Przedpłaty i kontraktacja – zaplanowana akcja wyprowadzania pieniędzy
Firma, jak wynika z zarzutów postawionych jej kierownictwu przez Prokuraturę Okręgową w Opolu, przyjmowała przedpłaty – i to w pełnej wysokości – na dostawę rolnikom nawozów czy środków ochrony roślin, a następnie nie wywiązywała się ze zobowiązań.
Jak informuje prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu, zarzuty oszustwa dotyczą już czterech osób ze ścisłego kierownictwa firmy Netogród sp. z o.o. Są to: jej prokurent, prezes, żona prokurenta i jednocześnie udziałowiec firmy oraz kierownik działu sprzedaży.
Żadna z tych osób nie przyznaje się do winy, ale składają one wyjaśnienia w trakcie śledztwa. Wskazują w nich, iż to kłopoty z płynnością finansową były przyczyną upadku firmy i strat, jakie ponieśli rolnicy.
Ta linia obrony może się okazać bezskuteczna, gdyż prokuratura ma w tej sprawie inne dowody.
– Z historii rachunku firmy wynika, że pieniądze były z niego transferowane na prywatne rachunki podejrzanych – poinformował prokurator Bar.
Zabezpieczone pieniądze na koncie Netogrodu: Dwa… TYSIĄCE złotych!
Niestety, rolnicy nie mogą liczyć na odzyskanie straconej gotówki, bo choć prokuratura zabezpieczyła majątek firmy, a także osób z jej kierownictwa, są to tylko jedno mieszkanie i nieruchomość. Zaś na koncie Netogrodu prokuratura znalazła jedynie 2 tys. zł.
Liczba pokrzywdzonych to już 200 gospodarzy z całej Polski. Wielu straciło po 100 tys. zł i więcej, a najbardziej pokrzywdzony został oszukany na ponad 200 tys. zł.
– Ciągle są prowadzone czynności wyjaśniające – informuje prokurator Bar. – W charakterze świadków są przesłuchiwani kolejni rolnicy.
Mimo to Paweł K., Stanisław G. i Konrad K., którzy na początku śledztwa trafili do aresztu, są już na wolności. To efekt poręczeń majątkowych, jakie zapłacili (odpowiednio: 300 tys. zł, 100 tys. zł, 50 tys. zł).
Po przedstawieniu podejrzanym 24 zarzutów szkody wyrządzone rolnikom przez Netogród sp. z o.o. prokuratura ocenia na 2,2 mln zł. Mimo to prokurator Bar podkreśla, że suma ta będzie na pewno wielokrotnie wyższa, bo rośnie liczba pokrzywdzonych.
Rolnicy współpracujący z Netogrodem stracili co najmniej kilkanaście milionów
Tylko z dokumentów znajdujących się w posiadaniu TPR wynika, iż źle na interesach z firmą wyszło niemal 200 rolników z całej Polski, a wysokość szkód można oszacować przynajmniej na kilkanaście milionów złotych.
Janusz Sołowski, rolnik z Radomyśla Wielkiego (woj. podkarpackie), który stracił niemal 120 tys. zł, jest rozczarowany pracą wymiaru sprawiedliwości. Stracił bowiem 200 t kukurydzy.
– Pieniędzy nadal nie odzyskaliśmy, a to przecież rok pracy mojej i całej rodziny – mówi Janusz Sołowski. – Próbuję zamknąć rok, żeby nie było straty, ale jest bardzo trudno.
Zdaniem rolnika sprawa już dawno powinna być zakończona, a rolnicy powinni dostać pieniądze, bo, jak podkreśla, to niemożliwe, żeby miliony złotych, które im ukradziono, rozpłynęły się w powietrzu.
– Przecież pieniądze zostawiają ślad. Dlaczego nikt się nie zainteresował tym, skąd były pieniądze na kaucje dla szefów tej firmy, żeby mogli wyjść na wolność? W jakim my żyjemy państwie? – grzmi zdenerwowany rolnik, który obecnie sprzedaje swoje zbiory wyłącznie za gotówkę, bo obawia się kolejnego oszustwa i strat, na które nie może już sobie pozwolić.
Kierownictwo Netogrodu jest na wolności, rolnicy są na skraju bankructwa
– Oszukani myślą teraz, jak nie popaść w większe długi i nie zbankrutować – twierdzi Janusz Sołowski.
W podobnej sytuacji jest Mariusz Wawrzyło, rolnik z Sieńska (woj. świętokrzyskie) należący do grupy najbardziej pokrzywdzonych, gdyż w wyniku działania Netogordu stracił 160 tys. zł.
– W tej sprawie działa chyba jakaś organizacja mafijna. Co to za państwo, które nie może sobie z tym poradzić? – zastanawia się. – Rolnicy, którzy stracili w wyniku oszustwa pieniądze, są w bardzo złej sytuacji. Jeśli nie zbankrutują, to będzie cud.
Wawrzyło i wielu innych pokrzywdzonych zastanawia się nad podjęciem protestu.
Kto pomoże oszukanym rolnikom?
Pesymistycznie są nastawieni rolnicy w Opolskiem. Nie odzyskali pieniędzy, a kierownictwo firmy jest na wolności.
– Z tego co wiem, sprawa się nie posuwa do przodu. Przesłuchiwani są podobno pracownicy firmy. Pieniędzy nie odzyskaliśmy i nie zanosi się na to – mówi Sebastian Kiwus z Lędzin (gm. Chrząstowice).
Jego zdaniem szansą mogłoby być utworzenie przez rząd funduszu gwarancyjnego. Jeśli dostaliby nawet tylko 75% straconych pieniędzy, można by to uznać za rodzaj rekompensaty. Dla jego gospodarstwa (90 ha), w którym uprawia rzepak, żyto, a także grykę i gorczycę, byłaby to duża pomoc.
– Nadal jest przyzwolenie na tego rodzaju praktyki. Oddając swoje plony nawet do dużych firm, nie dostajemy gotówki. Jeśli będą nas chcieli oszukać, to ciągle jest to możliwe – opowiada rolnik. – Myślę, że pieniędzy nie będzie...
Prośba o interwencję trafiła do Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. Podejrzanym osobom prokurator postawił zarzut popełnienia przestępstwa oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości (art. 286 § 1 w związku z art. 294 § 1 Kodeksu karnego), za co grozi 10 lat więzienia.
W sprawę zaangażowała się też Krajowa Rada Izb Rolniczych, która zwróciła się do Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, o objęcie szczególnym nadzorem tego postępowania. Do KRIR dociera bowiem coraz więcej interwencji od rolników proszących o pomoc.
Pisaliśmy już wcześniej: Rolniczy Amber Gold: 200 rolników oszukanych na 13 mln złotych
Artur Kowalczyk
fot. Artur Kowalczyk
zdj. główne: mat. operacyjne opolskiej policji