Zapowiadają, że nie opuszczą urzędu, dopóki ich problem nie zostanie rozwiązany. W holu urzędu zebrało się około 20-30 rolników. Podnoszą, że zaoferowane im przez rząd rekompensaty za zniszczone przez dziki uprawy "to żadna pomoc" i domagają się innych rozwiązań.
Jeden z protestujących, Paweł Rogucki powiedział PAP, że urząd udostępnił rolnikom salę, gdzie mogą przebywać i rolnicy zamierzają pełnić dyżury w urzędzie. "Chcemy adekwatnych odszkodowań, albo np. nisko oprocentowanego kredytu, żebyśmy mogli przeżyć najbliższe lata. Czekamy na konkrety" - powiedział Rogucki.
Wojewoda przyznaje również, że proponowana rolnikom pomoc jest za mała i wnioskuje do premier Ewy Kopacz o szukanie innych rozwiązań - poinformowała PAP rzeczniczka wojewody podlaskiego Joanna Gaweł. "Proponujemy, aby - tak jak chcą tego rolnicy - były to np. dopłaty do oprocentowania kredytów. Decyzje, co trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, muszą zapaść na szczeblu rządowym, nie wojewódzkim, i o to zabiega wojewoda - poinformowała Gaweł.
Rzeczniczka dodała, że wojewoda pojechał w środę do Warszawy na spotkanie z wiceministrem rolnictwa Tadeuszem Nalewajkiem oraz głównym konserwatorem przyrody Piotrem Otawskim, by rozmawiać o problemach rolników.
28 listopada mija termin, do kiedy podlascy rolnicy, którym dziki zniszczyły uprawy, mogą składać wnioski o rekompensaty do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dotyczy to grupy 1 tys. 284 rolników, którym straty w uprawach oceniały specjalne komisje powołane po protestach rolników we wrześniu przed urzędem wojewódzkim w Białymstoku. Domagali się realnych odszkodowań za zniszczone pola i skuteczniejszego odstrzału dzików. Na dziki nie można było bowiem polować w związku z obostrzeniami związanymi z wystąpieniem w regionie wirusa ASF - afrykańskiego pomoru świń. Rolnicy domagali się też powołania niezależnych komisji ds. oceny skali szkód. I takie komisje zostały powołane.
Decyzją rządu, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma wypłacać rolnikom 850 zł do hektara zniszczonej uprawy. To pomoc de minimis (limit pomocy ze środków krajowych), jeśli rolnik korzystał wcześniej z takiej formy pomocy w innych zakresach, kwota ta zostaje pomniejszona o wysokość uzyskanej wcześniej pomocy. Pomoc nie może przekroczyć kwoty 15 tys. euro. Odejmowana ma być także kwota odszkodowania wypłaconego przez koło łowieckie. Zgodnie z obowiązującym prawem, za uprawy zniszczone przez zwierzynę łowną, np. dziki, odszkodowania wypłaca rolnikom Polski Związek Łowiecki. Niezależne komisje oceniły wysokość szkód w uprawach splądrowanych przez dziki w Podlaskiem na sumę ok. 6,3 mln zł. Zniszczenia wykazano na obszarze ponad 4 tys. ha.
Gaweł poinformowała w środę, że dotychczas wnioski do ARiMR o odszkodowania złożyło około 70 rolników. Przypomniała, że odstrzelono również dotychczas w regionie 5,3 tys. dzików, a ma być odstrzelonych ok. 14 tys. Ma to być możliwe dzięki wprowadzonej możliwości całorocznego polowania na te zwierzęta, bez względu na wiek czy płeć. "Niech przyjdzie Polski Związek Łowiecki i nam to potwierdzi" - mówi Paweł Rogucki.
Wojewoda zabiega również o zmianę prawa łowieckiego tak, by nie było sytuacji, że koła łowieckie same szacują i jednocześnie wypłacają odszkodowania. Gaweł poinformowała, że prace legislacyjne ruszyły.(PAP)