Związek Sadowników RP odniósł się do artykułu, który ukazał się na jednym z portalu East Fruit i dotyczył transakcji jabłkami pomiędzy Polską a Rosją. Tekst został napisany w sposób wyraźnie stronniczy, a dane, na które powołali się autorzy, zostały ostro przerysowane. O co chodzi?
Od kilku tygodni polscy ogrodnicy ponoszą straty z powodu niskich cen za owoce oferowanych przez skupy. Jako pierwsi z problemem musieli mierzyć się producenci truskawek, o czym pisaliśmy w artykule: Dramat kolejnej grupy rolników. Ceny truskawek tak niskie, że nie pokrywają kosztów zbioru. Obecnie zaniżone ceny są oferowane plantatorom malin, co opisaliśmy w tekście: Kolejna grupa rolników będzie protestować. "Ceny malin dużo poniżej kosztów".
Polska krajem protestów rolników
Od kilku miesięcy zrozpaczeni sytuacją rynkową rolnicy wychodzą na ulice, by walczyć o wprowadzenie ceł na produkty importowane z Ukrainy. Jako pierwsi manifestowali producenci zbóż, obecnie podjęcia działań przez polski rząd domagają się plantatorzy malin. Wszystkie manifestacje, które odbyły się na terenie kraju, a które były skierowane w ukraiński import, nie miały na celu osłabienia objętej wojną Ukrainy czy zaniechania niesienia pomocy potrzebującym jej sąsiadom.
Andrij Jarmak: "Rolnicy nie rozumieją, że rynek ma pewną cykliczność"
29 czerwca 2023 r. na stronie portalu East Fruit ukazał się artykuł, w którym ukraiński ekonomista Andrij Jarmak wypowiedział się na temat transakcji przeprowadzanych pomiędzy Ukrainą i Polską. Jego zdaniem, niskie ceny malin w skupach w Polsce nie są efektem ich importu z Ukrainy, lecz efektem cykliczności. Jak stwierdził analityk, to właśnie od tego, czy Ukraina będzie importowała do Polski swoje owoce, zależy to, jak długo nasz kraj utrzyma się w czołówce eksporterów malin.
Andij Jarmak, w artykule dla East Fruit, twierdzi, że zakazanie przez Polskę importu malin z Ukrainy może... pogorszyć sytuację polskich plantatorów owoców miękkich. Ekonomista uważa, że jeśli Ukraińcy przestaną sprzedawać maliny do Polski, wówczas zaczną je oferować na rynkach europejskich bezpośrednii i po niższej cenie, a przez to ceny malin w Polsce spadłyby jeszcze bardziej. Z analizy przeprowadzonej przez Jarmaka wyniknęło również, że jeśli zakaz importu miałby się przedłużać na okres 3-4 lat, to Ukraina stałaby się prawdziwą potęgą w eksporcie malin.
Jednak analityk prawdodpobnie nie bierze pod uwagę relacji biznesowych jakie mają polscy rolnicy i przedsiębiorcy handlujący owocami miękkimi w Europie.
East Fruit: polscy sadownicy prowadzą obłudny interes
Jednak o wiele większe wzburzenie wywołał kolejny artykuł, który uakzał się 1 lipca 2023 r. na stronie East Fruit pod tytułem: "Polscy ogrodnicy czerpią zyski z eksportu jabłek do Rosji, ale domagają się zakazu importu z Ukrainy". W nim autor zarzucił polskim rolnikom wymuszanie zakazu importu malin z Ukrainy przy jednoczesnym eksportowaniu jabłek do Rosji i Białorusi zebranych rękoma ukraińskich pracowników.
– "Podczas gdy ukraińscy rolnicy zbierają plony pod całodobowym ostrzałem i tracąc bliskich, to polscy rolnicy liczą zyski, sprzedając świeże jabłka tym, którzy wystrzeliwują rakiety i pociski w Ukraińców – rosyjskich konsumentów. Co więcej, te jabłka są zbierane w polskich ogrodach głównie przez Ukraińców! Z jakiegoś powodu polscy plantatorzy nie organizują pikiet i protestów przeciwko takiemu obłudnemu podejściu do biznesu, a także nie blokują bram centrów pakowania, w których przygotowywane są jabłka do wysyłki do Rosji przez Białoruś – można przeczytać w tym artykule.
Związek Sadowników RP reaguje na zarzuty Ukraińców
Artykuł na temat polskiego rynku owoców miękkich, który ukazał się na ukraińskiej stronie internetowej, nie umknął uwadze Polskiego Związku Sadowników Rzeczpospolitej. Do sprawy odniósł się prezes Związku Sadowników RP, Mirosław Maliszewski, który w punktach wyjaśnił, że to, co zostało opublikowane na stronie East Fruit, mija się z prawdą i jest ewidentną prowokacją.
Prezes Maliszewski uzasadnił, że polscy rolnicy domagają się zakazu importu malin, a nie jabłek, do których odnosi się autor artykułu. Poza tym autor postawił zarzut, że na rosyjski rynek co miesiąc trafia ok. 10 tys. ton jabłek. Jak wynika z danych przytoczonych przez Maliszewskiego, przed 2014 rokiem, w którym Rosja zdecydowała o wprowadzeniu embarga na żywność importowaną z UE, Stanów Zjednoczonych i innych krajów, Polska eksportowała średnio ponad 1 mln ton jabłek do tego państwa, co dawało wynik o kilkadziesiąt razy wyższy niż w roku 2022. Rosja stanowiła 90% rynku eksportowego, co po wybuchu wojny przyniosło największe straty polskim rolnikom.
Maliszewski: to polscy sadownicy jako pierwsi przyjęli uchodźców z Ukrainy pod swój dach
Mirosław Maliszewski nie zgodził się również z zarzutem, że ukraińscy pracownicy są wykorzystywani do pracy w sadzie, z którego jabłka trafiają potem do Rosji, bo przecież otrzymują za pracę wynagrodzenie, a pieniądze są im niezbędne do życia. Ponadto polscy sadownicy jako pierwsi zechcieli udzielić wsparcia przybywającym z Ukrainy uchodźcom. Maliszewski przypomniał także, że wciąż trwają akcje pomocowe dla Ukraińców, na które pieniądze są przeznaczane z podatków płaconych również przez rolników. Dla prezesa przerysowane były również liczby podane w artykule, bo jak sam napisał: "W okresie I-IV 2023 wyeksportowaliśmy do Białorusi 6,4 tys. ton, dla porównania w tym samym okresie eksport jabłek do Francji wyniósł 10,8 tys. ton, 12,3 tys. ton do Holandii, 8,6 tys. ton do Wielkiej Brytanii", co wyraźnie pokazuje, że wbrew temu, co twierdzi autor, Białoruś kupiła mniej jabłek w pierwszych czterech miesiącach 2023 r. niż pozostałe państwa.
Kto chce skłócić Polskę i Ukrainę?
– Należy zauważyć, iż tekst jest na korzyść tych, którzy chcą skłócić Polaków z Ukraińcami, co jest na korzyść Rosji. Nie ma żadnych dowodów, że jabłka z Polski trafiają do Rosji. Warto zastanowić się kto stoi za tą nieodpowiedzialną prowokacją?
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródła: East Fruit, polskiesadownictwo.pl