Czy nastał koniec przyrostu europejskiej produkcji mleka?
Jeżeli weźmiemy pod uwagę nieco dłuższe okresy, będzie to tylko Polska. Wygląda na to, że unijny potencjał do wzrostu produkcji, który rósł po likwidacji kwot mlecznych, odbił się od sufitu.
Unijna produkcja mleka przyrastała w ogromnym tempie w latach 2014 do 2021. Od końca 2021 r. znajduje się ona na mniej więcej zbliżonym poziomie. Owszem, od czasu do czasu następują wzrosty lub spadki, niemniej nie wpływają one znacząco na skalę europejskiego rynku mleka surowego. Pula surowca dostępnego do przetworzenia pozostaje na stałym poziomie. Jest to moment dość przełomowy dla rynku. Do tej pory większość zakładów mleczarskich aktywnie rywalizowała o producentów, co związane było głównie z rosnącym eksportem. Dziś, jeżeli do takiej sytuacji dochodzi, ma to więcej wspólnego z obawą, że pula dostawców z czasem zacznie się zmniejszać.
Zachodnie spółdzielnie mleczarskie zapowiadają redukcję skupu mleka. Co się dzieje na rynku?
Ostatnio jednak obawy rolników, głównie z zachodniej Europy, wzbudziły zapowiedzi rezygnacji z odbioru mleka. W ubiegłym tygodniu oficjalnie takie intencje ogłosił francuski Lactalis. Przedstawiony plan zakłada redukcję skupu mleka o 9%. W odniesieniu do wolumenu jest to 450 milionów litrów. Całkowity skup surowca przez tę spółkę we Francji to 5,1 mld litrów rocznie, czyli nieco ponad jedną trzecią całkowitej polskiej produkcji. Działająca w skali międzynarodowej firma dała rolnikom rok na znalezienie nowego odbiorcy dwunastu dostawcom w Szkocji. We Francji podobny los czeka 270 gospodarstw rolnych, z tym, że rozwiązanie umów z nimi ma nastąpić do 2026 r. Kolejna pula dostawców będzie mieć czas na znalezienie odbiorcy do 2030 r.
Spółka tłumaczy swoją decyzję czynnikami ekonomicznymi. Przede wszystkim tym, że odbiór mleka od nich jest nieopłacalny ze względu na mniejsze zagęszczenie producentów w regionach, w których prowadzą oni swoje gospodarstwa. Pomimo że liczba szkockich rolników objętych rezygnacją z dostaw (Lactalis posiada zakład produkcyjny w Szkocji) jest zdecydowanie najmniejsza, to informacja o zaprzestaniu odbioru jest dla nich wyjątkowo kłopotliwa, ze względu na fakt, że potencjalny drugi odbiorca mleka również ograniczył zakupy. Jest nim znana sieć handlowa Tesco. W ich przypadku dalsze kontynuowanie produkcji i prowadzenie gospodarstw właściwie straciło jakikolwiek sens.
"Lactalis zdradził francuskich rolników". Jak firma tłumaczy swoje decyzje?
Decyzja ta spotkała się z protestem ze strony francuskich związków rolniczych. Związek Francuskich Hodowców Bydła Mlecznego (FNPL) stanowczo potępił decyzję mleczarskiego giganta. Została ona określona jako: nie do przyjęcia, a jednocześnie niegodna lidera rynku mleczarskiego. Z kolei francuska FNSEA, będąca odpowiednikiem polskich izb rolniczych, wypowiada się w tonie zdrady rolników przez największego krajowego producenta.
Całej operacji towarzyszy dość szeroka zmiana w strukturze grupy, która posiada już 270 zakładów produkcyjnych, będąc tym samym największym przetwórcą mleka na świecie. Grupa przestawia się na produkcję bardziej rentownych produktów, którymi są te kategoryzowane jako „świeże’’, czyli sery, serki, jogurty oraz inne napoje mleczne. Z kolei zakłada się ograniczenie ilości wytwarzanych produktów masowych. Głównie dotyczy to odtłuszczonego mleka w proszku. Firma najzwyczajniej nie wytrzymuje globalnej konkurencji w kategorii asortymentu, w której liczy się przede wszystkim cena. Z kolei konkurentów nie brakuje. Lactalis zwraca uwagę przede wszystkim na Nową Zelandię, która jest przykładem dość skrajnym, ze względu na wyjątkowo niski koszt produkcji. Według jej komunikatów, pozostali przy podmiocie skupowym rolnicy, w efekcie zmian mieliby otrzymywać w przyszłości wyższe ceny za mleko.
Tłumaczenia te nie znajdują jednak akceptacji wśród rolników i właściwie trudno im się dziwić. Chociażby ze względu na fakt, że jednocześnie spółka zapowiedziała jedną z największych inwestycji, jaką do tej pory przeprowadzono na rynku produktów mleczarskich. We wrześniu Lactalis poinformował, że we współpracy z inną francuską firmą, czyli Spółdzielnią Mleczarską Sodiaal zamierzają przejąć produkcję jogurtów od jednego z największych ich producentów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Jest nim spółka General Mills, a cała transakcja miałaby opiewać na kwotę 2,1 miliarda dolarów.
Za rynek w Stanach Zjednoczonych miałby odpowiadać Lactalis. Z kolei rynkiem kanadyjskim miałaby zająć się francuska spółdzielnia. Cały proces byłby o tyle rewolucyjny, że zmieniłby całkowicie układ na rynku produktów świeżych w całych Stanach Zjednoczonych. W końcu sprzedający część swojej produkcji General Mills jest posiadaczem najbardziej znanych za Oceanem marek w tej kategorii. Decyzja ta ze strony północnoamerykańskich producentów mleka została odebrana dość ciepło, ponieważ wraz z rozwojem firm oraz planami skupienia się na wymienionej kategorii produktów, spodziewają się oni zwiększonego popytu na mleko z ich gospodarstw. To z kolei pozwoliłoby na zwiększenie produkcji oraz nadałoby sens dalszemu inwestowaniu w gospodarstwo rolne.
Produkcja masowych produktów mleczarskich jest w Unii Europejskiej kosztowna na tle światowego rynku
Opisana powyżej transakcja nie jest jeszcze zatwierdzona i musi przejść kontrolę urzędu antymonopolowego, ze względu na jej skalę. Proces ten będzie długi również ze względu na konieczność zdobycia jeszcze innego rodzaju pozwoleń. Niemniej wracając do producentów mleka, gołym okiem widać tu pewien paradoks. Pal go licho, gdyby we wszystkim miało chodzić o miliony, czy ich dziesiątki. Tu jednak mamy do czynienia z inwestycjami idącymi w miliardy, podczas gdy z drugiej strony oszczędza się na paliwie i płacy kierowcy, który miałby do przejechania parę kilometrów więcej. Nic dziwnego, że francuscy rolnicy nie godzą się z decyzją firmy, z którą niejednokrotnie pracują od wielu lat, ponieważ sytuacja ta z ich punktu widzenia wygląda bardziej na komediowy skecz niż poważną decyzję biznesową.
Takich paradoksów można w najbliższych latach spodziewać się znacznie więcej. Na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego” wielokrotnie pisaliśmy o tego przyczynach i w pewnych kwestiach zarządzającym Lactalisem trzeba przyznać rację. Produkcja masowych produktów mleczarskich jest w Unii Europejskiej kosztowna, na tle innych uczestników światowego rynku. Lactalis jako przykład wymienił Nową Zelandię, jednak rynek ten zagęszcza się również ze względu na coraz większy udział innych państw, jak Indie czy Federacja Rosyjska. I ten fakt ukształtuje przyszłość unijnego mleczarstwa.
Artur Puławski