Kto powinien prowadzić ewidencję melioracji?
– Zgodnie z art. 196 Prawa wodnego, za prowadzenie ewidencji melioracji wodnych odpowiedzialne są Wody Polskie – informuje Jolanta Plieth-Cholewińska z Wydziału Komunikacji i Promocji Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii.
Natomiast Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które za to odpowiada, jest w komfortowej sytuacji, gdyż administruje urządzeniami, ale za nie de facto nie odpowiada. Jak jasno wskazuje ustawa Prawo wodne (z 20 lipca 2017 r.), utrzymanie urządzeń wodnej melioracji należy do właścicieli gruntu. Ten obowiązek może też spoczywać na spółce wodnej funkcjonującej na terenie gminy, gdy właściciel gruntu płaci składki na jej działalność.
Nie wykosisz rowy, więc mandacik - tak działa ten system
Gdy jednak obowiązki związane z tą działalnością nie są wykonywane, to właśnie PGW Wody Polskie – w trybie decyzji – powinno ustalić szczegółowe zakresy, terminy prac do realizacji i odpowiedzialnych za ich wykonanie administratorów – właścicieli. Jeśli nie wywiążą się z obowiązku utrzymania obiektów melioracji, sprawę powinien rozstrzygnąć sąd powszechny na podstawie Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. A w zależności od interpretacji sądu odpowiedzialny za tego rodzaju złamanie przepisów może zapłacić nawet grzywnę, np. zgodnie z art. 155 k.w. („Kto na gruncie leśnym lub rolnym niszczy lub uszkadza urządzenia melioracyjne, podlega karze grzywny”), która może sięgnąć 5 tys. zł.
Ale realne są też i inne, dalsze konsekwencje. Jeśli, na przykład wskutek zaniedbań bądź powyższego rodzaju złamania przepisów ucierpi ktoś inny, wtedy niefrasobliwy rolnik, administrator albo właściciel gruntu może zapłacić kolejną karę, choćby z powództwa cywilnego za szkodę, jaka powstała w wyniku zalania sąsiedniej nieruchomości. Analogicznie jak w przypadku zalania komuś mieszkania, jeśli nie jesteśmy ubezpieczeni od takiego rodzaju wypadku, musimy sami pokryć koszty remontu mieszkania zalanego sąsiada.
Stan kartograficzny, a stan faktyczny urządzeń melioracyjnych to dwa różne światy
To wszystko jest czy raczej będzie możliwe, gdy będzie wiadomo, co i gdzie jest zarówno na mapach geodezyjnych oraz realnie w terenie – i oczywiście do kogo należy.
O tym, że to problem istotny dla rolników, najlepiej świadczy działanie Marka Froelicha, prezesa Izby Rolniczej w Opolu, który skierował wniosek w tej sprawie do wojewody opolskiego z prośbą o aktualizację map melioracyjnych lub utworzenie ich od nowa. Jak stwierdził w dokumencie: „Faktyczny stan w terenie znacznie odbiega od danych zawartych w mapach, brak rowów zaznaczonych na mapie z powodu ich zaorania czy zarurowania rurami o małej średnicy (...) za konieczne uważa się przeprowadzenie aktualizacji ewidencji urządzeń melioracyjnych w terenie, a nie z posiadanych przez różne jednostki map (wiele urządzeń posiada inne parametry, inne nazwy, np. często na mapach rowy posiadają nazwy rzek)”.
W terenie problem w mniejszym lub większym zakresie potwierdzany jest przez wszystkich.
– Tak rzeczywiście jest – mówi Piotr Cierpisz, współpracownik Spółki Wodnej w Lewinie Brzeskim (woj. opolskie). – Głównie chodzi chyba o to, że Wody Polskie przejęły wersje elektroniczne, a w gminach są jeszcze stare z lat 80. ubiegłego wieku w wersjach papierowych. Choć w różnych miejscach to różnie wyglądało. Ale są i takie miejsca, gdzie różnice sięgają 95%.
Znikające rowy na polach
Jak zaznacza, rodzi to wiele problemów, choćby formalnych przy realizacji poszczególnych zadań, gdyż Spółki Wodne muszą wyjaśniać, dlaczego, na przykład, nie czyszczą poszczególnych rowów. A tymczasem już ich nie ma w terenie, choć znajdują się na mapach.
– Nie ma innej dokumentacji. A co gorsza – zmieniono nazwy poszczególnych urządzeń, które inaczej się nazywały wcześniej. Informując Wody Polskie, że wyczyściłem rów A na działce X, dowiaduję się, że teraz formalnie to, na przykład, rów C na działce Y – opowiada Piotr Cierpisz.
Sytuację powinna poprawić nowa ewidencja urządzeń melioracyjnych, którą zgodnie z Prawem wodnym mają przygotować Wody Polskie. Ale jak na razie, realizując te obowiązki, potrafią jednocześnie znakomicie wytłumaczyć bałagan na mapach:
„W poprzednim, nieobowiązującym już stanie prawnym położono nacisk na ilościową informację o urządzeniach melioracji wodnych, natomiast obecnie zwiększono stopień uszczegółowienia danych i skupiono się również na gromadzeniu danych jakościowych. Wejście w życie ustawy z 20 lipca 2017 r. Prawo wodne wprowadziło również obowiązek prowadzenia ewidencji urządzeń melioracji wodnych oraz zmeliorowanych gruntów za pomocą systemu teleinformatycznego. Odchodząc tym samym od prowadzenia wspomnianej ewidencji z wykorzystaniem dokumentacji papierowej”.
W związku z tym Wody Polskie zabrały się za dostosowanie dokumentacji ze zlikwidowanych Wojewódzkich Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych do nowych wymogów. Konwersja danych i dostosowanie ich do obowiązujących przepisów został zakończony na początku 2021 r. Departament Komunikacji Wód Polskich informuje ponadto, że: „Do końca 2017 r. przedmiotową ewidencję prowadzono z wykorzystaniem różnych modeli pojęciowych danych przestrzennych. Fakt ten jest jednocześnie najczęstszą przyczyną występowania różnic między ewidencją a stanem faktycznym”.
Instytucje i rolnicy nie płacą składek na Wody Polskie, bo nawet nie wiedzą, że korzystają z ich usług
Wszystko dodatkowo utrudnia fakt, że spółki wodne to dziś niepubliczna forma organizacyjna, która nie działa w celu korzyści ekonomicznych i zrzesza osoby fizyczne i prawne na zasadzie dobrowolności. Sytuacja byłaby dużo lepsza, ale wielu rolników nie płaci składek do spółek wodnych, gdyż uważają, że nie korzystają z ich usług. Tak też czyni wiele instytucji i przedsiębiorstw, choćby PKP, Lasy Państwowe.
Niestety, wydaje się, że przynajmniej na razie bez dokładnej ewidencji zasobów melioracyjnych poprawa stanu melioracji w kraju nie jest realna. Choćby dlatego, że nawet najlepsze programy nie będą odnosiły się do realiów, ale jedynie do tego, co jest na papierze czy w komputerze, a nie w rzeczywistości. Chyba że rozwiązaniem będzie przykład z województwa lubuskiego.
– To rzeczywiście jest realny problem – wskazuje Tadeusz Skrzyczyński, przewodniczący Powiatowej Spółki Wodnej we Wschowie. – Także go mieliśmy, ale w większości sami odtworzyliśmy na mapach geodezyjnych w wersji papierowej rzeczywisty stan, liczbę i położenie urządzeń melioracyjnych.
Było to poważne przedsięwzięcie, bo na terenie powiatu spółka zarządza rowami melioracyjnymi o długości 540 km, a w jej skład wchodzi 5 tys. członków.
Na razie nie wiadomo, jak naprawdę wygląda problem i jaka jest jego skala w kraju, gdyż jak informują Wody Polskie: „W związku z tym nie jest możliwym stworzenie jednego współczynnika określającego stopień zróżnicowania ilościowego, jakościowego oraz stopnia dezaktualizacji ewidencji urządzeń melioracji w odniesieniu do stanu faktycznego”.
Na szczęście PGW Wody Polskie z należytą troską podchodzą do problemu: „Koniecznym jest dokonanie aktualizacji ewidencji urządzeń melioracji wodnych oraz zmeliorowanych gruntów. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom użytkowników, PGW Wody Polskie jest w trakcie procesu aktualizowania baz danych przedmiotowej ewidencji”.
Mamy nadzieję, że aktualizacja ta zakończy się w jakimś rozsądnym terminie.
Artur Kowalczyk
fot. A. Kowalczyk