Dziś w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat importu ukraińskiego zboża po 15 września. Choć to nie europosłowie podejmą decyzję o przedłużeniu embarga, a Komisja Europejska, ich głos będzie brany pod uwagę.
Komisarz Wojciechowski: Ukraina zyskała na zakazie importu
Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, przedstawił argumenty, dla których zakaz wwozu zbóż, rzepaku i słonecznika do Polski, Węgier, Bułgarii, Rumunii i Słowacji powinien zostać utrzymany. Polityk ocenił, że embargo nie spowodowało zmniejszenia eksportu zbóż z Ukrainy, a wręcz przeciwnie.
- Od maja 2022 do kwietnia 2023, przy wolnym eksporcie do UE Ukraina wysłała korytarzami solidarnościowymi średnio miesięcznie 2,9 mln ton ziarna. Od maja 2023 do lipca 2023, mimo zakazu eksportu do 5 państw, eksport tranzytowy korytarzami wzrósł i wynosił średnio miesięcznie 3,2 mln ton. Tak więc zakaz importu nie zaszkodził Ukrainie – przekonywał europosłów Wojciechowski.
Wyliczył, że w sumie od maja 2022 roku do lipca 2023 roku korytarze solidarnościowe pozwoliły Ukrainie na wyeksportowanie 44 milionów ton zboża.
Dopłaty do tranzytu i dodatkowe korytarze solidarnościowe
Przyznał, że KE zastanawia się także nad dodatkowymi korytarzami, którymi zboże z Ukrainy mogłoby trafiać na rynki światowe.
- Mam tu na myśli alternatywne korytarze, które prowadziłyby nad Morze Bałtyckie czy nad Adriatyk. Oczywiście te możliwości są ograniczone, ale ze względu na sytuację bezpieczeństwa i ze względu na dobre zbiory wykorzystanie tylko rzeki Dunaj to za mało. Tranzyt przez Polskę to też jest kwestia kosztów. To nie jest droga, którą najprościej dotrzeć do Egiptu czy do Indonezji, więc wymaga dodatkowych nakładów. Dlatego wnioskuję o dopłaty do tranzytu – poinformował Wojciechowski.
Komisarz wyliczył, że potrzeba około 20-40 dodatkowych euro do tony zboża, by zrekompensować ten dodatkowy koszt tranzytu.
- Będziemy omawiać tę propozycję jutro na platformie koordynacyjnej. W rozmowach weźmie udział także strona ukraińska – zaznaczył i zaapelował do europosłów o poparcie dla przedłużenia zakazu importu z Ukrainy.
Spór o zboże z Ukrainy. Większość europosłów za zniesieniem zakazu importu
Ale czy embargo zostanie utrzymane? Większość europosłów, którzy brali udział w debacie była temu przeciwna. Mimo mocnych argumentów, nie udało się komisarzowi i politykom krajów przyfrontowych przekonać pozostałych państw UE, by opowiedzieli się za embargiem. Posłowie z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Socjalistów i Demokratów (S&D), liberałów Odnów Europę i Zielonych stwierdzili, że UE musi pomóc Ukrainie w sprzedaży zbóż.
- Trzeba zrobić wszystko, by wspierać możliwości eksportu, ale niektórzy politycy na Węgrzech czy w Polsce wśród populistów to wykorzystują, bo idą wybory. W mojej ocenie ukraińskie rolnictwo zasługuje na 100 proc. poparcia. Musimy zagwarantować, by zboże dotarło do potrzebujących, a zwalczać tych, którzy usiłują ten eksport utrudnić – mówiła Viola von Cramon-Taubadel, europosłanka z Niemiec.
Także Michael Gahler (EPL), sprawozdawca ds. Ukrainy w PE opowiedział się za zniesieniem zakazu.
- Chciałbym, aby komisja nie blokowała i nie przedłużała zakazu. To zaburza sytuację wewnętrzną w Ukrainie. Granica Polska jest tutaj największym wąskim gardłem. Zbliżają się wybory i nic się nie dzieje. Przedłużanie blokady nie powinno być naszą ambicją – powiedział Gahler.
Również Litwa wezwała do zniesienia embarga.
- Wzywamy Komisję Europejską do tego, by nie przedłużać restrykcyjnych środków i by zadbać o właściwe monitorowanie eksportu zbóż z Ukrainy we współpracy z ekspertami międzynarodowymi organizacjami międzynarodowymi – mówił Petras Auštrevičius, europoseł z Litwy.
Postawę polskiego rządu oceniano jako strategię mającą na celu zdobycie głosów rolników w nadchodzących wyborach.
Hiszpańska europosłanka Clara Aguilera podkreśliła, że KE nie powinna przejmować się tym, że w Polsce są wybory.
- Musimy zapewnić wywiezienie zboża z Ukrainy. To, że Polska ma wybory, nie jest naszym problem – skwitowała.
- Niestety, niektóre rządy Europy Środkowej zamieniają swoje moralne i prawne zobowiązania na krajowy populizm – uzupełnił litewski poseł Andrius Kubilius z EPP.
Kraje przyfrontowe w mniejszości ws. zboża z Ukrainy
Z drugiej strony kraje przyfrontowe przedstawiały argumenty na rzecz utrzymania zakazu.
Dacian Ciolos z Rumunii, były komisarz UE ds. rolnictwa, w imieniu frakcji „Odnowić Europę” zwrócił uwagę, że rolnicy z krajów przygranicznych wciąż mają problem ze sprzedażą zboża.
- Kolejne kraje ogłaszają indywidualne restrykcje, dlatego że Unia nie była w stanie podjąć wspólnej decyzji, która dałaby poczucie zaufania wśród rolników. Szanowni Państwo w Komisji, proszę się obudzić! Musimy pomóc, by udało się temu zbożu dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Potrzebujemy szybkich decyzji – mówił Ciolos.
Z kolei węgierska europosłanka podkreśliła, że ukraińskie ziarno zalewa krajowy rynek.
- 50 razy więcej zboża dotarło w ubiegłym roku do Węgier w porównaniu z czasem przed liberalizacją, a w tym roku 66 razy więcej. I nadal w naszych magazynach wiele z tych zbóż jest przechowywanych, choć dawno powinny je opuścić. Gdzie nasi rolnicy mają składować zboża? Te restrykcje muszą pozostać po 15 września. Nie możemy zrobić kroku wstecz – mówiła węgierska europosłanka.
Polscy politycy rywalizują ze sobą ws. walki o embargo
Natomiast polscy posłowie w Strasburgu rywalizowali o to, kto skuteczniej walczy o przedłużenie embarga. Politycy z opozycji wytknęli komisarzowi Wojciechowskiemu i polskiemu rządowi opieszałość w sprawie importu zboża z Ukrainy. Zwracali uwagę, że działania stabilizujące rynek zostały podjęte za późno, a winę za kryzys zbożowy ponosi i polski rząd, i polski komisarz.
- Dziś mamy decyzję która wymaga jasnego stanowiska. Panie komisarzu, polscy rolnicy za ciężko pracują. Proszę powiedzieć, czy walczy pan o embargo? Dziś musiał tu przejechać Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, żeby prowadzić rozmowy! Polski rolnik zasługuje na obronę i jeżeli pan nie przeprosi i nie odejdzie, to oni wam pokażą to miejsce, które Wincenty Witos 100 lat temu wskazał oszustom i hipokrytom – mówił europoseł PO Andrzej Halicki.
Marek Belka w imieniu Centrolewicy pytał z kolei, dlaczego nie podjęto bardziej stanowczych działań zapobiegawczych, po tym jak się okazało, że ukraińskie zboże destabilizuje polskie rolnictwo.
- Dlaczego polski premier, który obiecał Ukraińcom rok temu, że będzie pomagał w tranzycie zboża nie dopilnował inwestycji w logistykę, w porty, w tranzyt kolejowy i pozwolił krajowym spekulantom na wpuszczanie zboża na lokalne rynki? Dlaczego polski komisarz zajmujący się rolnictwem nie widzi problemu, a proponuje jedynie działania osłonowe i reaguje dopiero na niezgodne z prawem unijnym działania polskiego rządu, który obudził się po szerokich protestach rolników? – pytał Marek Belka. Poseł zwrócił uwagę, że zakaz importu produktów z Ukrainy to rozwiązanie tymczasowe i kiedyś się skończy.
- Rozwiązań należy szukać w solidarnej współpracy z Unią i Ukrainą. Należy zapewnić usprawniony tranzyt oraz ochronę polskich wytwórców, by nie stać się kolejnym narzędziem w wojnie Putina, który cieszy się z naszych kłótni – mówił Belka.
Ukraina ma do wyeksportowania 56 mln ton zbóż
Podczas debaty Janusz Wojciechowski przytoczył wyliczenia, z których wynika, że w tym sezonie z Ukrainy do wyeksportowania będzie aż 56 milionów ton zbóż. Wcześniejsze szacunki mówiły o 48 mln ton. To oznacza, że jeśli Rosja nie odblokuje korytarza czarnomorskiego, miesięcznie drogą lądową trzeba będzie wywieźć 4,7 mln ton ukraińskich zbóż.
W tej kwestii Wojciechowski jest optymistą, bo twierdzi, że uda się to zrobić korytarzami solidarnościowymi, m.in. przez Polskę. Ale warto zwrócić uwagę, że do tej pory średni tonaż eksportu wynosił 3,2 mln ton. Były momenty, jak na przykład w listopadzie 2022 roku, kiedy wywóz sięgnął 4,2 mln ton, ale jego zwiększenie i tak będzie wymagać poszerzenia i usprawnienia korytarzy.
- Rumunia jest już bardzo przeciążona tym tranzytem, więc trzeba go rozprowadzić przez Morze Bałtyckie, do portów bałtyckich na Litwie, Łotwie, czy portami adriatyckimi. Trzeba tylko ponieść dodatkowe koszty – zaznaczył.
To oznacza, że jeśli KE zgodzi się na przedłużenie zakazu, będzie musiała znaleźć dodatkowe 300 mln euro, by dopłacić do transportu ok. 10 mln ton zboża.