Protest AGROunii na Opolszczyźnie
Za organizację strajku AGROunii na terenie województwa opolskiego był odpowiedzialny jeden z członków ruchu, Arkadiusz Kożuszko. Działacze i rolnicy manifestowali w Prudniku i Głębinowie, gdzie mówili o kryzysie w polskim rolnictwie.
Na konferencji prasowej pojawił się również lider AGROunii, Michał Kołodziejczak, który poruszył następujące kwestie dotyczące:
- braku paliwa w sprzedaży hurtowej, którego rolnicy potrzebują do pracy w swoich gospodarstwach,
- niskich cen zboża w skupach, podczas gdy koszty produkcji wciąż pozostają wysokie,
- niskich cen mleka, choć stawki za nabiał w sklepach nie maleją.
– Domagamy się wprowadzenia cen, które będą korzystne dla rolników, nie może być tak, że ktoś będzie okradany ze swojej pracy. Rynek został w dużej mierze oddany zagranicznym korporacjom, które dzisiaj wysysają pieniądze ze wszystkich ludzi. Rozpoczyna się intensywny czas prac pożniwnych w polu. Mamy dalej stać na ulicy, kiedy mamy pracę, czy rozwiążecie te problemy? – pyta Michał Kołodziejczak.
Niskie ceny pszenicy i mleka w Opolskiem
Głos w sprawie polskiego rolnictwa zabrał również Arkadiusz Kożuszko, który przyznał, że rolnikom trudno jest zaakceptować postępujący kryzys. Obniżki i straty odczuwają nie tylko producenci zbóż, ale również hodowcy indyków, których cena jest niższa o 3 zł w porównaniu do poprzedniego roku i wynosi 6 zł. Jak podkreśla Kożuszko, w najgorszej sytuacji są jednak obecnie producenci mleka, gdyż ich wynagrodzenie za litr wytworzonego surowca drastycznie spadło.
– Przed rokiem na Opolszczyźnie cena mleka oscylowała w granicach 2,80 – 2,90 zł/l. W przypadku dużych gospodarstw w tym momencie jest to ok. 1,90 zł/l. Docierają do mnie faktury, że małe gospodarstwa sprzedają mleko po 1,47 zł/l, a przecież, żeby produkcja mleka się opłacała, to cena musi być równa minimum 2 zł/l – wylicza Kożuszko.
Rolnicy nie widzą perspektyw na przyszłość
Na zorganizowanej w Prudniku konferencji był również obecny Robert Grelich, rolnik z powiatu prudnickiego, który nie ukrywał swojego smutku wynikającego z faktu, że kryzys w polskim rolnictwie stopniowo pochłania kolejne sektory produkcji. Zdaniem Grelicha, nie byłoby problemu ze zbożem, gdyby nie to, że produkcja świń w Polsce praktycznie zniknęła.
– Dzisiaj mamy potężny problem ze zbożem paszowym, który wziął się stąd, że w ciągu ostatnich 8 lat zlikwidowano 70% hodowli świń w Polsce. Dzisiaj to zboże mogłoby zostać spokojnie na rynku w Polsce i zostać zjedzone przez te świnie, a nie ma co z tym zrobić, bo nie ma nim kogo nakarmić. Ceny wołowiny również spadają. Niedługo gospodarstwa w Polsce zostaną zlikwidowane. Nie ma perspektyw dla nas na przyszłość. Jeżeli w jednym roku mamy cenę za pszenicę 1500 – 1600 zł/t, a w tym roku mamy 600 zł/t – mówi Grelich.
Rolnik potwierdził również pojawiające się w ostatnim czasie doniesienia dotyczące braku paliwa, które jest niezbędne w pracy w gospodarstwie.
– Z paliwem również jest katastrofa. W zeszłym tygodniu zamawiałem 3000 l paliwa do swojego gospodarstwa, przywieźli mi 1500 l, bo powiedzieli, że więcej nie dostarczą ze względu na jakieś reglamentacje na hurtowni i koniec – wyjawia Grelich.
Grelich: „Traktują nas jak bezrobotnych”
Jak przyznaje Grelich, trudno jest myśleć o przyszłości, kiedy jest się niepewnym jutra. Rolnik otwarcie przyznał, że nie wie, jak utrzyma swoją rodzinę przez nadchodzący rok, ponieważ koszty produkcji zdecydowanie przerosły jego przychody.
– Nie wiemy, co będzie dalej. Dzisiaj tona polifoski kosztuje 3600 zł, to łatwo przeliczyć, ile ton pszenicy trzeba oddać za tonę tego nawozu. Nie wiem, czy w niektórych regionu kraju starczy plonu z hektara, żeby kupić tonę polifoski. Z czego mamy utrzymać rodziny, wyżywić dzieci i utrzymać się cały kolejny rok? Nikt nas o to nie pyta. Co chwilę dorzucają nam pieniędzy i traktują, jak bezrobotnych, którzy proszą o jałmużnę – stwierdza Grelich.
Protest zakończył się o godzinie 14.00.
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: Facebook/AGROunia