziarna mocno się wahają, ale nie widać zdecydowanych ruchów w górę.
- Nie ma wyraźnej tendencji wzrostowej - jeśli nastąpił wzrost, to za chwilę jest spadek. Wynika to głównie z tego, że rynki światowe jeszcze czekają. Obecnie, co rzadko się zdarza, ceny zbóż dyktuje rynek krajowy. Podaż jest niewielka, bo rolnicy wstrzymują się ze sprzedażą, gdyż zostali zasileni finansowo poprzez zaliczki dopłat bezpośrednich – powiedział w Brukseli minister rolnictwa Czesław Siekierski.
Inaczej niż w ubiegłym roku wygląda sytuacja na światowym rynku zbóż. Ukraina między lipcem a październikiem wyeksportowała dużo więcej zbóż niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
- Nie wiemy, jaka jest rzeczywista podaż zbóż w Rosji. Generalnie zbiory były niższe, ale nie wiemy jakie są zapasy - podkreślił.
Spadek cen buraków cukrowych i import cukru zagrożeniem dla polskich rolników
Natomiast bardzo poważnym zagrożeniem dla polskich i unijnych rolników są spadające ceny buraków cukrowych i zachwiania na rynku cukru. Na kolejny sezon cukrownie w Polsce obniżyły stawki nawet o 25 proc. Obniży to opłacalność produkcji, tym bardziej, że buraki w wielu gospodarstwach to jedyna uprawa, na której można było jeszcze zarobić. Siekierski przyznał, że problemy plantatorów buraków pogłębia napływ cukru z Ukrainy.
- W pierwszej kolejności cukier ukraiński trafia na rynki krajów sąsiednich, czyli do nas. Mamy więc tendencję spadających cen cukru, co grozi niskim wynikiem Krajowej Grupy Spożywczej – podkreślił.
Siekierski: kryzys na rynku świń zniechęca rolników
Ministrowie dyskutowali też o trudnej sytuacji na rynku trzody chlewnej. Spadające pogłowie, niskie ceny skupu i wysokie koszty produkcji zniechęcają rolników do chowu w wielu krajach UE, w tym w Polsce. Obecnie za tuczniki w kl. E zakłady płacą już tylko 8 zł.
- Mamy spadające ceny wieprzowiny, co dla polskich rolników jest wyjątkowo niekorzystne. Mamy małą produkcję trzody, poniżej 9 mln sztuk, podczas gdy 15 lat temu było to 20 mln sztuk. A więc jesteśmy importerem netto mięsa wieprzowego – zaznaczył Siekierski.
Podkreślił, że spadające ceny nie zachęcają rolników do rozwoju produkcji trzody chlewnej.
- Pomimo różnych programów wsparcia, które realizujemy w ramach środków unijnych, zainteresowanie rozwojem produkcji świń jest małe. Do tego dochodzi także ASF. Mamy więc kryzys na rynku trzody – przyznał minister.
"Będziemy woleli sięgać po soję ukraińską"
Poruszony został temat m.in. białka roślinnego, którego produkcja w Polsce i UE jest znikoma. Korzystamy głównie z białka zawartego w genetycznie modyfikowanej soi, sprowadzanej z spoza Europy.
- Często nie mamy świadomości, że mięso drobiowe przez nas spożywane jest z drobiu karmionego paszami, gdzie białko stanowi właśnie soja GMO – powiedział w Brukseli minister rolnictwa Czesław Siekierski.
Szef resortu rolnictwa zaznaczył, że w Polsce mamy swoje rodzime odmiany roślin białkowych, ale ich wydajność jest mała i przegrywają konkurencję z białkiem soi GMO. Podkreślił, że w przyszłości będziemy importować soję z Ukrainy, która najprawdopodobniej przestawi się na uprawę tej rośliny w większej skali.
- To uatrakcyjni naszą wymianę handlową. Będziemy woleli sięgać po soję ukraińską niż spoza granic Europy – podkreślił i poprał wniosek Danii i Niemiec o przedłużenie unijnej strategii białkowej.
Nie ma jeszcze daty podpisania umowy UE-Mercosur
Siekierski poinformował też, że jest przeciwny przyjęciu umowy o wolnym handlu między UE a Mercosur w formie, w jakiej to porozumienie zostało wynegocjowane przez KE. Dodał, że nie ma jeszcze konkretnej daty podpisania umowy. Natomiast stanowisko Polski w tej sprawie zostanie przygotowane przez ministerstwo rozwoju i technologii.
- Mówi się o różnych terminach podpisywania umowy, ale w rzeczywistości nie ma daty ostatecznej - powiedział minister Siekierski.
Podkreślił, że umowa musi zostać ratyfikowana przez Parlament Europejski i państwa członkowskie. Oczywiście KE mogłaby podpisać jedynie część umowy dotyczącą handlu, który leży w jej kompetencjach, z wyłączeniem innych elementów porozumienia. Ale zdaniem Siekierskiego byłoby to duże „pójście na skróty" i próba pominięcia ratyfikacji krajowych, co wywołałoby ogromne niezadowolenie wśród rolników.
Kamila Szałaj