Problem jest o tyle istotny, że z końcem marca kołom wygasają umowy na dzierżawę obwodów łowieckich, a do ich odnowienia potrzebna jest opinia samorządu rolniczego.
Z kolei Andrzej Karbowy, dyrektor biura ZIR stwierdził, że w całym Zachodniopomorskiem pogłowie zwierzyny łownej jest zdecydowanie za duże, a koła są przeciążone. Według niego w ciągu ostatnich lat niektórych gatunków zwierząt przybyło o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent – dotyczy to głównie saren, jeleni i dzików, czyli zwierząt, które wyrządzają największe szkody.
– Bardzo istotny jest też czynnik ludzki. Znam rolników, którzy współpracują z 3 kołami. Z jednym można się bez problemu dogadać, a z myśliwymi z innych kół ta współpraca jest ciężka – przekonywał Andrzej Karbowy.
Także inni rolnicy mieli wiele do zarzucenie kołom łowieckim. Pretensje rolników to: osoby szacujące szkody łowieckie zaniżają ich faktyczną wartość, koła łowieckie często nie dotrzymują terminów oszacowania szkody, myśliwi utrudniają złożenie wniosku o oszacowanie szkody.
Większość z obecnych przedstawicieli kół łowieckich odpierała te skargi. Myśliwi zapewniali, że rolnicy mogą na bieżąco składać wnioski o oszacowanie odszkodowania, a jeśli nie zastaną na miejscu wyznaczonego przedstawiciela koła, to mogą podanie przesłać listem poleconym. Łowczy zapewniają także, że wywiązują się z ustawowego terminu oszacowania szkody.
– Nawet jeśli nie uda nam się dotrzymać 7-dniowego terminu, to zawsze jest to w porozumieniu z rolnikiem i on godzi się na przesunięcie o 1 czy 2 dni – zapewniał prezes Koła „Knieja”.
Choć sama debata nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć, to większość uczestników spotkania zgadza się co do tego, że władze krajowe powinny pozwolić na znaczne zwiększenie limitu odstrzałów, zwłaszcza jeleni czy dzików.
Do tematu wrócimy w kolejnych numerach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. pm