Koniec ze Wspólna Polityką Rolną
Zarówno "Rzeczpospolita" (RZ), jak i niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) opublikowali artykuły, z których wynika, że Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, zamierza radykalnie zmienić unijny budżet, w tym zasady dopłat i dotacji dla rolników. Na czym mają one polegać?
Z informacji "RZ" wynika, że zamiast ponad 500 różnych programów unijnych, w tym tych dotyczących rolnictwa czy polityki spójności, miałoby funkcjonować jedyne 27 krajowych programów operacyjnych. To w nich miałyby się znaleźć dopłaty bezpośrednie i płatności na ekoschematy, a nie jak dotychczas w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. A to oznaczałoby faktyczny koniec WPR w obecnym kształcie.
Oprócz budżetów krajowych KE chciałaby stworzyć jedynie trzy fundusze unijne przeznaczone na konkurencyjność, politykę zagraniczną i administrację.
Dotacje dla państw, w tym na rolnictwo, ale przy spełnianiu wymogów. Także Zielonego Ładu
Każdy z programów narodowych byłby podzielony na sektory, np. rolnictwo, energia, rozwój regionalny, transport itp. Miałby on funkcjonować na podobnych zasadach, jak dotacje z funduszu pomocowego po pandemii COVID-19.
Bruksela jednak nie da rządom wolnej ręki w kształtowaniu tych budżetów. Po pierwsze, aby otrzymać dotacji unijne, najpierw państwa członkowskie będą musiały opracować coś na kształt obecnego Plan Strategicznego dla każdego z sektorów. Po drugie, aby otrzymać unijne wsparcie trzeba będzie spełnić określone warunki, czyli w przypadku rolnictwa może to być realizacja założeń Zielonego Ładu. Na dodatek Bruksela chciałaby także każdego roku dokonywać przeglądu narodowych budżetów i korygować je, tak aby państwa wypełniały cele, w tym te dotyczące ochrony środowiska i przeciwdziałania zmianom klimatu.
Urzędnicy Komisji Europejskiej przekonują, że ma to posłużyć lepszemu wykorzystaniu unijnych dotacji na zadania, które są rzeczywiście najbardziej potrzebne w danym kraju. A coroczny przegląd budżetu ma pozwolić państwom na szybkie i elastyczne zmiany w dotacjach na wypadek nagłych zajść, jak chociażby odbudowa po powodzi.
Dobry pomysł czy gospodarka centralnie planowana?
Część polityków uważa, że to może być dobry pomysł i da szansę na rozwinięcie unijnej gospodarki, aby była bardziej konkurencyjna, zwłaszcza wobec Stanów Zjednoczonych i Chin.
– Reforma trochę za bardzo przypomina gospodarkę planową i nie uwzględnia żadnej oczywistej roli prawdziwej innowacji rynkowej – powiedział Andrea Renda, adiunkt ds. polityki cyfrowej i dyrektor ds. badań w Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) w wywiadzie dla Euractiv.
– Gdybyśmy takie rozwiązanie wdrożyli, wówczas Europa praktycznie zrezygnowałaby z obszarów wiejskich. Nie możemy sobie tego wyobrazić – uważa Bernhard Krüsken, sekretarz generalny Niemieckiego Związku Rolników cytowany przez FAZ.
Podobnego zdania jest także Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. Również inni samorządowcy obawiają się podziału funduszy z politycznego nadania.
– Centralizacja czy nacjonalizacja polityki spójności w czasach postępującego globalnego kryzysu politycznego może stać się bardzo groźną pułapką – mówi Zdanowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Wawrzyniak: kolejny pomysł na poprawę sytuację niemieckich rolników, a nie wszystkich w UE
Również dla naszych rolników może to być ryzykowna zmiana. Pomimo wielu deklaracji i zapewnień, jaki to rolnik jest ważny, większość polityków pamięta o wsi podczas dożynek oraz w kampanii wyborczej. Istnieje ryzyko, że unijne dotacje w Warszawie mogłyby być tak podzielone, że rolnicy i obszary wiejskie dostałyby mniej wsparcia niż obecnie.
Oczywiście może się zdarzyć cud i politycy zaczną bardziej zwracać uwagę na rolę rolnictwa jako gwaranta bezpieczeństwa żywnościowego. Ale niestety, nie jest to zbyt prawdopodobny scenariusz.
– Można odnieść wrażenie, że to kolejny pomysł, który ma pomóc głównie niemieckim rolnikom. Bo przy obecnych zapisach nie mogli ponad miarę dotować swojego rolnictwa, a teraz taka bariera zostałaby zdjęta – mówi Adrian Wawrzyniak, członek zarządu i rzecznik prasowy NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Obawia się on także powiązania środków unijnych na rolnictwo z realizacją niektórych postulatów z Dialogu Strategicznego, w tym ograniczania emisji gazów przez gospodarstwa rolne.
– Ciekawe, jakie będzie stanowisko Copa-Cogeca [stowarzyszenia rolniczych organizacji z Europy – przyp. red.]. Ale zapewne dojdzie tu do podziału na „Starą Europę” i nową – mówi Adrian Wawrzyniak.
Na plus: lepsze dopasowanie dotacji do specyfiki rolnictwa w danym regionie
W opinii działacza rolniczej "Solidarności", pozytywnym rozwiązaniem narodowych budżetów na rolnictwo mogłaby być bardziej elastyczna dystrybucja dopłat bezpośrednich i dotacji na rozwój gospodarstw rolnych. To postulat od wielu lat zgłaszany przez rolników i organizacje rolnicze, które wskazują, że inna jest specyfika i problemy gospodarstw w zachodniopomorskim czy w Wielkopolsce, a inne w Małopolsce czy na Podkarpaciu. Inne programy wsparcia zainteresują rolników z Podlasia, a inne tych z Opolszczyzny.
– Żeby jednak doszło do takiego sensownego programu, potrzebna jest spójna strategia polityki rolnej państwa. A obecnie co się zmieni ekipa rządząca, albo i nawet minister rolnictwa, to inne programy są realizowane. Dlatego powinniśmy wyjść od stworzenia wspólnej strategii rozwoju rolnictwa ponad podziałami politycznymi – przekonuje Adrian Wawrzyniak.
Kiedy może dojść do zmiany w dotacjach unijnych na rolnictwo?
Warto jednak zaznaczyć, że te pomysły dotyczące reformy budżetu unijnego na razie nie są oficjalne. Brukselscy korespondenci podkreślają, że czasem Bruksela specjalnie wypuszcza „próbny balonik”, czyli anonimowi urzędnicy nieoficjalnie przedstawiają jakiś pomysł, aby sprawdzić jaka będzie reakcja opinii publicznej.
Żeby taka reforma mogła wejść w życie muszą się zgodzić na nią europosłowie a także państwa członkowskie. A podobno taki scenariusz nie jest do zaakceptowania przez Polskę, Niemcy, Rumunię czy Belgię.
Paweł Mikos