P
owiat wieluński to swego rodzaju „słomiane zagłębie” w Łódzkiem. W ciągu minionej dekady setki gospodarstw wyspecjalizowało się w produkcji tego surowca, którego głównym odbiorcą była Elektrownia Bełchatów. PGE Bełchatów na mocy unijnych dyrektyw dotyczących obniżania emisji CO2 i zwiększania produkcji energii ze źródeł odnawialnych zmuszona była do skupowania peletu słomianego i używania go jako paliwa w procesie tzw. współspalania. Za paliwo to nieźle płaciła, więc wielu gospodarzy w okolicznych powiatach uczyniło ze słomy dodatkowe bądź główne źródło utrzymania.
Rolnicy zaciągali kredyty, kupowali prasy, ciągniki, przyczepy, a niektórzy zainwestowali również w linie do produkcji peletu. Przed 2 laty jednak rynek biomasy się załamał. Ceny tzw. zielonych certyfikatów (czyli kontraktów na zakup paliw z OZE) spadły drastycznie. Elektrownia Bełchatów zerwała większość umów z dostawcami słomy z okolic Wielunia. Bardziej opłacało się jej spalać węgiel i płacić kary albo kupować surowce za granicą (łupiny kokosowe, biomasa ze Wschodu), niż skupować słomę od rolników. Po protestach w stolicy i blokadach rolniczych na drogach rząd skłonił spółki energetyczne do odnawiania kontraktów z producentami słomy.
Oferowane dziś stawki nie są jednak tak atrakcyjne jak kiedyś. Dla rolników alternatywą na zbyt surowca stała się branża producentów pieczarek. W okolicach Łasku, około 70 km od Wielunia od 1999 r. działa duży zakład wytwarzający podłoża do produkcji pieczarek – „Mykogen Polska”. Tam powędrowała więc słoma z powiatu wieluńskiego. Nagle jednak firma ta zaprzestała skupu – nie chce odbierać słomy i nie chce zawierać kontraktów na nowy sezon. Zaniepokojeni gospodarze dowiedzieli się, że winna jest wieluńska policja, która przed dwoma miesiącami zaczęła karać mandatami za zanieczyszczanie miasta kierowców przewożących transporty sprasowanej słomy. Policjanci w Wieluniu żądają ponoć od nich, by wszystkie naczepy i przyczepy z takim ładunkiem były… nakrywane plandekami.
Mandaty za baloty
− Od 2 lat zdarzały się takie akcje policji, ale sporadycznie. W tym roku tranzyt surowca przez Wieluń stał się już koszmarem. Policjanci stali na wszystkich trasach wjazdowych niemal codziennie przez dwa minione miesiące. Wlepiali kierowcom mandaty w wysokości 200 zł za zanieczyszczanie pasa drogowego. Jednego dnia nasi kierowcy i dostawcy dostali łącznie kary na sumę 3 000 zł – twierdzi Bartłomiej Bal, kierownik zakładu „Mykogen Polska” w Karszewie (pow. łaski). – Kierowcy próbowali negocjować, bo nie zgadzali się z oskarżeniem, że śmiecą. Słoma jest przecież zawsze sprasowana, a bele owinięte siatką, więc naprawdę rzadko się zdarza, by wiatr zdmuchnął jakieś źdźbło. Funkcjonariusze mówili jednak, że taki rozkaz otrzymali od przełożonych. Nakazywali kierowcom oplan-
dekować każdy ładunek i nie chcieli słuchać argumentów, że bela słomy nie jest materiałem sypkim i wcale nie musi być wożona pod plandeką.
− Głucha na nasze prośby i argumenty była również Komenda Powiatowa Policji w Wieluniu – mówi kierownik firmy z Karszewa. – Tłumaczyliśmy, że w żadnym innym mieście czy powiecie naszych kierowców nie spotykają takie przykrości i policja w innych rejonach nie ma takich wymagań. Funkcjonariusze jednak stwierdzili, że muszą reagować na skargi mieszkańców. Wyjaśnialiśmy, że stać by nas było na zakup plandek, ale przykrycie taką plandeką ładunku słomy to duże wyzwanie, szczególnie w warunkach polowych. Jeden kierowca nie dałby sobie z tym rady, poza tym byłoby to niebezpieczne, bo to jest już praca na wysokości. Musielibyśmy z każdym transportem wysyłać przynajmniej dwóch ludzi, którzy mieliby uprawnienia. Dla firmy oznacza to co najmniej podwojenie kosztów, bo trzeba zatrudnić dodatkowych pracowników. Są specjalistyczne naczepy ze stałym oplandekowaniem, ale one są trzykrotnie droższe w eksploatacji i dużo trudniejsze w załadunku, przeciętny rolnik mógłby temu nie podołać.
Jak w westernie?
− W obu przypadkach nasze koszty działalności drastycznie rosną i te koszty musieliby ponosić zarówno nasi klienci, jak i dostawcy – dodaje Michał Kominiak, dyrektor operacyjny „Mykogen Polska”. – Dla rolników to niższe ceny skupu, a dla klientów wyższe ceny za gotowy produkt. Nie możemy sobie na to pozwolić, bo stracimy i dostawców, i odbiorców. Na dalsze represje ze strony policji również nas nie stać. Póki co, zawiesiliśmy więc odbiór słomy z okolic Wielunia i nie wiemy, co dalej robić. Czy podpisywać kontrakty na skup z tego-
rocznych żniw? Obecnie kupujemy surowiec głównie w Wielkopolsce, a nasze ciężarówki omijają Wieluń. Na dłuższą metę nie jest to jednak dla nikogo dobre rozwiązanie. W powiecie wieluńskim mamy około 300 stałych dostawców. To wyspecjalizowane i wydajne gospodarstwa. Wcale nie chcemy zrywać z nimi współpracy, bo to najbliższe, a więc najtańsze zaplecze surowcowe. Poza tym z wieloma z tych rolników kooperujemy od kilkunastu lat. Dlaczego mamy z nich rezygnować? Mam wrażenie, że komendant w Wieluniu zapomniał, że powiat to nie tylko miasto, że poza miastem też żyją i ciężko pracują ludzie, którzy płacą podatki. Mamy sytuację rodem z jakiegoś westernu: na Dzikim Zachodzie to szeryf stanowił prawo i w Wieluniu chyba też tak jest.
− Rolnicy spod Wielunia czy Wieruszowa dysponujący własnym transportem sami próbowali dowozić swoją słomę, ale na nich też posypały się mandaty – ubolewa Bartłomiej Bal. − Jeśli postawa policji się nie zmieni, rolnicy zostaną z zapasami, a tymczasem żniwa za pasem.
„Mykogen Polska” produkuje podłoża do uprawy pieczarek w III fazie, tzn. przerośnięte grzybnią. Oprócz zakładu w Karszewie ma jeszcze drugi na Ukrainie. Zaopatruje 14% branży kompostowej w Polsce. Rocznie zużywa do produkcji 60 tys. t słomy. Tygodniowo potrzebuje 1100 t surowca, który zwożony jest średnio w 140 transportach. Firma pozyskuje słomę głównie z województw łódzkiego i wielkopolskiego, ale jeśli surowca brakuje, zwozi go z odleglejszych rejonów kraju, a także z Czech, Ukrainy, Słowacji. W województwie łódzkim skupuje słomę z kilku tysięcy gospodarstw. Obecnie zakład zatrudnia 90 pracowników. W tym roku planowana była rozbudowa, zwiększenie skali produkcji i zatrudnienia, ale plany te w zaistniałych okolicznościach stanęły pod znakiem zapytania…
Zdaniem policji
Poprosiliśmy Komendę Powiatową Policji w Wieluniu o ustosunkowanie się do zarzutów padających ze strony rolników i firmy „Mykogen Polska”. Oto treść pisma, które otrzymaliśmy 23 kwietnia br. od oficera prasowego komendy st. asp. Waldemara Kozery:
„W odpowiedzi na e-mail dotyczący karania mandatami karnymi przewożących ładunki w postaci sprasowanej słomy informuję, że w okresie od 1 stycznia 2014 roku do dnia dzisiejszego włącznie funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego wieluńskiej komendy nałożyli łącznie 6 (sześć) mandatów karnych za złamanie Prawa o Ruchu Drogowym w tym zakresie.
We wszystkich przypadkach został naruszony przepis zawarty w art. 45 ust. 1 pkt 9 Prawa o Ruchu Drogowym dotyczący zaśmiecania lub zanieczyszczania drogi. Tego rodzaju sytuacje miały miejsce we wspomnianym okresie i były rozłożone w czasie. Policjanci nie traktowali przewożonej sprasowanej słomy jako materiału sypkiego. Stąd taka, a nie inna kwalifikacja prawna popełnionego wykroczenia. Każdy ładunek powinien być tak zabezpieczony, żeby nie powodowało to zanieczyszczania lub zaśmiecania drogi. Policjanci reagowali sami na zaistniałe wykroczenie, bez żadnych sugestii czy też poleceń przekazywanych przez przełożonych. Jednakże było jedno zgłoszenie od innego uczestnika ruchu drogowego (kierowcy) o zanieczyszczaniu drogi przez przewożących słomę, jak również jedno zgłoszenie od mieszkańców z terenu powiatu wieluńskiego. Przewoźnicy we wszystkich 6 przypadkach zostali ukarani mandatem karnym w wysokości 200 złotych. Wykroczenia zostały stwierdzone przez policjantów poza miastem Wieluń. Do Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu nie wpłynęła żadna oficjalna skarga od mieszkańców dotycząca zaśmiecania dróg. Nikt z firmy »Mykogen« nie prowadził żadnych »mediacji« ani też jakichkolwiek rozmów w tej sprawie z Komendantem Powiatowym Policji w Wieluniu. Reakcja policjantów była jak najbardziej właściwa, ponieważ zanieczyszczenie drogi było znaczące, żeby nie powiedzieć bardzo duże.
Reasumując, informacja, że rzekomo wieluńscy policjanci w ciągu jednego dnia ukarali przewoźników z firmy »Mykogen« mandatami karnymi za przewóz materiałów sypkich na kwotę 3 tys. zł nie polega na prawdzie. Jednocześnie jeszcze raz podkreślam, iż reakcja policjantów była jak najbardziej właściwa i w przypadku stwierdzenia tego rodzaju wykroczenia nie może być inna”.
Zdaniem wieluńskiej policji zarzuty firmy spod Łasku są więc nieprawdziwe lub też grubo przesadzone. Gdzie leży prawda? Trudno w tej sytuacji wyrokować.
Rolnicy z powiatu wieluńskiego martwią się tymczasem nie tylko o to, czy uda się im sprzedać słomę z ubiegłorocznych zapasów, ale również o to, czy policjanci będą im wlepiać mandaty także w czasie nadchodzących żniw, gdy będą chcieli zwieźć słomę z pól.
Grzegorz Tomczyk