Profesor Poczta zwrócił uwagę na różnice między polskim i unijnym rolnictwem oraz Polską i Unią a Stanami Zjednoczonymi. Dość powiedzieć, że w UE produktywność na jednego zatrudnionego w rolnictwie to 41 tys. euro, w Stanach Zjednoczonych – 138 tys. euro. Z jednego hektara Polacy „wyciągają” 1591 euro, UE – 2313 euro, a Holendrzy –14 tys. euro. Na jednego zatrudnionego przypada u nas 7,4 ha, a we Francji, Niemczech, na Słowacji czy w Czechach – 30–40 ha.
Co zatem czeka polskie rolnictwo, jeśli będzie chciało skutecznie konkurować z innymi krajami UE i z USA? Zdaniem prof. Poczty należy spodziewać się dalszej konsolidacji gospodarstw. W latach 2002–2014 znacznie spadła liczba gospodarstw, których powierzchnia nie przekraczała 30 ha. Tych o powierzchni 1–2 ha ubyła niemal połowa, o powierzchni 15–20 ha – 16,7%. Jednocześnie nadal przybywać będzie gospodarstw o powierzchni ponad 50 ha, czego już jesteśmy świadkami. W latach 2002–2014 gospodarstw o powierzchni 50–100 ha przybyło ponad 80%.
Warto pamiętać, że za wzrostem liczby ludności na świecie nie będzie nadążać powierzchnia użytków rolnych. O ile w 1950 r. na jednego człowieka przypadało 0,5 ha użytków, o tyle w 2050 r. ta liczba skurczy się do 0,2 ha. Konieczny jest więc wzrost produktywności, bo tylko dzięki niemu możliwe będzie wyżywienie ludzkości. Jak to osiągnąć?
– Potrzebna jest
trzecia zielona rewolucja. Pierwsza rozpoczęła się w II połowie XIX w. wynalezieniem syntezy amoniaku, która dała podstawy do produkcji nawozów azotowych. Druga to lata 60. i 70. XX w., kiedy do uprawy wprowadzono nowe, plenne odmiany pszenicy i kukurydzy. Teraz potrzebujemy trzeciej rewolucji, która wzrost wydajności połączy z wymogami ochrony środowiska. Konieczny jest wzrost inwestycji w badania i rozwój w rolnictwie. W przyszłości potrzeba będzie przede wszystkim „więcej wiedzy na hektar”, bo nie da się już znacznie zwiększyć dawek nawozów czy środków ochrony roślin. Dzięki temu rolnictwo stanie się kluczową gałęzią gospodarki w XXI w. – przekonywał prof. Poczta. pk