Mateusz Morawiecki wygwizdany w Kraśniku przez rolników
W niedzielę, 15 lipca 2018 r., w Kraśniku (woj. lubelskie) odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika Lecha Kaczyńskiego, w którym udział brał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Kiedy szef rządu podszedł do mikrofonu, rozległy się gwizdy oraz dźwięk kilku syren alarmowych.
W taki sposób rolnicy, w tym producenci owoców chcieli ponownie zwrócić uwagę premiera na trudną sytuację w rolnictwie. Wcześniej, bo w piątek 13 lipca, odbyła się demonstracja w Warszawie, w której uczestniczyło kilka tysięcy rolników. Pomimo, że demonstranci chcieli złożyć swoje postulaty na ręce premiera, to nie doszło do spotkania z nim.
Z tego powodu rolnicy postanowili pojawić się na uroczystości, w której brał udział premier, aby mieć pewność, że tym razem usłyszy ich żądania.
Rolnicy domagają się godnej zapłaty za ich pracę
W Kraśniku rolnicy trzymali różne transparenty. Na nich można było przeczytać m.in. „Protest malinowy. Tak dalej być nie może. Ceny płacone za skupowane maliny to 50 proc. poniesionych kosztów. Żądamy rekompensat”, „Żądamy ograniczenia importu owoców z zagranicy”, „Wy ludziom nie musicie dawać, tylko przestańcie im zabierać”, „Za naszą pracę chcemy godnej zapłaty” czy „Niszczycie polskie rolnictwo”.
Okrzyki i dźwięk syren, które mieli ze sobą protestujący rolnicy zagłuszały m.in. wystąpienie premiera.
– Nie jesteśmy już dłużej w stanie tego wytrzymać. W skupie porzeczki są po 30 groszy, wiśnie po 70 groszy, agrest po 20 groszy, maliny po 1,7 zł. A ile kosztują środki produkcji? Niewielka butelka oprysku to wydatek około 100 złotych – mówił jeden z protestujących. – I niech nikt mi nie wmawia, że przyjechali protestować zwolennicy PSL-u czy PO. Tu po prostu przyjechali rolnicy, którzy mają dość tego co robi rząd PiS, łącznie ze wsparciem zakładania plantacji malin na Ukrainie – dodał gospodarz.
Ardanowski: problemy wynikają z wyprzedania w latach 90. zakładów przetwórczych
Do ostatnich protestów z Kraśnika i ze stolicy odniósł się minister rolnictwa.
– Dzisiejsze problemy branży owocowo-warzywnej, to skumulowany efekt dwóch czynników. Po pierwsze, sprzedaży w latach 90., często na złodziejskich warunkach, zakładów przetwórczych. Po drugie rozproszenia i braku odpowiedniego zorganizowania samych producentów – uważa Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Paweł Mikos
Fot. KPRM